Joanna Derlikiewicz: Czy wolno nam słuchać radia, jadąc z taksówkarzem, który nie podpisał umowy licencyjnej z ZAiKS-em?

Krzysztof Lewandowski: Oczywiście, że tak.

Czyli to mit, że każdy usługodawca musi płacić ZAiKS-owi, jeżeli tylko odtwarza muzykę podczas świadczenia usługi

Odtwarzanie muzyki musi być powiązane z działalnością podmiotu w taki sposób, aby mieć jakiś wpływ na jej klientów, być elementem szeroko rozumianego marketingu. Ta sprawa jest jasna od kilkudziesięciu lat – taką regulację przewiduje już Konwencja Berneńska co najmniej od 1971 roku w artykule 11 bis.

Przedsiębiorca, nagłaśniając swój lokal, tak aby uprzyjemnić w nim pobyt swoim klientom, robi to w określonym celu. Jeśli ten cel jest powiązany z działalnością gospodarczą, to wtedy ma obowiązek uzyskania zezwolenia na rozpowszechnianie utworów.

Wtedy, kiedy muzyka pozwala przedsiębiorcy pozyskać więcej klientów?

Niekoniecznie. Chodzi o sam akt rozpowszechniania utworu, który bez zgody autora jest zakazany prawem. Dopiero później możemy rozważać cały szereg przepisów dotyczących dozwolonego użytku prywatnego i publicznego, które to przepisy opisują wyjątki od tej zasady, w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych w artykułach 23 do 35.

Można powiedzieć, że to przecież rozgłośnia radiowa, która podpisała umowę z jedną z organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, rozpowszechnia ten utwór. Dlaczego więc zarówno fryzjer, jak i rozgłośnia muszą płacić ZAiKS-owi?

I znów trzeba odwołać się do przepisów ustawy o prawie autorskim. Artykuł 50 wymienia pola eksploatacji, które objęte są prawami majątkowymi autorów. Są wśród nich zarówno „nadanie” radiowe, jak i „odtwarzanie”, czyli zgodnie z definicją artykułu 6 punkt 9 ustawy: publiczne udostępnianie przy pomocy nośników dźwięku, obrazu lub dźwięku i obrazu albo urządzeń służących do odbioru programu radiowego lub telewizyjnego, a także drogą internetową. Tak samo regulują te kwestie międzynarodowe konwencje i dyrektywa europejska o społeczeństwie informacyjnym. Każde z tych rozpowszechnień skierowane jest do innego grona odbiorców.

Po co powoływane są organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, takie jak ZAiKS?

Zbiorowy zarząd ma swoje początki już wieki temu, w czasach Beaumarchais’go i Rabelais’go, którzy zauważyli – że utwory twórców są wykorzystywane bez ich zgody. Ktoś na przykład przyjeżdżał do teatru, przepisywał scenariusz spektaklu w jego trakcie i wystawiał taki sam w mieście oddalonym o 500 kilometrów bez zgody autora i wypłaty wynagrodzenia. To Beaumarchais namówił francuską Konstytuantę w 1777 roku do założenia pierwszej Agencji Teatralnej.

Istotą problemu jest to, że sam twórca nie jest w stanie kontrolować tego, w jaki sposób i gdzie jest wykorzystywana jego twórczość. A zwłaszcza dziś w dobie mediów elektronicznych oraz internetu. Artyści wpadli na pomysł założenia organizacji, które reprezentowałyby ich interesy. Służą one także odbiorcom, ułatwiając uzyskanie zgody na korzystanie z konkretnego utworu, a przeważnie setek utworów. Użytkownik nie musi szukać pojedynczych autorów, a przychodzi w jedno miejsce, do organizacji zbiorowego zarządu prawami, i mówi: chciałbym skorzystać z tych utworów. My natomiast, wiedząc, kto udzielił zgody, i to w skali świata, udzielamy licencji na prawo wykorzystania tych utworów. Wielokrotnie użytkownik zobowiązany jest do poinformowania OZZ już po wykorzystaniu utworu, a organizacja do odnalezienia właściwego twórcy. Polscy twórcy założyli swoją organizację, czyli dzisiejsze Stowarzyszenie Autorów ZAiKS już w 1918 roku. I od tego czasu reprezentuje ono polskich twórców na całym świecie.

Ale ZAiKS to nie jedyna organizacja zbiorowego zarządzania pobierającą opłaty. Komu będziemy musieli zapłacić za piosenkę, której melodię skomponował X, wykonał ją Y, a wyprodukował Z?

