Rok 1972. Pablo Neruda ma prawie 70 lat i zaczyna poważnie podupadać na zdrowiu. Decyduje się wrócić z Paryża, gdzie rezyduje jako ambasador, do ojczystego Chile, do swojej rezydencji w Isla Negra. Nie może sobie wybrać lepszego czasu na powrót. Tak opisuje go we wspomnieniach: „Kiedy znów znalazłem się w Chile, przywitała mnie młoda roślinność na ulicach i w parkach. Czarowna chilijska wiosna wymalowała na zielono gęste listowie lasów. Naszej starej, poszarzałej stolicy potrzebne są zielone liście, jak miłość potrzebna jest ludzkim sercom. […] Tym razem spotkałem się z najpiękniejszą porą roku, która tylekroć była mi tylko wizją podsuwaną przez oddalenie” [1].
Zachwyt poety nie trwa jednak długo. W kraju źle się dzieje: „Inna jeszcze wegetacja obrastała mury miasta. Był to ostry mech nienawiści. Antykomunistyczne afisze […], afisze antykubańskie i antyradzieckie, afisze wrogie pokojowi i ludzkości, dyszące żądzą krwi i zapowiadające ścinanie głów i tortury” [2]. Piękne Chile jest pogrążone w politycznym zamęcie. Rządy Salvadora Allendego, którego popiera Neruda, są zagrożone przez obóz Augusto Pinocheta. Trwają strajki i zamieszki. Krąży widmo zamachu stanu. W dodatku ludzie borykają się z niedoborami artykułów pierwszej potrzeby.
Właśnie wtedy Pablo Neruda pisze „Księgę pytań”. To jego ostatnia książka, wydana już po jego śmierci w 1973 roku. Składa się na nią 316 najczęściej dwuwersowych strof-pytań ułożonych w 74 wiersze, dość luźno ze sobą powiązane. Choć Neruda pisał te utwory u schyłku życia, w chorobie, w kraju toczonym przez walki polityczne, zadaje w nich pytania nadzwyczaj naiwne i często odnoszące się do otaczającej poetę rzeczywistości wyłącznie za pośrednictwem przyrodniczych motywów. Niektóre z pytań Nerudy mogą się wydać wręcz nie na miejscu – na przykład to otwierające tom: „Dlaczego wielkie samoloty / na spacer z dziećmi nie wychodzą?”. Mogłoby je zadać dziecko, ale czy przystoi to nobliście, zwłaszcza w Chile początku lat 70.?
Dalej pojawia się więcej pytań tego typu: „Czy to jest prawda, że jaskółki / chcą się osiedlić na Księżycu?” albo „Nie sądzisz, że dromader chowa / światło Księżyca w swoim garbie?”. Czy zawierają one jakiś głębszy przekaz, czy są tylko świadectwem zamiłowania Nerudy do surrealizmu i absurdu? A może należy je widzieć jako próbę dotarcia do najmłodszych czytelników – przy pomocy dużej dawki nonsensu, tak lubianego przez niektóre dzieci?
Z pewnością „Księgę…” należy czytać przy założeniu, że pytania Nerudy wcale pozbawione sensu nie są – nawet te, które takie się wydają. Z każdym wierszem sensu (i powagi) znajdujemy zresztą coraz więcej. Niektóre pytania, w odróżnieniu od tych przytoczonych wyżej, są głęboko filozoficzne, okraszone jedynie odrobiną ciepłego humoru („Dlaczego ziemia tonie w smutku, / gdy pojawiają się fiołki?”, „Cztery dla wszystkich znaczy cztery? / Szóstka jest zawsze taka sama?”, „Ktokolwiek w świecie widział gorycz?” albo „Co najbardziej ciąży ludziom w pasie: / brzemię rozpaczy czy też wspomnień?”).
