W styczniu ubiegłego roku falę wzburzenia wywołało zlikwidowanie przez PiS Biura Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania. Chociaż samego stanowiska nie można usunąć bez zmiany ustawy, to słuszne obawy wzbudziła efektywność działań przyszłego Pełnomocnika. Trudno sobie wyobrazić, aby jedna osoba przejęła na siebie obowiązki do tej pory wykonywane przez całe biuro. Można zastanawiać się, czy likwidacja biura jest pierwszym krokiem PiS-u w stronę zniesienia urzędu Pełnomocnika. Być może to opór środowisk LGBT, u których informacja o usunięciu biura wywołała falę oburzenia i sprzeciwu, powstrzymuje PiS przed ostatecznym zrzuceniem kwestii równego traktowania na margines problemów społecznych. Być może za wystarczające uznano po prostu obsadzenie tego stanowiska „swoimi” ludźmi. Rząd PiS-u wierzy w ich możliwości i nie boi się wyznaczać ambitnych zadań. Dlatego też przyszły Pełnomocnik miał odtąd zajmować się zarówno sprawami dotyczącymi społeczeństwa obywatelskiego, jak i równego traktowania. Kolejność zdaje się nieprzypadkowa. Jak zatem Pełnomocnicy wyznaczeni przez rząd PiS-u radzili sobie z problemami dotyczącymi równego traktowania?
Pierwszym szczęśliwcem, na którego barkach spoczęła odpowiedzialność za kierowanie powyższymi działaniami, okazał się Wojciech Kaczmarczyk. Jako Pełnomocnik zasłynął swoim wystąpieniem na VIII Kongresie Kobiet, w którym zasugerował, że szklany sufit w dostępie do kierowniczych stanowisk w awansie zawodowym znajduje się wyłącznie w głowach kobiet. Przedstawił prosty sposób na przeciwdziałanie problemowi znikomej liczby kobiet na najwyższych szczeblach władzy: „Trzeba, by szefowe dużych korporacji pokazywały swoim koleżankom, że awans jest możliwy. Uczyły je, jak to zrobić, i pomagały im w osiąganiu tych celów”. Gwizdy i buczenie rozbrzmiewające podczas jego wystąpienia świadczyły o mało entuzjastycznym przyjęciu Pełnomocnika, który późniejszymi działaniami nie przyczynił się do zatarcia swojej złej sławy. We wrześniu 2016 r. w wyniku rekonstrukcji rządu Kaczmarczyk został szybko, bo zaledwie 9 miesięcy od objęcia stanowiska, z niego usunięty. Odwołanie – zgodnie z informacjami pochodzącymi ze strony kancelarii premiera – było decyzją szefowej rządu Beaty Szydło. Jego miejsce zajął Adam Lipiński.
Lipiński to wiceprezes PiS-u, jeden z najwierniejszych towarzyszy politycznych prezesa Kaczyńskiego, z którym zna się od czasów budowania Porozumienia Centrum. W latach 2006–2007, za czasów premierostwa Jarosława Kaczyńskiego, był szefem jego gabinetu politycznego. W tamtym czasie to właśnie Lipiński próbował przeciągnąć do PiS posłankę Samoobrony Renatę Beger, oferując jej stanowisko ministra rolnictwa oraz szeroko rozumianą pomoc prawną i finansową. Ta rozmowa to najbardziej wyrazisty moment wieloletniej, ale niespecjalnie bogatej kariery posła PiS. Choć Lipiński nie ma żadnego doświadczenia w kwestiach równouprawnienia, jego mocna pozycja w partii pozwalała przynajmniej wierzyć, że działania, których podejmie się jako Pełnomocnik, spotkają się z większa aprobatą i wsparciem ze strony rządu. Niestety, o ile aktywności w strukturach partyjnych posłowi nie da się odmówić, to pełnienie przez niego funkcji Pełnomocnika nie przebiega szczególnie efektywnie.
O działalności Lipińskiego słyszy się w mediach niewiele. On sam rzadko wypowiada się publicznie, bo nie ma specjalnie o czym. W 2017 r. Pełnomocnik objął patronatem… cztery [!] wydarzenia, w tym III edycję konferencji „Być kobietą urzekającą”, której celem było „świętowanie kobiecości takiej, do której kobiety powołał Pan Bóg”. Wydarzenie zorganizowała… firma konsultingowa Business Force Kamil Chełstowski. Czym zajmuje się firma? Na ubogiej stronie internetowej dowiemy się jedynie, że „od 2010 roku służymy naszym klientom szkoląc pracowników, wprowadzając nowe standardy obsługi oraz budując rozwiązania informatyczne wspierające nowo tworzone procesy. Wieloletnie doświadczenia w różnych branżach przekładamy na sukces naszych klientów”. O jakie rozwiązania, jakie standardy i jakich klientów chodzi? Nie wiadomo.