To, co płacą nam użytkownicy, to wynagrodzenia za pracę twórczą konkretnych ludzi. Nie jest to żadna administracyjna opłata. W przypadku wykorzystania piosenki uprawnionymi są autorzy, artyści-wykonawcy i producent fonogramu. ZAiKS reprezentuje autorów – w przypadku piosenki autora tekstu i autora muzyki. Artystów wykonawców reprezentuje SAWP lub STOART, a producentów fonogramów – ZPAV.

Na 233 organizacje, które funkcjonują na świecie, ZAiKS co do skuteczności od kilku lat plasuje się na 18–20 pozycji. | Krzysztof Lewandowski

Czy działanie tych organizacji jest w jakiś sposób skoordynowanie?

Obowiązująca już ustawa o zbiorowym zarządzie zobowiązuje te, które działają na tych samych polach eksploatacji do wspólnego występowania wobec użytkownika.

Czy autor może się sprzeciwić wykorzystaniu utworów w określony sposób?

Prawo autorskie to dwie części – autorskie prawa majątkowe i autorskie prawa osobiste. Zbiorowy zarząd dotyczy tylko praw majątkowych. Prawa osobiste autora zgodnie z artykułem 16 prawa autorskiego „chronią nieograniczoną w czasie i niepodlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem”. W tym zakresie, jeśli autor uznaje, że dzieje mu się krzywda, może podejmować różne czynności opisane artykule 78 prawa autorskiego, w tym zakazu rozpowszechniania utworu.

Dla przykładu: autor napisał marsz (gatunek muzyczny), a wykorzystuje to organizacja parafaszystowska. I chociaż oni mówią, że zapłacą, albo już nawet zapłacili, artysta może powiedzieć: „Proszę nie maszerować do mojego utworu. To wykorzystywanie utworu wbrew moim zamiarom przeznaczenia utworu i poglądom”.

Jaką część dochodów z tantiem dostają docelowo sami twórcy?

Obowiązującą na całym świecie zasadą jest, że można potrącić tyle, ile kosztuje pozyskiwanie tych wynagrodzeń i proces ich podziału, nie więcej. Władze ZAiKS-u ustalają, ile można potrącić, a jeśli koszty są mniejsze, to reszta tych pieniędzy zwracana jest do podziału autorom. Koszty pozyskania i podziału wynagrodzeń autorskich wahają się zazwyczaj między 16 a 17 procent wpływów.

Co składa się na te koszty?

To wszystkie koszty służące zainkasowaniu, pozyskaniu stosownej dokumentacji, podziałowi i wypłacie wynagrodzeń autorom. Dla przykładu: ustalanie użytkowników, obsługa ponad 70 tysięcy umów licencyjnych, kontrola tych umów, prowadzenie corocznie około 3 tysięcy procesów i to w różnych instancjach sądowych, z Trybunałem Konstytucyjnym włącznie, poszukiwanie autorów, współpraca z zagranicą.

Twórcy często narzekają, że zarobki z platform typu Spotify czy Tidal, które podpisują umowę licencyjną z organizacjami zbiorowego zarządzania, są skrajnie niskie.

To problem na skalę światową. Przeprowadzono badania, z których wynika, że autorzy z kwot zarabianych przez tego typu dostawców usług otrzymują tylko 3 procent. Do podziału na wszystkich. Dlaczego tak jest? Dlatego, że te platformy stawiają warunki na zasadzie: albo bierzesz naszą ofertę, albo my nie bierzemy twojego repertuaru. Możliwości negocjacyjne są żadne. Wszyscy znają przypadek Adele, która wściekła się i powiedziała: w takim razie dziękuję państwu, wycofuję swój repertuar z tej platformy. Sprzedawała wyłącznie płyty – bo znaczną różnicą jest, czy udział we wpływach wynosi 15, czy 3 procent. To jest wyłącznie kwestia polityki tego biznesu.

Jakie są główne zmiany, które niesie nowelizacja ustawy o zbiorowym zarządzie?

Są to przede wszystkim zmiany dotyczące organizacji, czyli sposobu wyboru władz oraz ich kompetencji, ale także szeregu obowiązków wobec autorów i użytkowników, inne procedury zatwierdzania tabel wynagrodzeń, inna ścieżka dochodzenia do zawarcia umowy licencyjnej. Niestety ustawa nie załatwia pewnych kwestii, na które liczyliśmy.

