Szanowni Państwo!
Na początek same złe wiadomości. Na zakończenie jednak jedna dobra.
Zacznijmy zatem od tych niemiłych. Cena prądu rośnie i będzie rosnąć. W pierwszej kolejności podwyżki dotkną przedsiębiorców. Jak wskazują analitycy, już w przyszłym roku ceny energii dla przedsiębiorstw wzrosną – uwaga – o 70 procent!
Ale w perspektywie kilku lat drożej będą mieli wszyscy. Jeśli w polskiej polityce energetycznej nic się nie zmieni, za dekadę ceny energii w Polsce mogą być najwyższe w całej Unii Europejskiej.
Ceny energii rosną z wielu powodów, ale najważniejsze z nich łatwo zrozumieć.
Na początek warto uświadomić sobie, że Polska jest jednym najbardziej uzależnionych od pozyskiwania energii z węgla krajów na świecie. Obecnie ze spalania węgla pochodzi około 80 procent polskiej energii, a minister energii Krzysztof Tchórzewski mówił, że w 2050 roku ze spalania węgla wciąż pochodzić będzie w Polsce 50 procent energii. Węgiel jest zaś „najbrudniejszym” z paliw kopalnych – przy jego spalaniu do atmosfery trafia najwięcej odpowiedzialnego za zmiany klimatu dwutlenku węgla. Ze względu na wspólną unijną politykę klimatyczną, za uprawnienia do emisji CO2 trzeba płacić, zaś ceny uprawnień rosną.
Rośnie także cena samego węgla. Jarosław Kaczyński stwierdził ostatnio podczas spotkania w Siedlcach, że polskie górnictwo ma szanse na rozwój. Jeszcze w 2023 roku do użytku ma zostać oddany nowy blok węglowy elektrowni w Ostrołęce, który kosztować będzie 6 miliardów złotych. Jednak koszty wydobycia węgla w Polsce są coraz wyższe i wydobywa się go coraz mniej. W związku z tym już w ostatnich latach doszło do skokowego wzrostu importu tańszego węgla z Rosji. W tym roku do Polski może trafić aż 15–17 milionów ton węgla z importu, czyli dwa razy tyle, co w roku 2015 – z tego 70 procent właśnie od naszego wschodniego sąsiada.
Ale to nie koniec złych informacji.
Wydawałoby się, że w obliczu powyższych danych sprawne doprowadzenie do wzrostu udziału energii ze źródeł odnawialnych (OZE) w polskim koszyku energetycznym to wymóg zdrowego rozsądku. Dr Joanna Maćkowiak-Pandera przypomina jednak w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem, że ostatnia strategia energetyczna rządu pochodzi z 2009 roku. Zgodnie z przepisami, powinno się ją aktualizować co cztery lata, ale tak się nie dzieje. Polski rząd nie posiada aktualnej, długoterminowej strategii radzenia sobie z problemem rosnących cen energii i niezbędnych zmian w polityce energetycznej.
Dziennikarz branżowy Piotr Maciążek w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim stawia sprawę jasno: „Energia to jest dziś niepodległość. Dyskusja o systemie energetycznym jest równie istotna jak dyskusja o bazach NATO”. Brak własnych, relatywnie tanich źródeł energii negatywnie wpływa na nasze bezpieczeństwo.
Stanowiska partii rządzącej broni w rozmowie z Jakubem Bodzionym poseł PiS-u i przewodniczący sejmowej Komisji do spraw Energii i Skarbu Państwa Wojciech Zubowski. Zwraca on uwagę, że udział węgla w polskiej energetyce spada, a Polska nie ma tyle pieniędzy, co Niemcy, aby intensywnie wspierać OZE.
Trudno jednak nie zauważyć, że wszystko jest kwestią priorytetów. 6 miliardów zł na budowę bloku węglowego elektrowni w Ostrołęce piechotą nie chodzi.
Z poglądami redaktora Maciążka oraz posła Zubowskiego polemizuje Kacper Szulecki z naszej redakcji. Uważa on, że obecnie problemy wynikają nie tylko z braku strategicznej wizji, ale także z „energetycznej ksenofobii”, której wyrazem są marzenia o energetycznej samowystarczalności. Zdaniem Szuleckiego, to w imię takich właśnie błędnych idei obecnie wrzucamy pieniądze do „węglowego pieca, którego od lat nie umiemy wygasić”.
Na zakończenie jednak optymistyczna wiadomość. Były premier Marek Belka w rozmowie z „Kulturą Liberalną” uspokaja w jednej kwestii: „Sytuacja gospodarcza w Polsce, także wśród przedsiębiorstw, jest bardzo dobra. Podniesienie cen energii samo w sobie nie jest w stanie wywołać znaczącego pogorszenia”.
Ceny energii to jedna rzecz. Ale mądra polityka energetyczna to także kwestia odpowiedzialności za przyszłość naszego państwa. Nie ma wątpliwości, że w sferze energetyki potrzebujemy dzisiaj poważnych zmian.
I ponadpartyjnej dyskusji.
Zapraszamy do lektury!