dziwolagi_okladka

Po dużej zielonej okładce wypełnionej malunkami dorodnych sosen i ukrytych między nimi wiewiórek, nie spodziewałam się, że „Dziwolągi” – książka dla dzieci wydana w oryginale w 2013 roku – może być ciekawą odpowiedzią na polską ustawę o wycince drzew i krzewów z 2017 roku. Ustawa doprowadziła w całej Polsce do niekontrolowanego wyrębu drzew w miastach i wycinki całych połaci lasów, na przykład w Puszczy Białowieskiej. I choć wielu głośno protestowało w internetach i na ulicach, to niestety ekologom, miłośnikom przyrody czy matkom karmiącym nie udało się przekonać tnących i rąbiących do zmiany stanowiska. Dla sporej grupy społeczeństwa wydawali się jakimiś dziwolągami wykrzykującymi coś na temat zaprzestania wycinki drzew. Zastanawiałam się wtedy, skąd ta nienawiść do drzew i przekonanie, że trzeba wyrąbać ich jak najwięcej i jak najszybciej. A znikały z mojej okolicy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Serce mi się krajało, kiedy przez kilka dni słyszałam ryk pił łańcuchowych, czułam smród benzyny i dostrzegałam kolejne łyse pnie zdrowych, olbrzymich kasztanowców. Cóż, jedni nie wsłuchują się w głosy drugich i mimo nowelizacji tzw. ustawy lex Szyszko zaostrzającej nieco przepisy, nic już nie wróci tysięcy wyciętych w pośpiechu, czasem po prostu z głupoty, drzew.

Ale nie o politykowanie mi tu chodzi, tylko o refleksję. To ma być po prostu recenzja książki dla dzieci.

dziwolagi_il1

Wydane w tym roku przez Dwie Siostry „Dziwolągi” to bardzo mądra opowieść o ludziach i zwierzętach, nakreślona rękoma chilijskiego artysty eksperymentalnego Cristȯbala Leȯna i wenezuelskiej graficzki Cristiny Sitja Rubio. To książka w ciekawej, rysunkowo-malarskiej oprawie graficznej, nieco niedbałej, przybliżającej klimat sztuki prymitywnej zwanej art naive, gdzie twórca celowo posługuje się deformacją przestrzeni, perspektywy, postaci, prostą techniką kredkową, by nadać opowieści specyficzny język, w tym wypadku należący do świata leśnych zwierząt, którym autorzy książki oddają głos.

A wszystko zaczyna się dość normalnie. Gęsty zielony las, drzewa po horyzont, na ich wierzchołkach czuwające ptaki, gniazda z małymi pisklakami, śmieszne wiewiórki, a poniżej cała plejada zwierzęcych bohaterów: lisy, zające, sarny, niedźwiedzie, a nawet małe zielone żaby. Panuje leniwy spokój i cudowna leśna harmonia, w której swoje miejsce znajduje każde zwierzę – i duże, i całkiem maleńkie.

dziwolagi_il2

„To było nudne lato” (mówi narrator), do czasu, kiedy na jednym z drzew pojawił się duży plakat z narysowanym tortem, napisem BAL i strzałką kierującą w pewne miejsce. I tak w tej letniej nudzie zostaje uśpiona czujność leśnych zwierząt. Wszystkie za przykładem wielkiego brunatnego misia podążają za tajemniczym ogłoszeniem, by dać upust radosnemu imprezowaniu.

Zabawa okazuje się wspaniała! To bal najlepszy na świecie! Tańczy się rumbę, salsę i cza-czę przy dźwiękach wydostających się ze złotej tuby gramofonu. Je się torty i czekoladowe ciasta! Leży się z pełnym brzuszkiem na stole lub pod stołem i słodko chrapie.

Tej nocy wszyscy bez wyjątku, i ogromne misie, i maleńkie myszki, spali aż do białego rana, a kiedy się obudzili i wrócili do siebie, nie mogli uwierzyć własnym oczom! „Wszystkie leśne domy zniknęły. Zostały po nich tylko szkielety”.

Las został całkowicie wycięty, pozostały tylko łyse pnie. Zwierzęta bardzo się zasmuciły i rozpytywały między sobą: „Gdzie schronimy się przed deszczem?”, „I słońcem?”, „Co będziemy jeść?”, „Gdzie spać”? Szybko musiały zorganizować sobie nowe legowiska i nowe domy. Trafiły na wysypisko śmieci, z którego powynosiły połamane stołki, sofy, biurka i inne niepotrzebne już ludziom rzeczy, i w miejscu gołych pni wybudowały, jak im się wydawało, wspanialsze od poprzednich domy. „Ale coś było nie tak. Nowe domy przewracały się na wietrze i nie dawały owoców.” Smutne i załamane zwierzęta postanowiły jednak nie dać za wygraną i poszukać swoich starych domów, które w końcu znalazły, „ale pocięte na kawałki” w tartakach. Postanowiły rozmówić się z winowajcami, ale niestety ci ludzie-dziwolągi potraktowali ich bardzo okrutnie i nieprzyjaźnie. Zwierzęta, nauczone własnym doświadczeniem, wymyśliły więc sprytny plan i zabrały się do malowania wielkiego plakatu z napisem BAL.

dziwolagi_il3

I co myślicie, jak się to skończyło?

Tak, macie rację! „Dziwolągi też lubiły tańczyć”! A „kiedy wróciły z balu, nie zastały już swoich domów”… Co było dalej, nie zdradzam, zachęcam do przeczytania tej historii samemu do końca.
Myślę, że z książki „Dziwolągi” płynie dla nas, ludzi, bardzo ważne przesłanie. Bo sami pomyślcie, co byście zrobili, gdyby wasz dom nagle po prostu zniknął? Tak właśnie stało się z tysiącem zwierzęcych leśnych domów w Polsce (ptasich gniazd czy lisich nor), które trwały przez kilkadziesiąt lat i nagle za pyknięciem spalinowej piły przestały istnieć. A drzewa są przecież takie ważne, świat bez nich staje się smutny i pusty.

Warto poznać i przeczytać dziecku tę książkę. Uczy nas, ludzi, szacunku, wyrozumiałości i empatii dla obcych stworzeń, i choć trudne, to porozumienie w końcu jest możliwe, ale potrzeba dialogu. Smutne jest to, że dopiero przykre doświadczenie utraty własnego bezpieczeństwa budzi w nas – dziwolągach solidarność w stosunku do innych stworzeń.

Książka:

Cristȯbal Leȯn i Cristina Sitja Rubio, „Dziwolągi”, tłum. Maciej Byliniak, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2017.

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.