Od starych różnią się głównie rozłożeniem akcentów – teraz głównymi punktami odniesienia stały się: tradycyjna kultura chińska, dziedzictwo rewolucji i wartości socjalistyczne. Narzekającym na polskie szkoły przeładowane wiedzą encyklopedyczną i zmuszające do kucia na pamięć polecamy szkoły chińskie, przy których nasze wydają się montessorskim i demokratycznym rajem.

W chińskiej podstawówce dziecko w czasie lekcji języka ojczystego zapozna się m.in. ze 129 wierszami klasycznymi, w gimnazjum – ze 132. Klasycznymi, czyli napisanymi w języku odległym od współczesnego chińskiego, tak jak łacina od włoskiego. Czy dzieci je zrozumieją? To, zdaniem jednego z ekspertów, profesora Wen Rumeia, sprawa drugorzędna, ponieważ „nie muszą wszystkiego rozumieć, wystarczy, że będą je czytać, uczyć się na pamięć i recytować”. A dzieci w tym wieku mają najlepszą pamięć, więc im więcej wykują, tym lepiej, a i tak się nie przeciążą.

Poezja to nie wszystko. Dzieci zapoznają się również z esejami (40 w podstawówce, 30 w gimnazjum) autorstwa rewolucjonistów i przywódców Chin, np. Mao Zedonga czy Deng Xiaopinga. Przy doborze tekstów zdecydowanie preferowano twórczość rodzimych ludzi pióra – jedynie 10 proc. przytaczanych w całości czy fragmentów utworów jest autorstwa zagranicznych twórców, dobór utworów też niekoniecznie skupia się na arcydziełach literatury światowej. Młodzi Chińczycy przeczytają np. „Pieśń o zwiastunie burzy” Gorkiego czy „List do kapitana Butlera” Victora Hugo z 1861 r., w którym pisarz żywiołowo potępia zniszczenie Pałacu Letniego przez wojska francusko-brytyjskie i nazywa Francję i Anglię „dwoma bandytami”. Wprowadzono też ciekawą zmianę metodyczną – zmieniono kolejność nauczania liter i znaków. Dotychczas najpierw uczono dzieci liter łacińskich i systemu transkrypcji pinyin, służącego do zapisania wymowy znaków; od tego roku pierwszoklasiści zaczną przygodę z pismem od prostych chińskich znaków, a litery pojawią się dopiero po kilku miesiącach.

Lekcje historii również przeszły spory lifting – oczywiście pozostawiono dawne dzieje, ale największy nacisk położono na historię najnowszą, zwłaszcza na historię powstania i działalności Komunistycznej Partii Chin. Młodzi ludzie poznają sylwetki ponad 40 rewolucjonistów, dzięki czemu bardzo dokładnie zapoznają się z tzw. czerwonymi bohaterami, czyli męczennikami i wybitnymi działaczami KPCh. Wprowadzono także znaczącą zmianę w chronologii historii nowożytnej i uwzględniono niedawną decyzję władz przesuwającą wybuch wojny chińsko-japońskiej z 1937 r na 1931 r., o czym pisałam kilka miesięcy temu. Nie zapomniano także o uświadomieniu uczniom, jak daleko rozciągają się granice ich ojczyzny. Tybet, Xinjiang, Tajwan, wyspy Diaoyu i Morze Południowochińskie w sposób oczywisty i bezdyskusyjny od zamierzchłych czasów należą do Chin.

Trzecim podręcznikiem, którego treść znacznie przebudowano, jest „Moralność i rządy prawa”, choć użyte chińskie terminy „道德与法治” niektórzy tłumaczą jako „Etyka i prawo” czy „Moralność i prawo”. Przedmiot ten pojawił się w chińskich szkołach zaledwie w 2014 r., zastępując przedmiot poświęcony wyłącznie moralności i etyce. Z kart tej książki młodzi chińscy obywatele dowiedzą się, jak wyglądały tradycyjna chińska moralność i myśl etyczna, poznają idee czołowych filozofów starożytności, jak Konfucjusz, Zhuangzi czy Laozi, poznają wreszcie szereg przepisów prawa – w podstawówce ok. 30, a w gimnazjum ok. 50. Zapoznają się m.in. z zasadami… ruchu drogowego i dowiedzą się, że należy ich przestrzegać (niby truizm, ale chińskie drogi pokazują, że niewielu kierowców jest o tym przekonana). Poznają oczywiście także zręby ideologii komunistycznej i socjalistycznej, czytając np. teksty Lenina czy Mao.

Można zastanawiać się nad zawartością książek, dyskutować dobór materiałów oraz ich dopasowanie do możliwości intelektualnych dzieci, można też zadumać się nad przekazywaną w nich wizją świata. Moim zdaniem warto jednak zwrócić uwagę na sam proces wprowadzania nowych treści – rozłożony na lata, bez pośpiechu, szeroko konsultowany i testowany przez wybrane szkoły. Prace nad podręcznikami zaczęto w 2012 r., kiedy powołano w tym celu specjalną komisję. Zespół złożony ze 140 osób przystąpił do prac, a próbne wersje przetestowano w ubiegłym roku szkolnym w ponad 300 szkołach w dziesięciu prowincjach. Ostateczną wersję zaaprobował komitet ekspertów – ze stojącą na jego czele wicepremierką Liu Yandong – dbający o czystość ideologicznego przekazu. Tym samym zakończył się okres stosunkowej swobody na rynku podręczników. Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku rząd zrezygnował z centralnego wydawania materiałów szkolnych i zezwolił na publikację kilku podręczników z jednego przedmiotu, przez co w różnych prowincjach dzieci uczyły się z różnych książek. Ta swoboda właśnie się kończy. Na rok 2019 zaplanowano wielką wymianę podręczników na wszystkich poziomach, co oznacza, że za dwa lata każdy rocznik, od pierwszej klasy do klasy maturalnej, będzie uczył się z tego samego podręcznika i wchłaniał te same treści.

Jaka myśl stoi za zmianami w programie i za zunifikowaniem podręczników? Jej odgadnięcie nie wymaga specjalnego wysiłku. Wszędzie na świecie co jakiś czas zmienia się treści przekazywane dzieciom w szkolnych ławach, reagując w ten sposób na przemiany dziejowe i próbując kształtować umysły i poglądy przyszłych dorosłych. Chiny stawiają przede wszystkim na tradycję i czerwone dziedzictwo rewolucyjne. Wzmacniają przekaz patriotyczny, skupiają się też bardziej na tradycyjnej kulturze chińskiej (którą przez dłuuugie dekady ChRL piętnowano jako wsteczną i feudalną) i wzmacniają legitymizację KPCh jako spadkobierczyni bojowników o niezależność i niepodległość Chin.

Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Peter Morgan