Tegoroczne upały dotknęły nie tylko wiele polskich miast, lecz także ciężko doświadczyły prawie wszystkie metropolie w Europie (może poza Londynem) i wiele na świecie. Rekordy temperatur w Szwecji czy w Portugalii odbiły się głośnym echem w innych krajach. Mówiono o konsekwencjach ocieplenia klimatu, ubolewano nad losem cierpiących z powodu suszy rolników i doradzano, co zrobić, żeby przeżyć upały w rozgrzanych do czerwoności miastach. Wydaje się jednak, że podstawowym zagadnieniem do rozważenia jest to, co zrobić w naszych miastach, żeby znosiły zmianę klimatu nieco łagodniej. Poniżej kilka rozproszonych uwag, które zanotowałem w trakcie miejskich wędrówek w pełnym słońcu.
Drzewa
Nie ma w tym stwierdzeniu nic odkrywczego, ale drzewa dają cień i ochładzają otoczenie. W parkach w ciepłe dni zawsze jest przyjemniej. Ostatnimi czasy w sieci bardzo popularna stała się grafika porównująca, do jakich temperatur potrafią się nagrzać zacienione i odsłonięte fragmenty ulicy. Różnice między odcinkami zadrzewionymi i odsłoniętymi wynosiły nawet kilkanaście stopni! Wniosek z tego taki, że jeśli będziemy wycinać na potęgę drzewa w miastach – co w Polsce od kilku lat dzieje się na masową skalę – będzie nam w nich coraz goręcej. To tak, jakbyśmy odkręcali kurek z ciepłym powietrzem. Żeby uzyskać efekt odwrotny, powinniśmy sadzić jak najwięcej drzew oraz chronić te, które już wyrosły.
Woda
Woda to czynnik miastotwórczy w różnym sensie, a jej brak jest odczuwalny szczególnie boleśnie w czasie upałów. Kolejne fale gorących dni powodowały, że w różnych miastach władze samorządowe oraz spółki zarządzające kanalizacją zaopatrywały miejskie place w coraz to wymyślniejsze zabawki do schładzania powietrza i mieszkańców. W Warszawie rekordy popularności pobijały kurtyny wodne, a w tym sezonie ciekawą alternatywą okazała się również wodna bramka. Najlepszym oczywiście miejscem do spędzania upałów w stolicy była Wisła, która w tym roku przyciągnęła jeszcze większą niż zwykle rzeszę warszawiaków. W alternatywne kąpieliska zamieniły się również wszystkie fontanny.
Komunikacja miejska
Komunikacja miejska w trakcie upałów zapewnia ochłodę przede wszystkim dzięki klimatyzacji, która pracuje w większości autobusów, tramwajów oraz metrze raczej bez problemu (z małymi wyjątkami, które są zazwyczaj zgłaszane przewoźnikom). Nacisk na rozwój tejże jest jednak bardzo istotny także z innej przyczyny – im więcej samochodów na naszych ulicach, szczególnie w zatłoczonych centrach miast, tym cieplej. Oto kolejny powód dla nas, by przesiąść się z auta do innych środków komunikacji, a dla władz miejskich, by nam tę przesiadkę jak najbardziej ułatwić.
Cień
Jasną sprawą jest to, że zbawienny cień w upale daje drzewo. Jednak w przestrzeni miejskiej cień potrafią dać też budynki, a także zabudowa wysokościowa. Ta ostatnia co prawda potrafi również – dzięki swojemu zazwyczaj szklano-stalowemu kostiumowi – niczym soczewka doprowadzić do zwielokrotnienia siły słońca i siać zniszczenie wokoło. W ciągu ostatnich kilku lat bywały przypadki, że światło odbite od nowoczesnych wieżowców topiło stojące w ich pobliżu… motocykle. A kto spędził choć jeden gorący dzień w mieście takim jak Nowy Jork, dobrze wie, że wieżowce wytchnienia nie dają. Dlatego jeśli już mamy budować gęściej, niekoniecznie powinniśmy budować wyżej. I to nie tylko z powodu upałów. Ale to już temat na inny felieton.
* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Julia Falkner; Źródło: Pixabay.com [Domena publiczna; CC0]