Jerzy Jarniewicz zaczynał jako poeta modernistyczny – zaczytany w Nowe Fali, przede wszystkim w Krynickim i Barańczaku. Równolegle terminował (tu zwłaszcza jako młody tłumacz) w szkole anglosaskiego sceptycyzmu i pragmatyzmu. Następnie zafascynował się rodzimymi ironistami (Bohdan Zadura, Piotr Sommer i in.), którzy już w latach 80. w ostentacyjnie antynowofalowych oraz krytycznych wobec dykcji wysokomodernistycznych wierszach odżegnywali się od rzekomych „powinności” poezji „wobec” społeczeństwa, człowieczeństwa itp., poszerzając tym samym stricte nowoczesną koncepcję zwrotu lingwistycznego o aspekt „przygodności”.
I to właśnie kategoria „przygodności” rozumiana jako fortunna obietnica (tajemnica) zafascynowała Jarniewicza na lata, a w pierwszej dekadzie XXI wieku stała się horyzontem wielu jego działań poetyckich, translatorskich, krytycznoliterackich i eseistycznych. Dość przypomnieć, że w tomach „Oranżada” (2005) oraz „Makijaż” (2009) poeta zreinterpretował wynikający z kontekstu społeczno-polityczno-historycznego nowofalowy postulat permanentnej nieufności wobec słowa w duchu estetyki postmodernistycznej – ważnymi dlań kategoriami były więc postawangardowa (a nawet ludyczna) „samozwrotność” oraz niezwykle wówczas popularna „nieprzeźroczystość”. W obu hasłach pobrzmiewa rezygnacja ze stricte wysokomodernistycznej inklinacji do szukania adekwatnych środków wyrazu na rzecz kontrkulturowych (i trochę także popkulturowych) strategii radzenia sobie z wpisanymi w język aporiami oraz nierozstrzygalnościami. Wszak kontrkultura, odrzucając odwieczne schematy oraz konwencje, nie tyle „odkryła”, co po raz kolejny dowartościowała nieoczywistość, niemożliwość, nierealność, a także utopijność, idealizm oraz alternatywność, antysystemowość i nieoficjalność.
Jarniewicz akceptuje ów aporetyczny status poezji, bo chciałby w niej i poprzez nią godzić „brak wiary w to, że poza słowem dałoby się coś pewnego uchwycić” z wiarą w „niewyrażalne jako podstawę wiersza”. „Wiersz powstaje, bo czegoś wyrazić się nie da” – powiada poeta i właśnie ten paradoks czyni „najważniejszą sankcją” dla swojego pisarstwa. Tak (nie)pojęty wiersz nie jest zatem areną jakichkolwiek rozstrzygnięć, a co najwyżej przestrzenią fortunnego spotkania rozmaitych bezwzględności oraz niemożliwości. Słowo w ponowoczesnym (nieodmiennie krytycznym wobec nowoczesności) wierszu Jarniewicza nie wyjaśnia więc świata, lecz pozostaje „gościnne” i „relacyjne” – odnosi się bowiem każdorazowo do innych słów oraz do słów Innego. W rezultacie, wiersz dobry (a zatem sprawny – afektujący, docierający) to taki, który posiada „dialogowy charakter” („wręcz więziotwórczy”) i „jest spotkaniem z innym, do którego chcemy mówić i którego chcemy słuchać”. „Taka byłaby – konkluduje Jarniewicz – definicja tej mojej miłości jako kategorii estetycznej”. Jak łatwo się domyśleć, „relacyjność” wiersza stanowi drugą fundamentalną sankcję dla poezji, bo to ona jest śladem (zasadnego) spotkania oraz znakiem żywej miłości.
Przytoczone powyżej refleksje wynotowałam z najnowszej książki poetyckiej Jarniewicza, zatytułowanej nomen omen „Sankcje” i opublikowanej przez Biuro Literackie w maju – z okazji 60. urodzin tegorocznego laureata Nagrody Poetyckiej Silesius. Duet redaktorski Marty Koronkiewicz i Pawła Kaczmarskiego sprawił czytelnikom niemałą frajdę, bowiem nie tylko wybrał sześćdziesiąt wierszy łódzkiego poety, ale i okrasił je wyimkami z jego wypowiedzi na rozmaite tematy – od współczesnej sztuki i późnonowoczesnej kultury po wspomnienia z dzieciństwa i kwestie jako żywo metafizyczne. Zaproponowany w książce porządek chronologiczny nie jest li tylko jeszcze jednym z możliwych kluczy interpretacyjnych, ale umożliwia skonfrontowanie wierszy z okresu wczesnego (postnowofalowego) i czasu „przygodności” z najoryginalniejszym, zdaniem wrocławskich krytyków, segmentem w twórczości Jarniewicza, który został tu zresztą nazwany „trylogią relacyjną”.
Redaktorzy za ów tryptyk uważają trzy ostatnie (najintensywniej miłosne) książki poetyckie Jerzego Jarniewicza, stąd też to właśnie z tomów „Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną”, „Woda na Marsie” oraz „Puste noce” przedrukowali aż 35 wierszy, dystansując się w ten sposób wobec twórczości poety młodego (zapatrzonego w mistrzów) i podkreślając jednoczesny entuzjazm względem jego poezji późnej (no właśnie „relacyjnej”), którą – ich zdaniem – znamionują wiersze pełne miłości, wspólnotowości, gościnności i gestów kontrkulturowych. W takiej optyce „dojrzały” Jarniewicz okazuje się znacznie bardziej młodzieńczy, niż był we własnej młodości, o czym przesądza współcześnie jego krytycyzm wobec wszystkiego, co hierarchiczne czy też konkurencyjne (wręcz korporacyjne). Nawiasem mówiąc, prowokacyjne frazy w stylu „Kocham cię – nasze nagie ciała krążą po Europie / jak nieopierzony, niewinny komunizm” zdarzały mu się już wcześniej.
Konkludując – kompozycja oraz wymowa „Sankcji” dzielnie wspierają poetę w walce z czasem, przemijaniem, śmiertelnością. W książce bowiem akcenty padają głównie na to, co pierwsze, niewinne, entuzjastyczne, a często nawet naiwne, bezkrytyczne czy infantylne. Bohater Jarniewicza konsekwentnie wciąga kochankę w świat swojego dzieciństwa, przekuwając drążące go (nie)spełnienia w piękne stylizowane anachronizmy, sprytnie maskowane idealizmy i niepoddające się weryfikacji ogólniki. W jednym miejscu powiada o miłości, że jest ponowoczesna, a chwilę później charakteryzuje ją jak stricte nowoczesnych przeciąg, który „jednym ruchem dłoni zmiata wszystko, co było przed nią, unieważnia wszystkie poprzednie historie. Jest zawsze początkiem, bez przodków i bez genezy, pierwszym słowem opowieści, aktem założycielskim”. Jak widać, Jarniewicz nie chce mówić o afektach klarownie, jednoznacznie i w sposób oczywisty – może dlatego, że tym, co go w miłości najbardziej porusza, nie jest wcale jej esencja, tylko jej niezbywalność oraz niewyczerpalność. Dość powiedzieć, że bezwzględna nierozstrzygalność rządzi wszelkimi formułowanymi przez poetę komunikatami. I tak jest dobrze, a w kontekście nadmienionych „sankcji” – również i spójnie, choć rzeczywiście nieoczywiście.
Książka:
Jerzy Jarniewicz, „Sankcje. Wybór wierszy i wypowiedzi”, opracowanie i posłowie Marta Koronkiewicz, Paweł Kaczmarski, Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2018.