Jeżeli przyjmiemy proste, prymitywne wręcz założenie, że korzystne jest wszystko, co przynosi dochody, nowe przepisy z pewnością dadzą się we znaki producentom. Olej palmowy jest stosowany powszechnie w przemyśle spożywczym i kosmetycznym. Znajdziemy go w wielu produktach, po które sięgamy każdego dnia. Jest też używany do produkcji biopaliw i to właśnie z tym aspektem przemysłowej produkcji oleju palmowego chce walczyć Unia. Pozyskiwanie i stosowanie oleju palmowego to jednak szerszy temat ukazujący ścisłe powiązania między równowagą ekologiczną a dobrobytem ekonomicznym i społecznym.

Największa katastrofa środowiskowa XXI wieku

Pozyskiwanie oleju palmowego rozpoczęło się w Malezji i Indonezji w latach 30. XX w. i stopniowo rosło wraz ze wzrostem zapotrzebowania na globalnym rynku. Dziś sprzedaż oleju do samej Unii Europejskiej stanowi poważną część eksportu krajów producentów.

Władze Malezji, Indonezji oraz właściciele firm zarabiających na oleju palmowym przestawili więc zakaz jako uderzenie w swoje interesy. Raport opublikowany przez Greenpeace nie pozostawia jednak złudzeń – produkcja oleju palmowego wyrządza ogromne, nieodwracalne szkody środowisku naturalnemu. Firmy, które zobowiązały się do poprawienia standardów wydobycia, nie wywiązały się z postawionych przed nimi celów.

Aby szybciej i taniej wyrywać kolejne obszary lasów pod plantacje oleju palmowego, stosują najprostszą i najbardziej brutalną metodę, czyli wypalanie. Zabija się w ten sposób siedliska tysięcy gatunków fauny i flory, giną między innymi takie gatunki jak orangutan, nosorożec, tygrys sumatrzański oraz słoń karłowaty. To, oczywiście, tylko przypadki trafiające do masowej wyobraźni. Skali tragedii tego procederu dla całego ekosystemu nie da się jednak opisać. Deforestacja Sumatry i Borneo wśród części ekspertów i publicystów otrzymała niechlubne miano największej katastrofy ekologicznej XXI w.

Z pozyskanego w ten sposób oleju korzystają jednak konsumenci na całym świecie. Wśród firm używających oleju znajdują się globalne sieci fast foodów, producenci żywności i kosmetyków. W przypadku takich gigantów bojkot konsumencki ma ograniczoną skuteczność. Tym większą troskę powinny więc wykazywać władze państw globalnej Północy, aby ograniczać skalę wydobycia oleju palmowego tam, gdzie jest to możliwe.

Gospodarczy apartheid?

Bo nawet jeśli dla kogoś bioróżnorodność jest wartością abstrakcyjną, skutki jej naruszania będą odczuwalne. Problemy środowiska korelują bowiem z problemami społecznymi. W samej Malezji czy Indonezji dym z wypalania lasów niesie się na setki kilometrów. Obejmuje on również państwa sąsiednie, na przykład Singapur. W Polsce powoli zaczynamy rozumieć, jak duże konsekwencje dla gospodarki ma zanieczyszczenie powietrza. Wiąże się to z konkretnymi środkami na opiekę zdrowotną czy określonymi stratami wynikającymi z niedyspozycyjności pracowników. Gazy emitowane podczas wypalania lasów sprawiają, że Indonezja jest też jednym z największych na świecie emitentów dwutlenku węgla. A globalne ocieplenie to proces, którego skutki odczuwamy już teraz – poprzez kolejne anomalie pogodowe i rozpoczynającą się już migrację klimatyczną.

Innym wątkiem jest sytuacja lokalnych społeczności. Wypalanie lasów prowadzi do konfliktów pomiędzy interesami lokalnej ludności a interesami korporacji i polityków. Ludność miejscowa jest bezbronna – dysponuje mniejszą siłą przebicia, często nie ma również udokumentowanych na piśmie praw do danego terytorium. Jest to historia typowa dla dzikiego kapitalizmu. Ten, kto ma siłę, pieniądze i papier, nie musi przejmować się ani moralnością, ani długofalowymi kosztami swoich działań (za które zapłacą inni, głównie biedniejsi).

Jeszcze inną kwestią są warunki pracy wykonywanej przede wszystkim przez imigrantów z innych państw Azji Południowo-Wschodniej. Pracując w ciężkich warunkach, nie mogą liczyć na godziwe wynagrodzenie, a w dodatku to oni, a nie prezesi korporacji, zmuszeni są do ścierania się z ludnością miejscową, protestującą przeciwko rabunkowej działalności.

Rozwiązanie – zrównoważona produkcja

Argumenty ekonomiczne nie pozostają całkowicie bez znaczenia, należy jednak umieścić je w określonym kontekście. Faktem jest, że praca przy wypalaniu lasów bywa na prowincji jedynym źródłem zarobków, a dla łącznie 5 mln osób w tym przemyśle trzeba będzie znaleźć inne źródła zarobku, co może mieć negatywne konsekwencje dla tamtejszych społeczeństw.

Istotne jest jednak wywieranie presji na rzecz bardziej odpowiedzialnego pozyskania oleju palmowego. Zakaz jego sprowadzania do produkcji biopaliw stanowi czytelny sygnał. W połączeniu z naciskami konsumenckimi, może on prowadzić do konkretnych zmian. Konsumenci krajów Północy, również Polski, powinni zwracać większą uwagę na kwestię oleju palmowego przy podejmowanych przez siebie wyborach.

 

Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Hayden, Oil Palm Concession in Riau, Sumatra, Wikimedia Commons.