Jakub Bodziony: Czy Wolne Sądy są w Koalicji Europejskiej?

Michał Wawrykiewicz: Absolutnie nie.

To ciekawe, bo KE twierdzi, że tak.

Powstało nieporozumienie medialne, które wyjaśniliśmy w oświadczeniu zamieszczonym na naszej stronie. Podpisaliśmy się pod postulatem Europy wspólnych wartości i walki o praworządność, ale Wolne Sądy pozostają ruchem apolitycznym, obywatelskim i niezwiązanym z żadnym ugrupowaniem politycznym.

Ale pan startuje z list Koalicji, tym samym dając argument wszystkim, którzy mówili, że WS to partyjna inicjatywa, a nie społeczne protesty.

W żadnym wypadku. Uważam, że kapitał społeczny, który uwolnił się w ciągu ostatnich trzech lat, powinien zasilić również scenę polityczną. Polityka kojarzy się ludziom z czymś złym, odległym, będącym daleko od ich prawdziwych problemów, dlatego należy dopompować trochę świeżej, obywatelskiej krwi. W ruchach obywatelskich jest wielu wartościowych ludzi, merytorycznych, energicznych: takich jak Magdalena Adamowicz czy Janina Ochojska.

Ale wtedy te ruchy stracą swój obywatelskich, bezpartyjny charakter.

Janina Ochojska powiedziała mi, że my, jako działacze społeczni, musimy zacisnąć zęby i być forpocztą wprowadzającą do polityki nowych wartościowych ludzi.

Wiele zrobiłem dla obrony praworządności w Polsce przez ostatnie trzy lata, ale wiem, że najważniejsza batalia o polski system prawny rozegra się w instytucjach Unii Europejskiej. Dlatego podjąłem pragmatyczną decyzję, żeby ubiegać się o mandat europosła.

Skoro mówi pan, że polityka powinna być bliżej obywateli, czy nie lepiej o ewentualny mandat ubiegać się w jesiennych wyborach?

Teraz najważniejsze sprawy dla polskich obywateli rozrywają się w instytucjach Unii Europejskiej. To tam potrzeba kompetentnych, energicznych i skutecznych ludzi. Jako europarlamentarzysta, jeśli zostanę wybrany, będę aktywny nie tylko w Brukseli czy Strasbourgu, ale też w Polsce. Wykorzystując instrumenty, jakie ma do dyspozycji europoseł, można zrobić bardzo dużo. Wolne Sądy realizowaliśmy za zero złotych, a postępowania prowadziliśmy pro bono. Natomiast dysponując funduszami na ekspertyzy, organizacje konferencji i innych wydarzeń, można zrobić dziesięciokrotnie więcej.

Pan chce łączyć funkcje z europosła z działalnością w Wolnych Sądach?

Jeśli zostanę europarlamentarzystą, to z pewnością nie będę aktywnym członkiem inicjatywy Wolne Sądy. To będzie się wykluczać.

Po zdobyciu mandatu odejdzie pan z inicjatywy?

Na pewno zawieszę członkostwo na czas pełnienia mandatu europarlamentarzysty. Nie mówię, że pożegnam się na zawsze, bo jest to dla mnie bardzo ważne środowisko, a dalsze prowadzenie Wolnych Sądów pozostawię koleżankom.

Jaka była ich reakcja na decyzję o pana starcie?

Wspierają mnie od samego początku i uważają, że to świetny pomysł. Wiedzą, jak wiele mogę zrobić w PE dla Polski.

Batalia o polski system prawny rozegra się w instytucjach Unii Europejskiej. Dlatego podjąłem pragmatyczną decyzję, żeby ubiegać się o mandat europosła. | Michał Wawrykiewicz

Pan określił Koalicję Europejską jako „twór doskonały”. Dlaczego?

Jest tworem doskonałym na swoje czasy.

To chyba kiepskie mamy czasy. KE jako jedyna formacja odmówiła udzielenia odpowiedzi na pytania Latarnika Wyborczego, który umożliwia wyborcom porównanie własnych poglądów politycznych z programami kandydatów startujących w wyborach powszechnych.

Odnośnie Latarnika Wyborczego, to ja nie jestem politykiem KE i nie miałem wpływu na decyzję, o której pan mówi. Jednakże wartościami, o które walczę od trzech lat, czyli praworządność i prawa człowieka, z całą pewnością utożsamiałaby się zdecydowana większość użytkowników Latarnika.

Rzeczywiście, czasy mamy kiepskie, to bardzo trudny, wręcz dramatyczny moment w historii. Musimy dokonać dziejowego wyboru, w którym kierunku Polska pójdzie. Dla mnie to jest to oczywista paralela do 1989 roku.

