Wiadomość o romansie posła Stanisława Pięty (lat 47) zelektryzowała Rzeczpospolitą.

Gubimy się jeszcze w domysłach. Jeśli jednak ziarenko prawdy znajdzie się w tym, o czym donoszą bulwarówki, to jedno jest pewne: od czasów posła Ryszarda Petru, tfu, generała Wojciecha Jaruzelskiego strzała amora nie przeszyła polityki tak bezlitośnie, głęboko i nieoczekiwanie.

Ujawniono gorące wiadomości mężczyzny do kobiety. „Cała jesteś moja!” – miał wystukać na klawiaturze telefonu odurzony uczuciem poseł. I dalej: „Nie jesteś zapasowa, jesteś jedyna”.

A więc w kołczanie kupidyna jest o jedną strzałę mniej?

Dla politologów to sprawa do poważniejszego namysłu. Oto po romansie o odcieniu liberalnym, po romansie postkomunistycznym, wreszcie mamy romans konserwatywny pełną gębą (z konserwatyzmem i romansem Kazimierza Marcinkiewicza zawsze było coś nie tak). Oto obrońca polskich rodzin, polskich dzieci, krótko mówiąc, polskości – w obliczu syna Aresa i Afrodyty okazał achillesową… (no, nie, tę puentę cofamy).

Zatem na serio. Gdy Polacy mówią o politykach: „Oni wszyscy są tacy sami”, jak widać, mają rację. My tylko dodajmy: nareszcie! Spod partyjnych szyldów wyjrzeli ludzie z krwi i kości, słabi w obliczu burz wielkich namiętności. Kochliwi, ale i niewierni. Po przekroczeniu sejmowego progu zapominający, że immunitet nie chroni przed miłością i pożądaniem.

A propos krwi i kości – wielu internautów zwróciło uwagę na nieklasyczną urodę posła Pięty. Romans z człowiekiem o takiej powierzchowności jest niemożliwy! – napisano w wielu postach. Choć to słowa nieprzychylne, wręcz małostkowe pod względem oceny urody, to padały niejako w obronie czci poselskiej. Nie nam wyrokować. Przeciwnie, nigdy dość podkreślania, iż rozmiłowanie się w kimś bywa kapryśne, wybredne co do osoby, czasu i miejsca. I tak, tak, może zdarzyć się nawet podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej.

Innych bardziej zabolała hipokryzja poselska. „Pięta gromił rozbijaczy rodzin polskich – a sam co?”, pytają nie bez pewnej goryczy: „Jak to się ma do programu partii?!”. Tu trudniej bronić naszego bohatera. Zagalopował się, stracił głowę, obiecywał kochance podobno nie złote góry, lecz szóstkę dzieci, bo dzieci kocha. Nie wątpimy. Jednak potomstwo posła może tę wersję miłości rodzicielskiej niebawem poddać zgoła krytycznemu osądowi. Miłość a wybaczanie – to dwie różne sprawy.

Nigdy dość podkreślania, iż rozmiłowanie się w kimś bywa kapryśne, wybredne co do osoby, czasu i miejsca. I tak, tak, może zdarzyć się nawet podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. | Jarosław Kuisz

Sprawa ma oczywiście i doraźny wymiar polityczny. Już słychać, jak z szeregów opozycji ktoś powie: poseł Pięta nie tylko łamał konstytucję, złamał i serce!

Inni zaś przypomną, że poza nieklasyczną urodą poseł ma nieklasyczną biografię. Otóż przyznał w rozmowie z młodzieżą, że okradał samochody. To i skradł serce!

Nie, to nie żarty, sam poseł wspominał, że pod wpływem lektury „Kamieni na szaniec” postanowił zamachnąć się na Polskę Ludową. Włamał się zatem do Fiata 126p i rąbnął portfel. Drogi polskiego patriotyzmu bywają kręte.

I ostatnia sprawa. Przed szeregami PiS-u stoi teraz zadanie wielkie: jak zrzucić ciężar win na totalną opozycję? Zadanie trudne, intelektualnie fascynujące. Czas pokaże, jak się pisowskie think tanki z tego zadania wywiążą, czy w ogóle staną na wysokości zadania.

Jak przetłumaczą piękne słowa mężczyzny do kobiety: „Cała jesteś moja!” czy „Nie jesteś zapasowa, jesteś jedyna” na płaskie przekazy dnia?

Jedno jest pewne. Amor, ten pulchny, nagi chłopiec ze skrzydłami u ramion, w Sejmie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Strzeżcie się, posłanki i posłowie!

 

* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Pixabay.com.