Setna rocznica uzyskania przez Polki praw wyborczych stworzyła okazję do szczególnie częstego podejmowania tematyki równouprawnienia i aktywizacji kobiet w mediach, literaturze, filmie, w polityce i w biznesie. Wydaje się wręcz, że aż przesadnie dużo tych „dziewuch” – no i w jakim stopniu można być jeszcze odkrywczym, pisząc o tym, o czym piszą wszyscy…? A jednak niemało w tej lawinie kobiecych książek („o kobietach”, nie „dla kobiet”!) pozycji ciekawych i oryginalnych. Pomyślałam, że dobrze zaproponować kilka tytułów przed zbliżającym się Dniem Kobiet – książka jest na pewno ciekawszym prezentem niż tradycyjny „goździk i rajstopy”.
Sporo takich książek (choć zapewne to zaledwie ułamek oferty) wpadło w moje ręce w minionych miesiącach. Gdy już się wydawało, że wszystkie utrzymane są w podobnej konwencji – zbioru portretów słynnych pionierek, na czele z Marią Curie-Skłodowską – nieoczekiwanie trafiłam na „Damy, dziewuchy, dziewczyny” Anny Dziewit Meller (o książce rozmawiałyśmy na łamach KL), która w ciekawy sposób odświeżyła kawał zapomnianej „historii w spódnicy”. W drugiej części, zatytułowanej „Damy, dziewuchy, dziewczyny – podróże w spódnicy”, autorka przedstawiła z kolei podróżniczki (nie tylko z Polski), które „w spódnicach z krynoliną i w gorsetach pchały się tam, gdzie ich jeszcze nie widziano”. Bardzo ciekawie czyta się relacje prasowe, reportaże, listy do redakcji i wywiady z bohaterkami książki okraszone stylizowanymi retroogłoszeniami sprzed lat („Po kąpieli w solach islandzkich każde buciki będą wygodne!”).
Potem zaskoczył mnie „Poczet królowych polskich” mojej redakcyjnej koleżanki Anny Kaszuby-Dębskiej, tak inny od wszystkich publikacji, że oczywiście nie omieszkałam porozmawiać z autorką. I na jakiś czas, nasycona, odstawiłam tematykę kobiecą. Zebrało się jednak w moim zapasie kilka wartościowych pozycji i pomyślałam, że 8 marca to dobra okazja, by o nich opowiedzieć.
Zacznę od „Walki kobiet”, komiksu Marty Breen i Jenny Jordahl, książki podanej w odmiennej od powyższych formie, mianowicie komiksowej. Zazwyczaj nie do końca przemawia do mnie narracja bitna, walcząca. Wydaje się patetyczna i sensacyjna. No ale, po prawdzie, historia emancypacji taka właśnie była – niełatwa, okupiona poświęceniem i cierpieniem, wymagająca nie lada odwagi od pionierek i pionierów ruchów równouprawnieniowych. Charakter komiksu niweluje jej dramatyzm. Dzięki niemu płynnie poznaje się długą i mozolną drogę, często dosłownie walkę kobiet na całym świecie nie tylko o prawa wyborcze, lecz także: możliwość uprawiania sportu (czasami nawet kibicowania sportowcom!), wykonywania zawodu (i w ogóle pójścia do pracy!), sprawiedliwych płac, dostępu do edukacji, samostanowienia i kontroli nad własnym ciałem… Przeraża globalna skala zjawiska, mozolność pracy u podstaw i ślimacze tempo zmian (na przykład w Szwajcarii prawa wyborcze przyznano kobietom dopiero w… 1971 roku, a w Arabii Saudyjskiej w 2015!). Bolesny jest fakt, że wiele problemów kobiet i mniej uprzywilejowanych, stygmatyzowanych mniejszości nadal w wielu miejscach na Ziemi zmaga się z problemami i w tej walce trwa.
Rachel Ignotofsky z kolei stworzyła (bo jest autorką zarówno tekstu, jak i ilustracji) ciekawe, wielkoformatowe zestawienie kobiet sportu. Obok znanych większości sportsmenek (swoją drogą, co to za szowinistyczny słowotwór – czy nie powinny być nazywane sportswomenkami?), takich jak na przykład Serena Williams, autorka przedstawia liczne grono kobiet, które, jak sama pisze, „grały, by wygrać”. Niejednokrotnie łamiąc tabu, wkraczając, nie bez utrudnień, w zdominowane przez mężczyzn dziedziny. Poznajemy na przykład pierwszą baseballistkę, Toni Stone (której kazano występować w spódnicy), zawodniczkę polo Sue Sally Hale (która przez wiele lat, by grać, przebierała się za mężczyznę!), Billie Jean King, tenisistkę, która pokonała w „pojedynku płci” tenisistę Bobby’ego Riggsa, wreszcie koszykarki, piłkarki, hokeistki, kulturystki, bokserki, wioślarki, pływaczki, dżokejki, trenerki, sędzie, paraolimpijki… Same twarde babki, zacięte i wytrwałe, bo walczyły nie tylko o sukces w swojej dziedzinie, lecz także o coś więcej – o prawa kobiet!