Co ma pan myśli?

Miałem wtedy 18 lat i pamiętam, jak Polska była na rozdrożu pomiędzy totalitaryzmem a demokracją. Teraz mamy ten sam wybór.

PiS to totalitaryzm?

Absolutnie tak. Uważam, że jeśli jesienią PiS zwycięży po raz kolejny, na co będą miały wpływ wybory europejskie, to nie będziemy mieli wolnych wyborów przez następne pokolenie. To wiąże się z zabraniem nam podstawowych praw, jak wolność słowa, mediów, demonstracji. To także dostęp do niezależnych, bezstronnych sądów, które mają nas chronić przed nieograniczonymi niczym represjami wobec obywateli.

To samo słyszałem przed wyborami samorządowymi. Wtedy to „totalitarne PiS” nie ingerowało w proces wyborczy i w dodatku przegrało w każdym dużym mieście.

Proszę mi wierzyć, że jako osoba obserwująca z bliska postępujący demontaż ustroju państwa i niezależności sądownictwa, wiem, że po następnych wyborach rządzący z pewnością zdemontują pozostałe bezpieczniki demokratyczne.

Na jakiej podstawie pan tak sądzi?

Wszystkie dotychczasowe działania PiS-u o tym świadczą. Będziemy podążać w kierunku węgierskim, a może nawet tureckim.

Węgry to według pana kraj totalitarny?

To już nie jest demokratyczne państwo prawa, tylko kraj autokratyczny, w którym demokracja jest jedynie fasadowa, a kierunkowo zmierza w stronę Turcji, gdzie w więzieniach siedzą trzy tysiące sędziów. Różnica jest taka, że Węgry są w UE, a Turcja nie, dlatego Węgrzy mają pewne ograniczenia, których Turcja nie ma. Tu widać, jak ogromną wartością w ochronie praw obywatela jest Unia Europejska. Tylko utrzymanie europejskiego porządku prawnego według najwyższych standardów daje nam szanse na pozostanie w grupie demokratycznych państw.

To ładny bon mot, a jakiś konkret?

Przykładem skuteczności instytucji europejskich jest sprawa Puszczy Białowieskiej, która bez unijnego Trybunału Sprawiedliwości zmieniła by się w tartak. Metaforyczną wycinkę sędziów Sądu Najwyższego również powstrzymał Trybunał.

To dlaczego prawie 40 procent Polaków popiera partię o zapędach totalitarnych?

Tutaj działają mechanizmy populizmu oraz zwykłego wyborczego przekupstwa.

Czyli ci wyborcy to po prostu chciwi populiści? To ciekawe, bo Koalicja Europejska również zapowiedziała, że utrzyma wszystkie socjalne rozwiązania wprowadzone przez PiS.

Pewnych procesów nie da się odwrócić. Część społeczeństwa bardzo chętnie przyjmuje transfery socjalne i jest to istotny element, który wpływa na decyzję przy urnach. Z drugiej strony, jeśli obywatele otrzymali już pewne środki, gospodarują nimi i czynią plany na przyszłość, to nieodpowiedzialne byłoby zabranie im tego.

Pan popiera 500+ na pierwsze dziecko?

Uważam, że to nie jest korzystny dla państwa program. Rozdawnictwo nie jest sposobem na ukształtowanie mądrej polityki socjalnej państwa. Rozleniwia, demotywuje, zabija kreatywność i chęć do działania. Chociaż nie jestem politykiem, to uważam, że programy socjalne powinny wyglądać zupełnie inaczej.

Teraz już stał się pan politykiem.

Na tym etapie moje główne zadanie to powstrzymanie niszczenia praworządności. To ona chroni wszystkie podstawowe prawa i wolności: prasy, słowa, kultury, gospodarczą, zgromadzeń czy wyborów. Jeśli jej nie obronimy, to nie możemy dyskutować o innych kwestiach związanych z polityką socjalną czy edukacją. To są zagadnienia, którymi można się zajmować, tylko jeśli jesteśmy demokratycznym państwem prawa. Wrócę do KE – i jej doskonałości w obecnych czasach. W tym momencie jest absolutną koniecznością zjednoczenie wszystkich sił proeuropejskich, prodemokratycznych, także ludzi z ruchów obywatelskich. Koalicja Europejska jest pewnego rodzaju ugrupowaniem kontraktowym. Jeśli uda się przywrócić w Polsce praworządność, to nie utrzyma się w obecnym kształcie. To jest absolutnie normalne.

