Co pan myśli o tezie Jarosława Kuisza dotyczącej nowego podziału pokoleniowego

Paweł Rojek: Chciałbym, by określenia „pokolenia podległości” i „pokolenia niepodległości” weszły na stałe do języka debaty publicznej w Polsce. Moim zdaniem pozwalają one na uchwycenie bardzo ważnego podziału, który często gubi się gdzieś wśród innych rozróżnień. Pomijając wszystkie spory ideowe, mamy do czynienia z wielką zmianą kulturową, która będzie decydowała o przyszłości Polski.

Na czym ona polega?

Należymy do pierwszego od stuleci pokolenia, którego niemal całe świadome życie upływa w wolnej Polsce. Ostatnio taka szansa była w II połowie XVIII wieku, a może nawet wcześniej, przed bitwą pod Połtawą w 1709 roku, jeśli – jak sugerował kiedyś Dariusz Gawin – za punkt zwrotny w naszych dziejach brać utratę nie tyle niepodległości, co podmiotowości. Oznacza to, że o ile dawniej Polacy mogli tylko krzyczeć: „Polska, Polska!”, teraz musimy konkretnie odpowiedzieć na to sławne pytanie: „Polska, ale jaka?”. Ciąży na nas wielka odpowiedzialność. Bardzo dobrze, że ktoś nam o niej przypomniał.

Co jeszcze zwróciło pana uwagę?

Uważam, że ta książka jest świadectwem bardzo ważnego zwrotu w sposobie myślenia polskich liberałów. Świadomie pisana jest ona z polskiej perspektywy, a Jarosław Kuisz wyraźnie zaznacza, że wiele kategorii wypracowanych na Zachodzie, może nie być adekwatnych do naszego lokalnego doświadczenia. Dlatego w książce, którą pisał chyba głównie podczas zagranicznych wyjazdów, praktycznie nie ma odwołań do obcych autorów. To jest, nie waham się tak tego ująć, epokowa zmiana w polskim liberalizmie. Dotąd bowiem jednym z najczęstszych i najpoważniejszych zarzutów wobec niego było naiwne stosowanie do polskich warunków kategorii pojęciowych stworzonych do opisu zupełnie innych doświadczeń. Jeśli strategia Kuisza się przyjmie, może w końcu będziemy mieli liberalizm osadzony w polskim doświadczeniu. To byłby właśnie liberalizm niepodległości!

Dawniej Polacy mogli tylko krzyczeć: „Polska, Polska!”, teraz musimy konkretnie odpowiedzieć na to sławne pytanie: „Polska, ale jaka? | Paweł Rojek

A co budzi pana wątpliwości?

Możemy zgadzać się co do ogólnej diagnozy, ale formułować na jej podstawie zupełnie inne zalecenia. Zgadzam się, że potrzebujemy krytycznego przeglądu naszych tradycji intelektualnych, aby określić, które z nich były tylko odpowiedzią na podległość, a które zachowują ważność też w nowej epoce. Swoją drogą, do takiego przeglądu nawoływał już Tomasz Merta w 1997 roku. Ja byłbym jednak skłonny sądzić, że zaskakująco wiele elementów naszej kultury nie straciło znaczenia. Mało tego, to właśnie w nich możemy znaleźć pozytywny program naszej niepodległości. Dotyczy to zwłaszcza romantyzmu, który traktowany jest jako wzorcowy przykład idei kompensującej nasze słabości i wobec tego nieadekwatnej do nowych czasów. Maria Janion już w latach 90. wieszczyła z tego względu zmierzch paradygmatu romantycznego. Wbrew temu uważam, że naszym zdaniem nie jest pozbycie się tej tradycji, lecz tylko odrzucenie niewątpliwie obecnych w niej wątków podległościowych i sformułowanie na podstawie całej reszty pozytywnego programu niepodległości. Jak starałem się pokazać w swojej książce „Liturgia dziejów”, polski mesjanizm był bowiem nie tylko reakcją na utratę państwa, ale wizją budowy nowego modelu kulturowego, społecznego i politycznego. Odzyskanie niepodległości powinno więc być nie finałem, lecz tylko pierwszym etapem jej realizacji. Mówiłem kiedyś o tym wszystkim w rozmowie z „Kulturą Liberalną”, wywołując rzecz jasna konsternację i niedowierzanie.

[promobox_publikacja link=”https://kulturaliberalna.pl/wydawnictwo/” txt1=”Biblioteka Kultury Liberalnej” txt2=”<strong>Jarosław Kuisz</strong><br>Koniec pokoleń podległości<br>” txt3=”29,99 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2018/12/Kuisz_OKŁADKA_front2-768×1312-351×600.jpg”]

Jak tezy Kuisza korespondują z Pańską wizją awangardowego konserwatyzmu

Wydaje mi się, że w „Awangardowym konserwatyzmie” próbowałem odpowiedzieć na niektóre z pytań, jakie sformułował teraz Jarosław Kuisz. W końcu dowiedziałem się więc, co tak naprawdę zrobiłem! Dla mnie fundamentalną cechą myślenia pokoleń podległości byłaby jego zasadnicza opozycyjność. Symbolem takiego myślenia jest konstytutywna dla projektu III RP opozycja między Witoldem Gombrowiczem a kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Ta intelektualna dystynkcja wymyślona kiedyś przez Adama Michnika zmieniła się w dewastującą naszą kulturę wojnę między „młodymi wykształconymi z dużych ośrodków” a „ciemnymi masami z prowincji”. Warunkiem naszej niepodległości jest dekonstrukcja tego podziału. Ja próbowałem to zrobić od strony konserwatywnej za pomocą pojęcia awangardowego konserwatyzmu, podobne próby można też podejmować ze strony liberalnej. Jeszcze w latach 90. Andrzej Walicki proponował nie mniej transgresyjną wizję liberalnego nacjonalizmu. Jego idea została wówczas kompletnie niezrozumiana. Gdyby została przyjęta, liberałowie nie byliby skazani na oderwanie się od narodowych emocji, a powracająca tożsamość narodowa mogła by mieć bardziej ludzkie oblicze. Niedawno zresztą w „Kulturze Liberalnej” podejmowaliście podobny temat. Bill Emmott mówił nawet Łukaszowi Pawłowskiemu wprost, że liberałowie po prostu powinni stać się nacjonalistami. Tylko w ten sposób można pozytywnie odpowiedzieć na współczesny kryzys Polski i świata. Przez zamazanie, a nie wzmocnienie opozycji, które go wywołały.

 

* Ilustracja: Grzegorz Myćka.