Jane Jacobs była głosem sprzeciwu, który musiał się pojawić i spowodować, że gigantyczna machina modernizacji miasta w połowie XX w. drgnęła i zrobiła krok w tył. Historia tego głosu jest warta przypominania – choćby dlatego warto się wybrać na film dokumentalny „Citizen Jane: The Battle for the City” (Obywatelka Jane: Walka o miasto) w reżyserii Matta Tyrnauera. Jest to historia pochodzącej ze Scranton w stanie Pensylwania młodej dziewczyny, która przybyła do Nowego Jorku w momencie apogeum ery samochodów. W wielkim mieście zobaczyła, jak wielkie spustoszenie niesie tak intensywny rozwój technologii. Uważnie przyglądała się życiu ulicznemu. Dostrzegała, co się dzieje, gdy ulice oddaje się samochodom. W czasach, gdy zaczynała pisać, jedną z najważniejszych osób, które decydowały o kształcie Nowego Jorku, był legendarny kierownik tamtejszego Wydziału ds. Parków, Robert Moses (sportretowany przez Roberta Caro w głośnej książce „The Power Broker”). Moses był przekonany o słuszności swojej wizji modernizacji miasta, oddawał całe hektary pod nową zabudowę – w szczególności pod autostrady przecinające żywotną tkankę miasta. Robił to, wierząc, że jego pomysły odpowiadają rzeczywistemu zapotrzebowaniu mieszkańców, a przesiedlanie ludzi to nieunikniona cena modernizacji. Miał przy tym za nic protestujących. „Jeśli coś robisz, to zawsze znajdzie się ktoś, komu nie będzie się to podobać” – zwykł (skądinąd słusznie) powtarzać w wywiadach.
Modernizm i ruch samochodowy
Film Tyrnauera opowiada historię oporu, który zainicjowała i któremu przewodziła Jane Jacobs w dobie przemian amerykańskich miast po zakończeniu II wojny światowej. Reżyser przedstawia tę historię w tradycyjnej dokumentalnej formie, na którą składają się materiały wideo (zachowało się kilka wywiadów z Jacobs) i inne, pozyskane dzięki osobom, które znały główną bohaterkę i brały udział w jej protestach. W dokumencie dużo uwagi poświęca się zagadnieniom urbanistyki modernistycznej oraz rozwoju ruchu samochodowego. Reżyser toczy w pierwszej kolejności ciekawą dyskusję z tym, jak Jane Jacobs ustosunkowała się do modernizmu. Jak wskazuje Tyrnauer, to co działo się w Stanach od połowy XX w., miało z oryginalnym modernizmem (utożsamianym w tym wypadku z postacią Le Corbusiera) niewiele wspólnego. Modernizm został utożsamiony z tanim w produkcji i maksymalnie funkcjonalnym mieszkalnictwem i budownictwem, które pozwalało na upchnięcie w danym bloku możliwie największej liczby mieszkańców.
Wynaturzenie modernizmu można uznać za ostatecznie przesądzające o jego klęsce. | Wojciech Kacperski
To swoiste wynaturzenie modernizmu można uznać za ostatecznie przesądzające o jego klęsce. Reżyser opowiada tę historię na przykładzie osiedla Pruitt Igoe, które stanowi swoisty symbol porażki modernizmu. Osiedle to, pomyślane jako nowoczesna dzielnica dla biedniejszej części mieszkańców St. Louis, po tym, jak zostało zamieszkane, zupełnie się nie sprawdziło. Anonimową przestrzeń publiczną często dewastowano, degradacja z czasem doprowadziła do utraty kontroli społecznej nad tym, co działo się na osiedlu; wkrótce stało się ono gettem biedy, przestępczości oraz porachunków mafijnych. W filmie historię osiedla finiszuje zapierająca dech w piersiach sekwencja wyburzania modernistycznych budynków, które – mówiąc krótko – „nie zdały egzaminu”.
Jednak to nie modernizm jest głównym wrogiem myśli Jane Jacobs, a przemysł samochodowy, który odcisnął swoje piętno na amerykańskich miastach, a z biegiem lat na wszystkich miastach świata. W Ameryce przyczyniła się do tego głównie firma General Motors, która skutecznie wykorzystywała pęd mieszkańców Stanów Zjednoczonych do posiadania samochodów. Wywołał on wśród urbanistów tendencję do kształtowania miast pod dyktando kierowców, a nie pieszych. To wobec tego trendu Jacobs zgłosiła zasadniczy sprzeciw.
Wkurzone matki
Młoda dziewczyna, rozwijająca się jako pisarka, podjęła zagadnienie, którego ówcześnie, jak się zdaje, nikt nie zauważał. Pisała o odbywającym się codziennie „balecie na ulicy” oraz o tym, jak powinna wyglądać dobrze zaprojektowana przestrzeń publiczna – jakie są najlepsze, „ludzkie”, wymiary miasta. Swoje pierwsze spostrzeżenia publikowała na rozmaitych łamach (w tym między innymi w jednym z wydań „Vogue’a”). Z czasem natomiast zawarła je wszystkie w książce „Życie i śmierć wielkich miast Ameryki”, która zrewolucjonizowała myślenie o mieście w następnych dekadach. „Kiedy w 1958 roku zaczynałam pracę nad tą książką, chciałam tylko opisać, jak dobrze działająca miejska ulica mimochodem cywilizuje i uprzyjemnia życie”, napisze w wydanym w 1992 r. wznowieniu swojej pracy.