Na przykład?

Założeniem dyrektywy, którą ustawa implementuje, była obniżka kosztów inkasowania wynagrodzeń. Tymczasem, dyrektywa i ustawa wprowadzają obowiązek corocznej organizacji walnego zgromadzenia członków lub delegatów Stowarzyszenia, podczas gdy dotychczas zgodnie z prawem trzeba to było zrobić raz na 4 lata. Koszty wzrosną zatem z tego tytułu czterokrotnie. Nie jesteśmy też zadowoleni z przepisów skierowanych do użytkowników, na przykład ich obowiązków dokumentacyjnych. Bez prawidłowego dokumentowania wykorzystywanego repertuaru nie da się prawidłowo dokonywać podziałów. Także droga do zawarcia umowy licencyjnej przy „sprawnym” użytkowniku może przeciągać się w nieskończoność. A autor pozostaje z pustą kieszenią.

Ponadto, jest tam także cały szereg trudnych do zrealizowania obowiązków informacyjnych względem użytkowników. ZAiKS reprezentuje 3,5 miliona autorów z całego świata – w przypadku rezygnacji jednego z nich z przynależności do którejkolwiek organizacji na świecie trzeba będzie znaleźć sposób, jak zawiadamiać o tym wszystkich użytkowników. To może się wydawać śmieszne – ale nie wszyscy użytkownicy korzystają z elektronicznych narzędzi komunikacji. Oceniamy, że ostatecznie ustawa utrudni zbiorowy zarząd prawami autorskimi, a także pokrewnymi i zwiększy koszty.

Dwuletnie opóźnienie Polski z implementacją unijnej dyrektywy to kwestia opieszałości?

To jest pytanie do urzędników. Wygląda na to, że po prostu za późno się do tego zabraliśmy. ZAiKS wnioskował do Komisji Europejskiej, by Polska miała więcej czasu na implementację. Gdy prawo jest tworzone na łapu-capu, to przeważnie nie powstaje dobre prawo. Zwłaszcza w sytuacji, gdy chce się stworzyć system kompatybilny z resztą świata, a jednocześnie uwzględniający polską specyfikę. W Polsce organizacjami zbiorowego zarządzania kierują fizyczni twórcy, a nie podmioty, które „skupiły” prawa autorskie. Czy to uspołecznienie udało się utrzymać, czy też skręcamy w stronę tylko biznesu, przekonamy się już niebawem. Przekona się o tym także polska kultura i kieszenie twórców.

Jak wygląda polski system zbiorowego zarządu na tle światowym?

Zbiorowy zarząd ukształtował się już w okresie międzywojennym. ZAiKS w 1926 roku zawarł umowy dwustronne prawie ze wszystkimi organizacjami działającymi na terenie Europy. A w roku 1927 z amerykańską organizacją ASCAP. Co oznacza, że od tego czasu reprezentujemy tamtejszych autorów w Polsce, a oni naszych u siebie.

Istnieje wspólna baza danych, do których wszystkie te organizacje mogą sięgać, jeśli chcą się dowiedzieć, czy dany autor jest gdzieś na świecie reprezentowany i znajduje się w zbiorowym zarządzie. ZAiKS w tym momencie zarządza 33 milionami utworów. Taką samą liczbą zarządzają Francuzi, Włosi, Amerykanie – bo to wspólny system. Wiąże nas 139 umów z całym światem – między innymi z Japonią, Chinami, Brazylią.

Na 233 organizacje, które funkcjonują na świecie, ZAiKS co do skuteczności od kilku lat plasuje się na 18–20 pozycji. To pokazuje, że ten system jest sprawny. To sami twórcy nim zarządzają, a fachowe biura im w tym pomagają. O obecnym znaczeniu ZAiKS-u niech świadczą fakty: w czerwcu tego roku po 80 latach w Warszawie odbyło się Zgromadzenie Generalne CISAC-u, na które zjechali przedstawiciele z całego świata, przedstawiciel ZAiKS-u od ubiegłego roku zasiada we władzach GESAC – europejskiej ambrelli OZZ-ów, nasz przedstawiciel kieruje Komitetem Komunikacji CISAC, uczestniczymy w pracach prawników w ramach tak zwanej grupy madryckiej, nasi twórcy są we władzach kilku komitetów twórczych CISAC między innnymi dramaturgicznym. Nie sposób też pominąć społecznej roli ZAiKS-u. Corocznie udzielanych jest około 300 stypendiów twórczych i tyle samo dotacji wspierających różne imprezy kulturalne. W sześciu domach pracy twórczej ZAiKS-u corocznie tworzy i odpoczywa ponad 5 tysięcy osób, twórców różnych dziedzin kultury. Działa system zapomóg, opieki lekarskiej, nagród, konkursów, które wydajnie wspierają nie najlepszą kondycję polskich twórców.

