Z drugiej strony, Koalicja Europejska już wyraźnie depcze PiS-owi po piętach. Wynik 39,1 proc. może nie satysfakcjonować zbyt ambitnych, ale w istocie należałoby porównywać go z załamaniem Platformy Obywatelskiej po przegranej w 2015 roku. Wówczas w sondażach wystrzeliła Nowoczesna, nie PO. I znamienne, że nikt już o tym nie pamięta.

Wreszcie Robert Biedroń. Wiosna liczyła na około 10 procent, ale polaryzacja – jak w wyborach samorządowych – ostatecznie przeważyła. Niemniej partia ta wyrosła na koalicjanta dla KE na jesień.

Podobnie, jak… Konfederacja dla PiS-u. Ostatecznie w 2005 roku Jarosław Kaczyński udowodnił, że do koalicji gotów jest przyjąć każdego (wówczas Samoobronę oraz Ligę Polskich Rodzin – swoistego prekursora Konfederacji).

Jeśli kogoś zniecierpliwiła gorączka polityczna ostatnich miesięcy (nawet lat!), niech zapomni o jakimkolwiek odpoczynku.

Od jutra dalej rusza kampania wyborcza.