Oprócz pisania, w tamtym czasie Jacobs zawdzięczała rozgłos przede wszystkim zaangażowaniu w opór przeciwko budowie autostrady przez park przy Washington Square w centrum Greenwich Village – dzielnicy, w której mieszkała. Symbolem protestu uczyniły Jane takie akcje jak zbieranie podpisów czy legendarne wystąpienie w trakcie spotkania z władzami – wywołała na nim tak wielki zamęt, że stenotypistce wypadł rulon papieru, nie mogła więc sporządzać stenogramu i posiedzenie zostało zakończone. Wtedy Jacobs została zatrzymana za sianie zamętu wśród publiczności, a mieszkańcy „Wielkiego Jabłka” dowiedzieli się, kim jest. Swoistego smaku całej historii dodała niefortunna wypowiedź Roberta Mosesa, który na jednym z publicznych spotkań rzucił w nerwach, że nie będzie się uginał pod krzykiem „wkurzonych matek z dziećmi”. Jego słowa rozniosły się błyskawicznie wśród mieszkańców i tylko wzmocniły nastroje przeciwne nowej inwestycji. Ostatecznie autostrada przez Greenwich Village nie powstała, co dziś jest uznawane za cud, ponieważ w wyniku wyburzeń likwidacji ulegałoby SoHo, jedna z najbardziej znanych obecnie okolic Manhattanu. Później Jacobs przeniosła się do Toronto, gdzie… również zatrzymała budowę autostrady powstającej pod jej oknami, a jej pierwsza książka z czasem zaczęła zyskiwać coraz większą sławę.
„Robert Moses na sterydach”
Jacobs ma bardzo duży wpływ na to, jak obecnie myślimy o przestrzeni miejskiej. Jak to jednak często bywa, gdy oryginalna myśl staje się nurtem intelektualnym, nie zawsze jest to dla niej korzystne. Spostrzeżenia Jacobs przekształciły się z czasem w doktrynę Nowego Urbanizmu, który mimo swoich słusznych założeń – tworzenie miast dla ludzi, ze spokojnym ruchem samochodowym, niską zabudową wzorowaną na miastach europejskich – stał się w kilku miejscach własną karykaturą (projektowano sztuczne miasteczka przypominające jedynie tradycyjne, na przykład angielskie Poundbury Leona Kriera). Ale myśli Jacobs nie warto rozpatrywać dziś tylko w tym kontekście. Widzimy to szczególnie w drugiej części filmu. Pojawiają się w niej kadry ze współczesnych nowych miast na Wschodzie (między innymi w Chinach), w których odhumanizowane przestrzenie stanowią wręcz normę. „Kiedy spojrzymy na te wieżowce, w których mają mieszkać ludzie, poupychane jeden obok drugiego, mam wrażenie, że scheda Roberta Mosesa zyskuje teraz drugi żywot. „To wygląda jak Robert Moses na sterydach” – mówi w filmie jedna z urbanistek. Można odnieść wrażenie, że nowojorska historia z połowy XX w. stanowi ważne memento dla naszych czasów.
Jacobs uważana jest wręcz za matkę chrzestną miejskiego aktywizmu. Mimo to nadal realizuje się stanowczo zbyt mało z jej postulatów. | Wojciech Kacperski
Myśl Jane Jacobs miała duży wpływ na urbanistów, a przez aktywistów miejskich uważana jest wręcz za matkę chrzestną ich ruchu. Mimo to nadal realizuje się stanowczo zbyt mało z jej postulatów. Zachodzące obecnie na świecie procesy hiperurbanizacji, począwszy od krajów globalnego Południa, po miasta Wschodu, postępują w tak szybkim tempie, że trudno obecnie mówić i o przeciwdziałaniu ich negatywnym skutkom, i o ich minimalizowaniu.
Architektura jest tworzona z krótką perspektywą przydatności, nie ma w niej pomysłu na zmianę funkcji; materiały, z których powstaje, są niskiej jakości i być może nie przetrwają próby czasu. To problemy, które wcale się nie zdezaktualizowały, choć Jane Jacobs podejmowała je jeszcze w czasach modernizowania Nowego Jorku przez Mosesa. Tym bardziej cieszy to, że rozproszone pisma autorki „Życia i śmierci wielkich miast Ameryki” zostały przetłumaczone i wydane w naszym kraju przez Centrum Architektury [1]. Lektura tych pism – a w szczególności rozproszonych zapisków z różnych okresów, w których Jacobs nieustannie powracała do tych samych tematów – zdecydowanie pogłębia to, co można zobaczyć w filmie Tyrnauera. Dzięki publikacji można też skonfrontować swoje postrzeganie miasta z ówczesnym spojrzeniem autorki „Życia i śmierci wielkich miast Ameryki”. To ważne, ponieważ myśl Jacobs jest nam potrzebna nie mniej niż w czasach, gdy pisała ona swoją pierwszą książkę.
Przypis:
[1] Jane Jacobs, „Wielkie Małe Plany. Zbiór krótkich tekstów”, tłum. Martyna Trykozko, Fundacja Centrum Architektury, Warszawa 2017.
Film:
„Citizen Jane: Battle for the City”, reż. Matt Tyrnauer, USA 2017.