Są takie książki, które każdy powinien kiedyś przeczytać. Należą do nich „Pollyanna”, „Ania z Zielonego Wzgórza” czy „Olivier Twist”. Ich tytułowi bohaterowie od pokoleń inspirują – przede wszystkim tym, że choć porzuceni przez rodziców i ciężko doświadczeni przez los, we wszystkim starają się znaleźć źródło mniejszych lub większych radości. A opowieści o nich uczą zarówno tych młodszych, jak i tych starszych, że zaskakująco niewiele pracy trzeba włożyć w to, by być dobrym i szczęśliwym człowiekiem.

Do książek tego rodzaju należy „Pyszna środa” Ivy Procházkovej. Jest to pełne ciepłego humoru opowiadanie o Hesi, porzuconej przez rodziców dziewczynce, która nigdy nie płacze i na nic nie narzeka, a na wszystkich ze swojego otoczenia ma zbawienny wpływ.

Byłaby to jedna z wielu opowieści obyczajowych, gdyby nie to, że autorka bardzo umiejętnie wprowadza do niej elementy absurdu i głównie na nich opiera fabułę. Przekonujemy się o tym już na pierwszych stronach książki, czytając, jak konduktor znajduje w pustym przedziale dzidziusia, którego wkłada z innymi zgubionymi przez pasażerów rzeczami do koszyka i… zanosi do biura rzeczy znalezionych. Tam pojawia się problem, co ze znalezioną dziewczynką zrobić. „Mam ją odłożyć na półkę?” – pyta poważnie urzędnik. W końcu jednak mężczyźni idą po rozum do głowy i oddają dziewczynkę do domu dziecka.

A tam pewnego dnia na głowie Hesi wyrasta… jabłko. Ani sama dziewczynka, ani jej koledzy, ani dyrektorka domu dziecka – pani Pralinka (która kocha czekoladki i uważa, że nadmiar porządku szkodzi wyobraźni), nie mają pojęcia, dlaczego. Nie dociekają jednak, bo nie to jest dla nich najważniejsze, liczy się fakt, że Hesia jest jeszcze bardziej promienna niż zwykle, a jabłka z jej głowy, rosnące z szybkością błyskawicy, są przepyszne, idealne na cotygodniową środową szarlotkę. Nikt więc nie próbuje rozwiązać medycznej zagadki owoców wyrastających z ludzkiej głowy.

Jak to w bajkach bywa, nadchodzi jednak dzień, w którym coś się załamuje: pani Pralinka zapada na ciężką chorobę, a na zastępstwo za nią przychodzi Henryk Bury. Na nieszczęście dzieci, jako człowiek bardzo poukładany i rozsądny, nie potrafi on zaakceptować artystycznego nieładu panującego w domu dziecka i od razu zaprowadza w nim porządek. Wprowadza regulamin, którego wcześniej nie było, a w nim – ze względów bezpieczeństwa – zakazuje dzieciom jeść jabłka z głowy Hesi. Równocześnie stara się za wszelką cenę dociec, co dolega dziewczynce. Na jego polecenie odbywa więc ona tour po lekarzach. Nie przynosi on rezultatu – poza jednym: Hesia oducza się być szczęśliwym dzieckiem, a jabłka coraz rzadziej rosną na jej głowie. Do czasu…

O czym mówi nam opowieść Ivy Procházkovej? W pierwszej kolejności – o byciu innym. Jabłko jest przecież nie tylko zwykłym owocem, ale i metaforą. Możemy je zamienić na przykład na przejaw czyjejś niepełnosprawności, choć ten, niestety, często nie przynosi większych korzyści, w odróżnieniu od jabłka, będącego składnikiem pysznych ciast. Co istotne, Hesia sama nie martwi się tym, że jej ciało zachowuje się dziwnie, i jest szczęśliwa dopóty, dopóki inni ją akceptują i nie chcą jej zmieniać. To przesłanie bardzo ważne dla każdego młodego (i starszego) czytelnika.

„Pyszna środa” to także książka o różnych skutkach rygoryzmu i ograniczania wolności młodszych osób. Hesia dobrze bowiem funkcjonuje wtedy, gdy nie nakłada się na nią niepotrzebnych ograniczeń. Lubi sama odkrywać nowe miejsca na podwórku i sama jeździć pociągiem. Gdy jej się tego zabrania, dziewczynka traci zwykłą pogodę ducha.

Procházkova nie mówi jednak jednoznacznie, że wszelkie dążenie do porządku i wprowadzenia ram funkcjonowania pewnej społeczności jest złe – po powrocie pani Pralinka zachwyca się przecież porządkiem, jaki zaprowadził pan Bury w Słoneczniku. Ogólne przesłanie brzmi więc raczej, że trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy chaosem a jasnymi regułami. I nie zapominać, że dla każdego ten środek może być gdzie indziej.

„Pyszna środa” to idealna książka na długie jesienno-zimowe wieczory. Nie da się przy niej nudzić, bo jej akcja jest wartka i pełna nieoczekiwanych zwrotów – nic dziwnego, że doczekała się licznych inscenizacji w czeskim teatrze lalek. Poza tym książka o Hesi potrafi rozjaśnić nawet najbardziej pochmurny dzień. Nie tylko dzięki sporej dawce humoru i postawie głównej bohaterki, ale też dzięki przeuroczym, rysowanym zdecydowaną, czarną kreską ilustracjom Kasi Michałkiewicz-Hansen i bardzo optymistycznej okładce w kolorze ni mniej, ni więcej, tylko wakacyjnego słońca.

 

Książka:

Iva Procházkova, „Pyszna środa”, tłum. Julia Różewicz, il. Kasia Michałkiewicz-Hansen, wyd. Afera, Wrocław 2018.


Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.