W jeszcze innym stylu wydana została książka Sylwii Stano i Zofii Karaszewskiej „Ada, to wypada!”. To zbiór porad płynących do czytelniczek od kobiet znanych w Polsce z najróżniejszej działalności: aktorek, autorek, bizneswomenek, dziennikarek, piosenkarek, sportsmenek (sportswomenek!) i innych. Każda, na przykładzie z własnego życia, radzi Adzie (=dziewczynkom), co wypada – na przykład stawiać granice, jak Katarzyna Bonda; dbać o siebie, jak dr Irena Eris; zabierać głos i być niezależną, jak Agnieszka Graff i jej mama Katarzyna Rosner; mieć władzę, jak Agnieszka Holland na planie filmowym; śpiewać mimo tremy, jak Mela Koteluk; być „twórczym urwisem”, jak Katarzyna Kozyra; dotrzymywać słowa, jak profesor(ka) Ewa Łętowska; wierzyć w siebie niczym Marta Sziłajtis-Obiegło; czy wykonywać „męski” zawód, jak górniczka Karolina Baca-Pogorzelska. Podoba mi się, że na zakończenie autorki doceniły same siebie oraz siebie wzajemnie, przypominając czytelniczkom, że warto dawać i przyjmować komplementy!
Anna Dziewit-Meller w przywoływanym wyżej wywiadzie powiedziała, że równie ważne, jak wychowanie dziewczynek na dzielne, świadome i niezależne kobiety, jest wychowanie dzisiejszych chłopców na ich przyszłych partnerów – wspierających, sprawiedliwych, nieszowinistycznych – słowem na równych gości.
Dla równowagi w księgarniach pojawiły się książki o ciekawych, pionierskich i odważnych facetach, którzy też nie mieli w życiu najłatwiej. Co znamiennie, te tytuły pochodzą od autorów, podczas gdy książki o feministkach zazwyczaj od autorek, ale nie czepiajmy się – dobrze, że są! Nie chciałabym, przy okazji Dnia Kobiet, pomijać ich – mężczyzn.
Odpowiedzią na „Opowieści dla młodych buntowniczek” (o których w „KL Dzieciom” pisała Marta Baszewska), są „Opowieści dla chłopców, którzy chcą być wyjątkowi” Bena Brooksa. I faktycznie, autor portretuje aż setkę wyjątkowych mężczyzn. O wielu z nich, przyznaję, usłyszałam po raz pierwszy, choć oczywiście znajdziemy tu takie sławy jak Galileusz, John Lennon, Jamie Oliver, Alan Turing, Konfucjusz, Arthur Rimbaud, Barack Obama, Bill Gates, Muhammad Ali czy Daniel Radcliffe. Niezły rozstrzał, prawda? I to jest w tej książce, według mnie, najciekawsze. Nie ma ograniczeń na kategorie „bohaterów” – każdy może nim zostać! Mniejszym czy większym, sławnym lub niemal nieznanym, na skalę światową albo podwórkową… Ponadto Ben Brooks nie uznaje tematów tabu, odważnie mówi o problemach rasowych, związanych z orientacją seksualną, niepełnosprawnościami, pochodzeniem, wykonywaną pracą, uprzedzeniami itp. Portretuje stu superbohaterów różnych kategorii. A wzmianki o nich przywodzą na myśl kolejnych. Czytając, myślę, ilu wspaniałych, odważnych, mądrych i wytrwałych ludzi jest na świecie i ile im zawdzięczamy. Tego nie pomieści żadna książka!
Niestety w „Opowieściach dla chłopców” nie ma wzmianki o naszych rodzimych bohaterach, ale tych przypomina w swojej książce „Chłopaki chojraki” Marcin Prokop. Antropolog Bronisław Malinowski oprowadza nas w niej po zaświatach, prezentując zmarłych już Polaków, którzy dokonywali za życia niezwykłych rzeczy. Ciekawą koncepcję burzy nieco fakt, że autor płynnie i bez ostrzeżenia przechodzi do przedstawiania osób nadal żyjących, co wprawia czytelnika w pewną konsternację! Na koniec jednak przewodnik, Malinowski, tłumaczy, że się zagalopował. Faktycznie – warto o tychże chojrakach wspomnieć, ale niech żyją 100 lat! Dzięki Prokopowi dowiaduję się w szczególe, kim były osoby, których nazwiskami chrzczone są ulice w wielu miastach, oraz że znane mi z historii świata postaci pochodziły z Polski! Wielu już znam, choć pewnie warto o nich przypominać – zwłaszcza w sezonie wzmożonych trendów kobiecych. Najbardziej podoba mi się poczucie humoru autora, które powoduje, że po książkę śmiało może sięgać zarówno młodzież, jak i dorośli.
Na koniec jeszcze osobisty apel: niedługo Dzień Dziecka, po drodze pewnie urodziny, imieniny i cała gama innych okazji – warto sprezentować (dziewczynce, chłopcu, dzieciom, dorosłym, rodzicom, szefom, nauczycielom etc.) piękną, wartościową, inspirującą książkę. Niezmiennie polecam, nawet bez okazji!
Książki:
– Anna Dziewit-Meller, „Damy, dziewuchy, dziewczyny – podróże w spódnicy”, il. Joanna Rusinek, wyd. Znak, Kraków 2018.
– Marta Breen, Jenny Jordahl, „Walka kobiet”, tłum. Katarzyna Wiśniewska, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2018.
– Rachel Ignotofsky, „Kobiety i sport”, tłum. Paulina Błaszczykiewicz, wyd. ART Egmont, Warszawa 2018.
– Sylwia Stano, Zofia Kraszewska, „Ada, to wypada!”, il. Ada Buchholc, Ola Romaniak, Kamila Romaniak, Dagmara Jagodzińska, Anna Kożdoń, wyd. Znak, Kraków 2018.
–Ben Brooks, „Opowieści dla chłopców, którzy chcą być wyjątkowi”, il. Quinton Winter, tłum. Julia Tokarczyk, wyd. K.E. Liber, Warszawa 2018.
– Marcin Prokop, „Chłopaki chojraki”, il. Matteo Ciompallini, wyd. Znak, Kraków 2018.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.