Niemieckie prawo należy do najostrzejszych, jeśli chodzi o egzekwowanie zakazu promowania totalitarnych ideologii – niemieckie władze, ze względów historycznych, zachowują szczególną wrażliwość przede wszystkim w zakresie promowania nazizmu. Mimo to same środowiska nazistowskie nigdy całkowicie nie zniknęły, a nawet stworzyły coś na wzór międzynarodówki, również wśród narodów, których przedstawicieli Hitler uważał za ludność przeznaczoną do eksterminacji.

Niemiecki przykład pokazuje, jak trudne w praktyce jest dążenie do wyeliminowania zgromadzeń neonazistowskich z przestrzeni publicznej na podstawie przepisów prawa. Imprezy neonazistowskie mogą odbywać się pod przykrywką – przykładowo: festiwal w Ostritz miał być wiecem działającej legalnie Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (legalnej raczej z racji uznania, że delegalizacja małego ugrupowania poskutkuje rejestracją podobnego stowarzyszenia przez tych samych ludzi, niż że program partii nie jest sprzeczny z prawem).

Po raz pierwszy od dawna w polskich mediach tak głośno było o festiwalu nazistowskim. Zwracano uwagę na fakt, że uczestnicy przyjeżdżają pociągami do miejscowości na granicy z Polską, a w działania ochronne zaangażowane zostały znaczące siły polskiej policji. Burmistrz Zgorzelca wraz z grupami uczestników z różnych części Polski zjechali do Ostritz na zorganizowane przez władze miasta oraz tamtejszą lewicę kontrmanifestacje.

W poprzednich latach zdarzało się, że niemieccy neonaziści organizowali swoje imprezy w Polsce – bez większego rozgłosu. W samym tylko 2017 roku odnotowano obecność neonazistów z Niemiec, Rosji i Polski na festiwalu Słowian i Wikingów na wyspie Wolin oraz imprezę we wsi Grodziszcze pod Świdnicą, przeznaczoną wyłącznie dla środowisk nazistowskich z Niemiec, Polski, Szwajcarii i Ukrainy. Wydarzenie odbyło się za zgodą władz gminy, które były świadome tego, że zapisana w umowie „prywatna impreza urodzinowa” to w istocie wydarzenie, podczas którego promowane będą treści sprzeczne z Konstytucją RP.

Z podobną postawą władz mieliśmy do czynienia w przypadku innych imprez, w czasie których odbywały się koncerty zespołów znanych z rasistowskich, skrajnie nacjonalistycznych czy wręcz nazistowskich tekstów. Postawa ta wiąże się z błędnymi założeniami. Uznawanie wydarzenia, które nosi znamiona wydarzenia publicznego (choć na jego teren nie może wejść każdy, kto ma na to ochotę), za wydarzenie o charakterze prywatnym można potraktować jako przejaw niechęci do wchodzenia w konflikt z agresywnymi środowiskami lub wszczynania postępowań karnych w ich sprawie. Analogicznie, mecz piłkarskiej Ekstraklasy jest wydarzeniem, na które mogą wejść tylko osoby spełniające określone kryteria, jednak nie ma wątpliwości, że jest to wydarzenie publiczne.

Oczy opinii publicznej na problem otworzyła dopiero emisja materiału w TVN24, w którym zostało pokazane, jak grupa neonazistów świętuje urodziny Adolfa Hitlera. Pojawiły się w nim również migawki z festiwalu Orle Gniazdo, na którym obecne były osoby z nazistowskimi symbolami – materiały z tej imprezy posłużyły już jako dowód w sprawie o delegalizację stowarzyszenia Duma i Nowoczesność.

Uznawanie wydarzenia, które nosi znamiona wydarzenia publicznego, za wydarzenie o charakterze prywatnym można potraktować jako przejaw niechęci do wchodzenia w konflikt z agresywnymi środowiskami lub wszczynania postępowań karnych w ich sprawie. | Joanna Grabarczyk

Organizacje pozarządowe od lat interweniowały w sprawie tego i innych festiwali. Czy jesteśmy w stanie całkowicie wyeliminować ten problem? Przykład Niemiec pokazuje, że nawet najsurowsze prawo nie jest w stanie całkowicie wyeliminować takich zjawisk. Czy zatem, jak mówią prawicowe media, od Niemców nie mamy się czego uczyć, a nawet powinniśmy ich pouczać, jak walczyć ekstremizmem? Nic bardziej mylnego!

Pierwszą różnicą, która rzuca się w oczy, jest – w niemieckim przypadku– bezwzględne egzekwowanie zakazu eksponowania symboli o charakterze nazistowskim czy rasistowskim. W Warszawie można bezkarnie spacerować po centrum miasta z transparentem „Europa będzie biała albo bezludna” czy w koszulkach ze swastyką. Nawet malowanie takich symboli na murach również nie wyczerpuje, w opinii prokuratury, znamion promowania nazizmu. Jeżeli organizowane są kontrdemonstracje, uczestniczy w nich niewielka grupa najbardziej zaangażowanych aktywistów.

Obecna wykładnia prawa nie pomaga w efektywnym zapobieganiu organizacji takich wydarzeń. Skuteczne usuwanie ze zgromadzeń osób łamiących przepisy i transparentów z zakazanymi treściami, polityka nieużyczania gminnych lokali na wydarzenia o określonym charakterze to podstawa. Jeżeli zostaną wyczerpane wszelkie środki prawne, mające zapobiec zorganizowaniu takiego wydarzenia, istotna jest reakcja społeczności. Najgorszą możliwością jest sytuacja, gdy naziści paraliżują miasto, a mieszkańcy są pozbawieni możliwości wyrażenia sprzeciwu i odcięcia się od ich negatywnych działań.

Problem, o którym mówimy, nie narodził się wraz z publikacją materiału w TVN24, nie zniknie też wraz z delegalizacją Dumy i Nowoczesności czy w konsekwencji spektakularnych zatrzymaniami nazistowskich działaczy. To problem naszego bezpieczeństwa – środowiska neonazistowskie powiązane są ze środowiskami przestępczymi. Funkcjonują poza obszarem świadomości opinii publicznej. Jeśli nie zrobimy wszystkiego, co możliwe, by utrudnić takim grupom działalność, przyczynimy się do narastania problemu, który grozi bardzo poważnymi konsekwencjami całemu społeczeństwu.

 

Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Bob Jagendorf, Flickr.com.