Szanowni Państwo!
W 1950 r. ukazała się głośna, klasyczna już dziś, książka Davida Riesmana „Samotny tłum”. Wielką dyskusję wywołało stwierdzenie, że społeczeństwo amerykańskie ewoluuje w niebezpiecznym kierunku – od rozpowszechnionej osobowości „wewnątrzsterownej” do osobowości „zewnątrzsterownej”. Ówczesne dyskusje wywołały zainteresowanie zjawiskiem „samotności” wśród psychologów społecznych, socjologów i ekonomistów. Do Polski echa debat zza oceanu docierały stopniowo. Książka po polsku ukazała się na początku lat 70. My jednak znamy inną twarz zjawiska – w naszej tradycji – bohater romantyczny to niejednokrotnie osoba głęboko samotna, jednak co ważne, samotna z własnego wyboru. Jak wygląda sytuacja w XXI w. – czy bliżej nam do samotnego tłumu Riesmana, czy do pielęgnowanej tradycji samotnych bohaterów romantycznych? Czy samotność, podobnie jak depresję lub przewlekły stres, możemy nazwać chorobą cywilizacyjną?
Jakkolwiek współcześnie poddaje się krytyce opisywanie zjawisk językiem medycyny oraz rozpowszechnienie kultury terapii [1], wiele wskazuje na to, że powyższe zdanie nie jest przesadzone. Z pewnością uczucie osamotnienia wpływa negatywnie na nasze zdrowie fizyczne, samoocenę, a nawet politykę. Badania potwierdzają, że samotność zwiększa prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci o 26 proc., można je też porównać do wypalania 15 papierosów dziennie. Samotność może prowadzić też do zwiększonego poczucia lęku, niepokoju, a często także do niskiej samooceny, w końcu – do pierwszych symptomów depresji. Samotność ma też poważne konsekwencje polityczne. Izolacja, osamotnienie i poczucie marginalizacji mogą prowadzić do pojawienia się radykalnych ruchów, które w imię irracjonalnych ideologii, poprzez rewolucje lub wojny, pragną wywrócić oblicze naszego świata.
Znamy konsekwencje samotności. Eksperci starają się wyjaśnić także, dlaczego we współczesnym świecie ludzie czują się samotni. Jakkolwiek wyjaśnienia te mogą być przedmiotem kontrowersji, warto przedstawić kilka z nich. Po pierwsze, wśród przyczyn polityczno-ekonomicznych wskazuje się niskie dochody i niedostateczne wsparcie ze strony państwa, brak usług publicznych na odpowiednim poziomie czy rosnące nierówności. Po drugie, osamotnienie w dosłownym tego słowa znaczeniu, czyli brak kontaktów z innymi ludźmi, opuszczenie przez bliskich i przyjaciół. Wreszcie – po trzecie – powodem samotności mogą być nadmierne oczekiwania wobec innych ludzi, które mają często swoje źródło w kulturze i sposobach socjalizacji.
Samotność w różnym stopniu dotyka też poszczególne kraje i społeczeństwa. W Holandii i Niemczech wśród osób powyżej 65. roku życia niemal 10 proc. deklaruje, że czują się samotni. W Czechach ten odsetek wynosi już jednak 15 proc., a w Polsce aż 20, czyli takie poczucie ma co piąta starsza osoba! Przyczyną są wymienione wcześniej relatywnie trudniejsze warunki życia na wschodzie i na zachodzie Europy, bagaż historycznych doświadczeń, kontekst kulturowy oraz zachwiana proporcja w liczbie kobiet i mężczyzn.
W Polsce na 100 kobiet powyżej 65. roku życia przypada tylko 64 mężczyzn, podczas gdy w Szwecji ta liczba rośnie do 80. Kobiety w Polsce znacznie częściej skarżą się na samotność z powodu gorszych warunków życia. Nasza kultura, teoretycznie, ma też charakter dużo bardziej kolektywistyczny niż kultury niektórych państw Zachodu, co prowadzi nieraz – w przypadku np. śmierci partnera – do nieracjonalnie wysokich oczekiwań względem bliskich lub organizacji społecznych, do bierności i koniec końców – poczucia osamotnienia [2]. Brak silnego społeczeństwa obywatelskiego w Polsce może tylko pogłębiać problem.
„Badania potwierdzają, że ludzie, którzy żyją w związkach, mają wokół siebie sieć wsparcia, są mniej narażeni na problemy związane z samotnością”, podkreśla Zofia Milska-Wrzosińska w rozmowie z Adamem Puchejdą. „Problemem nie jest też liczba osób łączących się w pary, które wbrew pozorom jest znacznie wyższa niż kiedyś. Związki te jednak są mniej trwałe, co zwiększa ryzyko samotności”, konkluduje jedna z najbardziej znanych polskich psychoterapeutek.
„Szczególnie narażeni są młodzi ludzie, którzy dopiero wkroczyli w dorosłość, ale także nieco od nich starsi trzydziestolatkowie. Są to osoby, które znajdują się w okresie, w którym muszą zmagać się zmieniającym się rynkiem pracy i oczekiwaniami społecznymi. Brak stabilnej pracy i dochodów utrudnia utrzymanie stabilnych relacji społecznych, co może prowadzić do poczucia izolacji i wyłączenia”, mówi Claire Niedzwiedz w rozmowie z Adamem Puchejdą.
Przyczyny obecnego stanu relacji społecznych indyjski pisarz Pankaj Mishra doszukuje się w zaniku kolektywnego poczucia wspólnoty, które było sukcesywnie osłabiane z powodu nacisku na indywidualizm. „Przez trzy dekady żyliśmy w czasach sankcjonowanej chciwości i usprawiedliwionego samolubstwa. Może już czas na korektę?” – pyta Mishra w rozmowie z Adamem Puchejdą.
Samotność traktowana jest coraz częściej jako choroba cywilizacyjna XXI w. Czas przyjrzeć się jej bliżej i zastanowić, w jakim stopniu jesteśmy w stanie wyeliminować jej negatywne konsekwencje.
Temu zagadnieniu poświęcamy dzisiejszy Temat Tygodnia.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja
Przypisy:
[1] F. Furedi, „The American Interest”, Vol. 13, No 1, 8 marca 2017 r.
[2] T. Fokkema i in., „Cross-national differences in older adult loneliness”, „The Journal of Psychology”, Jan–Apr 2012.
Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Adam Puchejda.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Adam Puchejda, Jagoda Grondecka, Natalia Woszczyk, Jakub Bodziony, Filip Rudnik, Joanna Derlikiewicz.
Korekta: Marta Bogucka, Dominika Kostecka, Kira Leśków, Ewa Nosarzewska, Anna Olmińska.
Ilustracje: Marianna Sztyma.