Choć propozycje PiS nie odzwierciedlają irańskich przepisów w skali 1:1, opierają się na podobnych założeniach i podobnie skupiają całą władzę nad wymiarem sprawiedliwości w rękach jednego człowieka. I to mimo że konstytucja Islamskiej Republiki mówi, że sądy są niezależne i niepodległe.
Jednym z największych entuzjastów irańskiego sądownictwa, często podkreślającym jego niezależność i przywiązanie do litery prawa, był były prezydent Mahmud Ahmadineżad. Nie bez powodu – wiele mu zawdzięczał. W czerwcu Irańczycy obchodzili 7. rocznicę tzw. zielonej rewolucji, która wybuchła, gdy ogłoszono reelekcję Ahmadineżada. Tamte wybory., w których twardogłowy prezydent pokonał kandydata reformatorów większością 2/3 głosów, zostały przez Irańczyków uznane za sfałszowane.
O ich ważności orzekła jednak tzw. Rada Strażników Konstytucji – 12-osobowy organ, którego sześciu członków wybiera osobiście Najwyższy Przywódca, obecnie ajatollach Ali Chamenei, a sześciu pozostałych – parlament spośród nominatów zgłoszonych przez zwierzchnika wymiaru sprawiedliwości, który z kolei wybierany jest przez Najwyższego Przywódcę i sprawuje jednocześnie funkcję prezesa Sądu Najwyższego. Do jego kompetencji należy zatrudnianie, zwalnianie i wyznaczanie sędziów. Także Prokurator Generalny jest wyznaczany przez Chameneiego. Brzmi zawile, ale wszystko sprowadza się do jednego – trzecia władza jest w istocie rzeczy podległa władzy ustawodawczej i wykonawczej, a wszystkie kontrolowane są przez Najwyższego Przywódcę, który sprawuje władzę „bez żadnego trybu”.
Jeśli w klubie PiS ukrywa się jakiś orientalista, apeluję, by się ujawnił i przestał podsuwać rządzącym rozwiązania rodem z Teheranu. | Jagoda Grondecka
Ustawa o Sądzie Najwyższym, poparta w głosowaniu przez cały klub PiS, stwierdzała, że „w życiu społecznym, poza normami prawnymi, funkcjonuje także system norm i wartości nie stypizowanych w ustawach, ale równie ugruntowany, wywodzący się z moralności czy wartości chrześcijańskich”. Jeśli w klubie PiS ukrywa się jakiś orientalista, apeluję, by się ujawnił i przestał podsuwać rządzącym rozwiązania rodem z Teheranu. Irańska konstytucja stanowi bowiem jasno, że w wypadku jakichkolwiek wątpliwości, których nie da się rozwiązać na gruncie prawnym, sąd ma obowiązek oprzeć swój werdykt na wartościach islamu.
Sądownictwo jest też tą gałęzią władzy, w której największą reprezentację mają duchowni – wiele wysokich stanowisk, jak prezes Sądu Najwyższego, jest zresztą dostępnych tylko dla nich. Choć próżno rozważać, co do islamu lub chrześcijaństwa ma właściwie sąd lub prokuratura, instrumentalne wykorzystywanie religii do celów politycznych to pole kolejnego podobieństwa między władzą, o jakiej marzy PiS a systemem irańskim. Obydwa przykłady wskazują jednak, że mariaż Kościoła czy meczetu z państwem wychodzi nie najlepiej. Choć każdy państwowy dokument w Iranie rozpoczyna się od słów „W Imię Boga Miłosiernego, Litościwego”, liczba więźniów politycznych czy wykonywanych wyroków śmierci świadczy o tym, że władze konsekwentnie i świadomie pomijają akurat te 2 z 99 imion Boga.
Oczywiście, w porównaniu z Iranem, nieliberalną i ograniczaną religijnie demokracją, Polska to kraj praktycznie nieograniczonej wolności. Atak PiS na sądy to jednak praktyka na miarę państwa autorytarnego, bo może grozić naruszeniem wolności wyborów. Rozumiem, że używanie wielkich i łatwych do zmanipulowania pojęć, jak właśnie „autorytaryzm czy „obrona demokracji”, może sprawić, że w pewnym momencie zabraknie nam skali. Ale protestujmy przeciwko zawłaszczaniu sądów, protestujmy przeciwko praktykom PiS, graniu na rozbicie społeczeństwa i sianiu grupowej paranoi.
Casus irański nie tylko pokazuje, jak wielkim zagrożeniem jest upolitycznienie sądownictwa, ale przypomina też, że swój sprzeciw wobec psucia państwa należy wyrażać zawsze, kiedy do tego dochodzi, nie czekać na punkt krytyczny, kiedy na przykład fałszowane są wybory. Nie wiem, czy PiS byłby do tego zdolny, ale wiem, że próbuje nam zafundować reformę sądownictwa na wzór jednego z najbardziej opresyjnych państw na świecie. Uczmy się od Irańczyków, ale na ich błędach – nie czekajmy, aż żaba w garnku się ugotuje.
*/ Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Darwinek [CC BY-SA 3.0]; Źródło: Wikimedia Commons