Co z zarzutami dotyczącymi nieprzejrzystości w zakresie przepływów finansowych w organizacji?

Zarzuty o braku transparentności systemu są bzdurą. To system kontrolowany w skali światowej przez same organizacje. Anglicy pilnują nas, my kontrolujemy ich – i to jest bardzo dobry system. Poza tym już od 7 lat obowiązuje stosowne rozporządzenie ministra, które nakazuje Stowarzyszeniu sporządzać roczne sprawozdanie finansowe oparte na ustawie o rachunkowości – tak jak spółka akcyjna. Jest to bardzo szczegółowe sprawozdanie, łącznie z przepływami finansowymi, które przedstawia, jak pieniądze te są pozyskiwane i wydawane. Dodatkowo, sporządzane jest specjalne sprawozdanie do ministra kultury w zakresie pewnych szczegółowych aspektów działalności zbiorowego zarządu. Te rozwiązania działają w Polsce od 2011 roku. Poza tym podlegamy corocznemu badaniu przez zewnętrznego biegłego rewidenta oraz musimy stosować się do międzynarodowych zasad tak zwanych zasad zawodowych, ustanowionych przez CISAC (Międzynarodową Konfederację Autorów i Kompozytorów) i ona je regularnie kontroluje.

Skąd się zatem niechęć przedsiębiorców do ZAiKS-u? To, pana zdaniem, prosty brak sympatii względem instytucji, której zadaniem jest ściąganie opłat?

Pamiętam, że równo 20 lat temu zaproszono mnie jako eksperta od prawa autorskiego do jednej z rozgłośni radiowych. Usłyszałem wówczas podobne pytania, które zadała mi pani. Jakaś restauracja pyta: „Czemu ja mam płacić? Przecież zapłaciłem za płytę”, „U mnie gra orkiestra, ja płacę orkiestrze, dlaczego mam jeszcze płacić jakiejś organizacji?”. Wskazuje to na brak świadomości prawnej, a także na enigmatyczność tego, czym właściwie jest utwór. A utwór jest dobrem niematerialnym, z którego można okraść tak samo, jak z dóbr materialnych.

Czy to, że orkiestra zna utwory na pamięć i je gra, oznacza, że autorowi nie należy się wynagrodzenie? Ktoś ten utwór stworzył, a ta orkiestra i przedsiębiorca ją angażujący, nie zarobiliby, gdyby autor tego utworu nie napisał. Dlaczego więc restaurator chce zapłacić orkiestrze, a autorowi, który stworzył ten utwór, już nie?

Polska przetrwała okres zaborów także dzięki znakomitym polskim twórcom tworzącym w tamtych czasach. Tak łatwo i z dumą odwołujemy się do polskiej kultury, także oficjalnie, a z takimi oporami za nią płacimy. | Krzysztof Lewandowski

Pretensje do ZAiKSU są zatem nieuzasadnione?

Biorą się stąd, że jesteśmy profesjonalni i skutecznie egzekwujemy wynagrodzenia dla twórców. Pojedynczy twórca, przychodząc do wielkiego nadawcy, czy nawet właściciela dyskoteki lub restauracji, zostałby zlekceważony. A chodzi przecież o to, abyśmy szanowali to, co potrafimy sami wymyślić i stworzyć. Aby twórcy, z których jesteśmy dumni i zapewniają nam zaspokojenie wyższych potrzeb oraz rozrywkę, mieli z czego żyć. Może to zabrzmi górnolotnie, ale w stulecie odzyskania niepodległości Polski można to powiedzieć – Polska przetrwała okres zaborów także dzięki znakomitym polskim twórcom tworzącym w tamtych czasach. Tak łatwo i z dumą odwołujemy się do polskiej kultury, także oficjalnie, a z takimi oporami za nią płacimy. A poza tym, kto lubi wydawać pieniądze nie na siebie?

 

* Wywiad powstał we współpracy z ZAiKS.