Gdy się zaś przeczyta „Księgę pytań” w całości – w zależności od upodobań: jednym tchem lub na raty – wyłania się z niej portret człowieka doświadczonego przez życie i dobrze je znającego, a mimo to cały czas ciekawego świata i nieustannie się nim zachwycającego. Stawiając pytania, na które z reguły po prostu nie ma odpowiedzi, a już na pewno nie ma odpowiedzi racjonalnej, Neruda pokazuje nam, jak spojrzeć na dookolną rzeczywistość inaczej niż dotychczas, jak zobaczyć za życia Miłoszowską podszewkę świata. Przy tym poeta obnaża swoją niewiedzę, która okazuje się najwspanialszą rzeczą pod słońcem – tylko dzięki niej możemy uciec od schematycznego spojrzenia na rzeczywistość i od terroru racjonalności. Pomaga nam ona również uprzytomnić sobie, że nie ma jednoznacznych odpowiedzi na bardzo wiele pytań o istotę życia i świata, a te, które wydają się jednoznaczne, niekoniecznie muszą takie być.
Choć pytania Nerudy nie są właściwie po to, by na nie odpowiadać, na pewno warto tego spróbować, żeby chwilę pogimnastykować swój umysł, badając świat nieznany nam od danej strony (na przykład taki, w którym jaskółki rzeczywiście chcą się osiedlić na Księżycu – zresztą, kto wie z całą pewnością, że nie chcą?). Być może, postrzegany od tej innej strony, okaże się on piękniejszy?
Możemy też potraktować pytania Nerudy jako metaforyczne, właściwe poetom. Możemy założyć, że odpowiedzieć potrafi na nie tylko drugi poeta (tego zadania podjęła się już M.T.C. Cronin w tomie „Talking to Neruda’s questions” [Odpowiadając na pytania Nerudy]) albo dziecko (jedno z wydań „Księgi…” opublikowanych w Chile zawiera zresztą dziecięce odpowiedzi na pytania Nerudy). Najmłodszy czytelnik nie powinien mieć najmniejszych kłopotów z przyjęciem, że Pablo Neruda nie pyta wcale o rzeczy absurdalne, a co najwyżej o rzeczy magiczne – magia zaś w świecie dzieci ma pełne prawo istnieć. Choćby dlatego warto czytać tę książkę ze swoją pociechą, zachęcając ją do (najlepiej wspólnego) udzielania nieraz irracjonalnych odpowiedzi na wszystkie pytania poety. I do zadawania kolejnych pytań w duchu tych, które odnajdziemy w książce.
Czy jednak „Księga pytań” jest książką dla dzieci? Trudno powiedzieć. Sam wydawca, jak dowiadujemy się z posłowia, miał co do tego wątpliwości. Jako dorosłemu odbiorcy wydaje mi się, że „Księga…” adresowana jest raczej do dorosłych. Nie bez przyczyny uznaje się ją za testament noblisty – Pablo Neruda podsumowuje w niej swoje życie, poruszając przy tym tematy bardzo trudne i nieraz właściwie niedostępne dziecku, a bardzo bliskie jego rodzicowi. Gdy Neruda pisze:
„Kogo właściwie mógłbym spytać,
po co przyszedłem na ten świat?
Czemu się ruszam mimo woli,
czemu nie mogę trwać bez ruchu?
Czemu tak toczę się bez kół,
latam bez skrzydeł i bez piór
i czemu z kraju wyjechałem,
skoro me kości żyją w Chile?”,
to te rozmyślania starego już człowieka o jego miejscu w świecie mogą prawdziwie poruszyć chyba tylko osobę już dojrzałą.
Z pewnością jednak lektura „Księgi pytań” będzie dla wszystkich czytelników, niezależnie od ich wieku, nie tylko okazją do poszerzenia granic wyobraźni i do śmiechu, ale i do przemyśleń o największych problemach człowieka – takich jak starość, śmierć czy miłość. Okazją tym lepszą, że Neruda pisze zwięźle, w bardzo prostych słowach, a do tego niesłychanie plastycznie, sama zaś książka jest świetnie zilustrowana przez Isidiro Ferrera, znanego w Hiszpanii artystę. Jego kolaże, które wcale nie są w wyraźny sposób powiązane z wierszami Nerudy, także można potraktować jako zagadkę do rozwikłania w trakcie lektury.
Przypisy:
[1] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem. Wspomnienia”, przeł. Zofia Szleyen, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976, s. 343.
[2] Tamże.
Książka:
Pablo Neruda, „Księga pytań”, przeł. Filip Łobodziński, il. Isidiro Ferrer, wyd. Tako, Toruń 2018.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.