Naprawdę trudno w to uwierzyć. Dawno, dawno temu, w czasach, gdy Facebook jeszcze uchodził za ciekawostkę, zaczynaliśmy od rozmów przy kawiarnianych stolikach. Dyskutowaliśmy. Zastanawialiśmy się, co mają ze sobą zrobić osoby, którym nie odpowiada ani upartyjnianie mass mediów, ani radykalizujący się od kilku lat język polskiej lewicy i prawicy. Pytaliśmy się, czy tak, jak my, są gdzieś Czytelnicy, którzy cenią samodzielne myślenie, a nie podążanie za utartymi szablonami, wybierają szacunek do ideowego przeciwnika, a nie „masakrowanie go”. Czytelnicy, którzy wybierają pluralizm, bo interesuje ich głos drugiej strony, a nie tylko własna racja. Czytelnicy, którzy po prostu ciekawi są głosów z kraju i ze świata.

Liberalne credo jest proste w teorii. W praktyce piekielnie trudne – w gruncie rzeczy – w naszych warunkach narażamy się wszystkim.

Oczywiście „Kultura Liberalna” uczyła się i rozwijała wraz z przybywaniem Czytelników i zdobywanym doświadczeniem. Najpierw domagano się od nas manifestów. Po latach wypada się zresztą cieszyć, że nie spełniliśmy tego oczekiwania. Więcej warta okazała się metoda prób i błędów.

I tak oto od niezgody na to, co działo się w mediach, gdy Internet demolował poziom prasy papierowej na całym świecie, przewędrowaliśmy do uświadomienia sobie, jak ważne jest bycie niezależnym intelektualnie.

Co ta samodzielność oznacza ? Bycie niezależnym intelektualnie to bycie przeciwko każdej władzy, to zatem gotowość do ryzyka. Na dłuższą metę jednak w sferze publicznej tylko to ma sens – i, miejmy nadzieję, buduje w Państwa oczach naszą wiarygodność.

To po prostu inny rodzaj odpowiedzialności za sprawy publiczne.

Dziękujemy, że jesteście z nami!

Jarosław Kuisz