Wątpliwości co do obecnej, zapisanej w dokumentach miejskich koncepcji zagospodarowania terenu przed PKiN-em powróciły wraz z realizacją, świetnej skądinąd, instalacji krakowskiej pracowni BudCud, która za pomocą tyczek baugenspann stworzyła swego rodzaju prototyp przestrzenny granic tzw. placu Centralnego, jaki stworzyć mają planowane inwestycje. Festiwal Warszawa w Budowie dowiódł tym samym, że plan na zagospodarowanie placu Defilad może budzić głębokie wątpliwości, przede wszystkim ze względu na przestrzeń tworzonego placu oraz na sposób, w jaki budynek MSN-u będzie oddzielał ją od ulicy Marszałkowskiej.
Sytuacja ta jest pośrednio przyczyną pojawienia się w mediach niezamawianych przez miasto takich – często oddolnych – koncepcji jak „Plac Oddechu” zgłoszony do konkursu Futuwawa w lipcu 2016 r., a nagłośniony w ostatnich tygodniach, czy wizja odtworzenia przedwojennej siatki ulic i odbudowy kwartałów stworzona przez pracownię PIG, a zaprezentowana w grudniu 2017 r. jako komentarz do wyników konkursu na tzw. plac Centralny. Obie przywoływane są często jako alternatywy dla aktualnych planów. Żadna z nich nie jest jednak w moim odczuciu właściwą odpowiedzią na problemy przestrzeni otaczającej PKiN. Obie traktować należy raczej jako wyraz troski i – typowej dla tej branży, nieco narcystycznej – potrzeby wizualnego wypowiedzenia się na temat jednej z najważniejszych przestrzeni publicznych w kraju, nie jako propozycji gotowych rozwiązań.
Działania architektów, którzy decydują się przygotowywać dobrowolnie i bez zapłaty kolejne projekty placu Defilad wyłącznie po to, by wyrazić swoją opinię, są ważnym sygnałem, jak bardzo istotna jest dla nas ta przestrzeń. Najważniejsza jest jednak reakcja społeczeństwa na przedstawione wizje, a ta sprowadzona została w narracji medialnej do zwykłego internetowego hype’owania, bezmyślnej aprobaty i płytkiej fascynacji, którą tak łatwo umniejszyć, zarzucając społeczeństwu brak właściwych kompetencji. Jednak reakcja ta, to przede wszystkim emanacja społecznej irytacji na niemożność współdecydowania o najważniejszych zmianach w przestrzeni miasta i kraju.
Koncepcja, która legła u podstaw miejscowego planu otoczenia Pałacu Kultury i Nauki i została przyjęta przez Radę Warszawy w 2010 r., powstała dekadę wcześniej, dlatego dziś być może należy ją odpowiednio zweryfikować. Z udziałem głosu społecznego. Od tego czasu Warszawa zmieniła się przecież nie do poznania, zyskała całe rzesze nowych mieszkańców – zarówno tych urodzonych w tym mieście, jak i napływowych – którzy inaczej patrzą na teren wokół Pałacu Kultury. I nie domagają się tylko rozmowy o małym skrawku terenu – chcieliby dużej dyskusji na temat całego otoczenia PKiN-u. Możemy zaakceptować, że w pierwszych latach XXI w. nie było takiej praktyki – ale skoro zmieniły się uwarunkowania, nadszedł czas i na to?
Obecne możliwości zdobywania danych na temat potrzeb użytkowników oraz ich poglądów są na tyle duże i dostępne, że nie ma żadnych powodów, by decyzje planistyczne podejmować za zamkniętymi drzwiami pracowni i urzędów. Chęć odgórnego planowania, w oparciu o coraz bardziej labilne pozycje autorytetów w dziedzinie urbanistyki, budzi i będzie budzić coraz większe wątpliwości. Już sam fakt wymuszenia przez środowiska aktywistyczne takiej formy konkursu na tzw. plac Centralny, która przewidywała udział społeczeństwa w ramach konsultacji, jest tego najlepszym dowodem. Niemniej reakcje, jakie możemy obserwować w ostatnich miesiącach, dowodzą, że temat zagospodarowania terenu wokół PKiN-u wciąż domaga się debaty.
Trudno się nie zgodzić, że najważniejsze zadania, jakie należy zrealizować w przestrzeni otaczającej Pałac Kultury i Nauki, to wzmocnienie istniejącego już parku Świętokrzyskiego, uzupełnienie przestrzeni o usługi oraz stworzenie racjonalnej infrastruktury drogowej. Jednak w medialnej debacie o przyszłości placu Defilad, również w kontekście wizji „Placu Oddechu” i projekcie odtworzenia kamienic pracowni PIG, chodzi nie tyle o konkretne zadania oaz ich rozwiązania, co o potrzebę społecznej dyskusji, która się nie odbyła.
Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: yarecki, pixabay.com, CC0 Creative Commons.