Oprócz tego Pełnomocnik patronuje również innym akcjom, takim jak np. „Dziewczyny do ścisłych!” czy „Dziewczyny na Politechniki!” oraz charytatywnemu biegowi dla osób niepełnosprawnych „Run for Spirit”. Wspiera je jednak chyba wyłącznie nazwą stanowiska i nazwiskiem, ponieważ nie zdecydował się na zabranie głosu w sprawie powyższych akcji, co niewątpliwie poszerzyłoby zasięg odbiorców. Cóż, nie należy zapominać, że patronat nie musi oznaczać promocji objętych nim wydarzeń.
Próżno też szukać sprawozdania z działalności Adama Lipińskiego – strona Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oferuje wgląd jedynie w funkcjonowanie tego stanowiska w 2015 r., czyli przed nominacją osób wybranych przez rząd PiS-u. Pewną formą oceny działalności Pełnomocnika może być zatem jego współpraca z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Płaszczyzną, na której nawiązały się kontakty pomiędzy panami, była niewątpliwie kwestia wypowiedzenia tzw. konwencji antyprzemocowej. Warto przypomnieć, że gdy Sejm głosował za przyjęciem tej ustawy w 2015 r., Adam Lipiński opowiedział się za jej odrzuceniem. Dwa lata później, już jako Pełnomocnik, zapewnił, że rząd nie prowadzi prac nad odstąpieniem Polski od konwencji. Prac nad implementacją jej postanowień także niestety nie widać.
Obecny Pełnomocnik kontynuuje projekty zapoczątkowane przez swoich poprzedników. Ich przykładem może być kampania przeciwko przemocy seksualnej wobec kobiet „Przemoc seksualna. Często zaczyna się od słów”. Ta szczytna akcja jest prawdopodobnie jednym z niewielu wyłomów w bierności Lipińskiego. Czy zatem rzeczywiście świadczy o aktywnym działaniu obecnego Pełnomocnika? Trudno powiedzieć. Odpowiedzi między innymi to pytanie nie zechciał udzielić nam główny zainteresowany. Próba przeprowadzenia wywiadu dotyczącego działań, których podjął się Pełnomocnik ds. Równego Traktowania, spotkała się z odmową. Pozostaje tylko łudzić się, że to natłok obowiązków związanych z pełnionym stanowiskiem nie pozwolił mu na znalezienie chwili na opowiedzenie o swojej działalności.
Czy kwestia równego traktowania jest dla rządu PiS-u sprawą marginalną? Czy w 2017 r., w którym tłumy kobiet wyszły na ulice podczas „czarnego protestu”, w którym w Paradzie Równości przemaszerowały tysiące obywateli, problem braku równości stanowi dla partii rządzącej kwestię na tyle nieistotną, że rząd godzi się na paraliż stanowiska zajmowanego przez Lipińskiego?
Nie łudźmy się, że obecny Pełnomocnik przeszedłby z tęczową flagą przez Aleje Jerozolimskie czy śladem Rzecznika Praw Obywatelskich podkreślił, jak ważne jest równe traktowanie osób homoseksualnych. W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” Lipiński podkreślał bowiem, że legalizacja małżeństw homoseksualnych czy adopcja dzieci przez pary jednopłciowe jest „sprzeczna z polską kulturą i tradycją”. W tym samym wywiadzie, stanowiącym jedną z nielicznych wypowiedzi Lipińskiego, w którym odnosi się do kwestii równego traktowania, nie przedstawił wielu swoich planów. Jako jedyną propozycję konkretnego działania, którego miałby się podjąć jako Pełnomocnik, zaproponował sposób rozwiązania problemu skromnej liczby kobiet pracujących np. w zarządach spółek Skarbu Państwa czy firmach giełdowych. Zaproponował, że „można wprowadzić specjalną nagrodę dla firm mających największy procent kobiet w zarządach i radach nadzorczych”. Póki co powyższe słowa są jednak pustą deklaracją. Nawet w ramach akceptowanej przez PiS definicji równego traktowania Lipiński nie podjął żadnych konkretnych działań. A przynajmniej takich, o których moglibyśmy usłyszeć.
Równe traktowanie to nie tylko małżeństwa dla gejów i lesbijek, o których zdanie rządu jest powszechnie znane, co sprawia, że szanse na zmianę w tej materii są nikłe. To także ochrona równości w miejscach pracy i dostępie do stanowisk, o której wspominał sam Lipiński. Chociaż możemy wnioskować, że ma on świadomość powagi problemów, w których rozwiązywaniu ma pomagać pełniony przez niego urząd, to niestety brakuje mu zapału do podjęcia działań im przeciwdziałających. Skala problemów związanych z równym traktowaniem jest szeroka, a sytuacje, w których jednostki są dyskryminowane, są powszechne. To sprawia, że Pełnomocnik ds. Równego Traktowania nie powinien być jedynie pustym zapisem w strukturze administracji rządowej. A obecnie mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją.
Fot. M. Rzewuski, Adam Lipiński podczas konferencji prasowej w Kancelarii Premiera, Public Domain.