A czy utrzyma się po wyborach europejskich?

Wierzę, że tak. To sojusz, który ma zatrzymać marsz brunatnej Polski.

Ma pan dwóch byłych premierów przed sobą na wielkopolskiej liście KE. Czym stara się pan wyróżnić na ich tle?

Swoją ciężką pracą w terenie. To właśnie ciężka praca jest w Wielkopolsce wartością wyjątkowo szanowaną. Najbardziej cenię sobie osobisty kontakt z ludźmi, w taki sposób mogę też okazać mój szacunek do wyborcy. Bardzo się cieszę, że kandyduję z Wielkopolski. Często na spotkaniach z wyborcami mówię, że Wielkopolska to nie region, to stan umysłu! Wielkopolanie pokazali to chociażby podczas masowych protestów w obronie niezależności sądów czy wpierając strajk nauczycieli.

Jestem aktywny również w mediach społecznościowych, zrobiłem nietypową kampanię „Szkoda, że nie jestem z Wielkopolski” z udziałem osób rozpoznawalnych, autorytetów. Opowiadają, jakby wyglądało ich życie, gdyby mieszkali w Wielkopolsce.

Jako osoba obserwująca z bliska postępujący demontaż ustroju państwa i niezależności sądownictwa, wiem, że po następnych wyborach rządzący z pewnością zdemontują pozostałe bezpieczniki demokratyczne. | Michał Wawrykiewicz

Pana start publicznie popiera wielu aktorów, celebrytów. Czy to nie jest blichtr, który może zrazić niektórych wyborców?

Nie sądzę, dlatego że te filmy są prawdziwe, autentyczne. To są ludzie, którzy znają mnie osobiście i popierają moją aktywność obywatelską. Mówią z serca, co o mnie myślą.

Termin komunikatu TSUE w sprawie KRS przesunął się na czerwiec, więc nie wpłynie na kampanię wyborczą. Skąd to opóźnienie?

Przełożenie terminu opinii Rzecznika Generalnego wynika z dynamiki procesowej – wyznaczona została dodatkowa rozprawa, na wniosek KRS-u. Odbyła się 14 maja, mieliśmy okazję z mecenas Sylwią Gregorczyk-Abram ponownie reprezentować sędziów Sądu Najwyższego i Najwyższego Sądu Administracyjnego. Między 14 a 23 maja jest tylko 9 dni, to zbyt krótki czas, żeby uwzględniając tematykę tej rozprawy, przygotować opinię Rzecznika Generalnego wraz z tłumaczeniem. Nie dopatruję się żadnych podtekstów w przełożeniu terminu i może nawet lepiej, że tak się stało, bo rządzący nie będą mogli stawiać zarzutu, że Trybunał Sprawiedliwości dostosowuje swoje terminy do kalendarza wyborczego.

Jakiego wyroku się pan spodziewa?

Mam nadzieję, że Trybunał stwierdzi, iż ustawa o KRS po reformach PiS-u nie spełnia kryteriów traktatowych i nie może znajdować się w polskim porządku prawnym. To będzie oznaczało, że KRS w tym kształcie musi się natychmiast rozwiązać, a wszystkie decyzje oraz uchwały, które zostały podjęte od 6 marca zeszłego roku, są nieważne z mocy prawa. To będzie miało gigantyczne konsekwencje, bo wszystkie nominacje sędziowskie, zarówno do SN, jak i do sądów powszechnych, będą obarczone nieważnością. Dlatego trzeba będzie wybrać nowy KRS, wedle standardów konstytucyjnych i standardów unijnych.

Czyli zaskarżanie reform PiS-u do Brukseli ma sens?

To jest zaskarżenie do instytucji unijnych, których jesteśmy częścią. To korzystanie z instrumentarium prawnego dokładnie w taki sam sposób, jakbyśmy zaskarżali to do Trybunału Konstytucyjnego czy innych instytucji, które są tutaj w Polsce. Unijne instytucje to nasze instytucje.

Czyli nie będzie pan „donosił” na Polskę w Brukseli?

Myślenie tego typu to jakaś aberracja, którą próbują narzucić nam rządzący. Wszelkie działania prawne, które podejmowaliśmy, były motywowane z pobudek czysto obywatelskich i patriotycznych. Trybunał Sprawiedliwości jest bezstronnym organem orzeczniczym, wyróżniającym się najwyższym poziomem prawniczym. Rządzący nie są w stanie tam nikogo zastraszyć ani podporządkować. Dlatego tylko tam możemy uzyskać niezależną weryfikację stanu prawnego w Polsce.