W serii „Wojny dorosłych – historie dzieci” wydawnictwa Literatura ukazały się dotychczas książki mówiące zarówno o II wojnie światowej, jak i o powojennych wysiedleniach, powstaniach śląskich czy tak zwanym kryzysie uchodźczym [1]. Nie dziwi zatem kolejna pozycja dotycząca PRL-u i „Solidarności”, czemu poświęciła swoje „Zbuntowane słowa” Joanna Papuzińska. Swój kamyczek do stosu dorzuca również Katarzyny Ryrych, która w „Małej wojnie” w bardzo interesujący sposób odsłania młodym czytelnikom realia II wojny światowej widzianej oczami dziecka. Oba utwory, choć wydane w ostatnim czasie w jednej serii, tylko z pozoru łączy coś więcej, nie da się bowiem nie zauważyć znaczących różnic w realizacji wojennej tematyki.

Joanna Papuzińska, utytułowana autorka i badaczka literatury i książki dla dzieci, ma już na swoim koncie publikacje we wspomnianej serii. „Asiunia”, „Mój tato szczęściarz” oraz „Krasnale i olbrzymy” to autobiograficzne utwory mówiące o II wojnie światowej, powstaniu warszawskim i budowie stołecznego MDM-u [2]. „Z okazji trzydziestej rocznicy wygranych wyborów 4 czerwca 1989 roku” [3] Papuzińska wzięła na warsztat czasy PRL-u i tak zwany drugi obieg wydawniczy. Temat, podobnie jak samo zjawisko, wydaje się nie tylko ważne, ale też ciekawe, zwłaszcza dla współczesnych młodych ludzi, którym dotarcie do poczytnej książki (filmu czy serialu) zajmuje średnio dwa kliknięcia. Bohaterem „Zbuntowanych słów” jest kilkuletni chłopiec, którego oczami czytelnik poznaje codzienność komunistycznego ustroju: paczki przysyłane z Zachodu, pełne ubrań i jedzenia, a także bibuły, czyli nielegalnych druków, najcenniejszego intelektualnego i kulturalnego pokarmu. Bardzo krótkie opowiadanie (zaledwie trzydziestostronicowe) nie pozwoliło autorce na rozwinięcie skrzydeł: kosztem walorów artystycznych fabuła podporządkowana jest sprawozdawczemu charakterowi tekstu.

Niewątpliwą zaletą publikacji jest przedruk komiksu samej Papuzińskiej wydanego w drugim obiegu w 1987 roku. „Bajka o smoku niewawelskim napisana bez wiedzy i zgody K.M.” formalnie przypomina komiksy o Koziołku Matołku wspominanego w tytule Kornela Makuszyńskiego, który wraz z ilustratorem Marianem Walentynowiczem przygotował również komiks „O wawelskim smoku”. Wznowiona przez Literaturę „Bajka o smoku…” obnaża przed czytelnikiem ponure mechanizmy cenzury, prześmiewczo prezentuje „zalety” socjalizmu i braterstwo narodów. To właśnie dla przedruku tego białego kruka warto sięgnąć po „Zbuntowane słowa”, gdyż poprzedzająca go opowieść nie porywa, ponadto niezrozumiałe jest użycie dziecięcego języka (z dzisiejszej perspektywy archaicznego, jak w przypadku „dryndania” z komórki czy „rzewnej lipy” [s. 3]) oraz długie posłowie (8 stron!) przeznaczone, w przeciwieństwie do opowieści fabularnej, raczej dla starszego odbiorcy. Każdy z trzech elementów książki – opowiadanie, komiks i posłowie – zdają się celować w różnego odbiorcę: dziecięcego, dorosłego pamiętającego czasy PRL i ciekawego historii nastolatka/młodego dorosłego, który o komunistycznej przeszłości nie wie zbyt wiele. Z tego względu „Zbuntowane słowa” trudno jednoznacznie określić jako literaturę dziecięcą, przez co wydają się odstawać od pozostałych publikacji z serii „Wojny dorosłych – historie dzieci”.

Inaczej jest w przypadku „Małej wojny” Katarzyny Ryrych. Ta niezwykle płodna autorka w ostatnim czasie porusza w swojej twórczości również tematykę wojenną (jak choćby w „Wilczku”, przypominającym „Wrońca” Jacka Dukaja opowiadaniu o stanie wojennym wydanym w serii „Wojny dorosłych – historie dzieci” [4]), sięgając przy tym po niespotykane do tej pory w tego rodzaju polskich utworach dla dzieci konwencje i schematy. W „Bombce babci Zilbersztajn”[5] wykorzystała elementy powieści grozy, „Pana Apotekera” (również wydanej we wspominanej serii) wzbogaciła licznymi elementami kultury i religii żydowskiej [6]. Akcja najnowszego tomu łódzkiej serii toczy się w okolicach Lwowa w czasie II wojny światowej. Mieszkające w podmiejskim domu siostry Janeczka i Lilka starają się normalnie funkcjonować w cieniu konfliktu, co niewątpliwie ułatwia to, że wychowują się w zamożnej rodzinie. Dzięki temu mogą choćby uczęszczać na lekcje muzyki prowadzone przez pana Stefana (nazywanego Maestro) – wymagającego, acz sympatycznego starszego wirtuoza. Podczas z pozoru rutynowej lekcji, która odbywa się w domu mężczyzny, Lilka zauważa, że z regału wypada jedna z książek; przy kolejnej okazji dziewczynkom wydaje się, że postać z wiszącego na ścianie portretu je obserwuje. Dziwne zjawiska skłaniają bohaterki do zbadania sprawy Maestra i tajemnicy jego domu. Po intensywnym i pełnym niepokoju śledztwie okazuje się, że z pozoru nadnaturalne zjawiska mają całkiem realny, choć dramatyczny wymiar.

W swoim opowiadaniu Ryrych wykorzystuje elementy powieści detektywistycznej, odwołując się przy tym do pokładów wyobraźni niedorosłych bohaterek, czyniąc z „Małej wojny” wciągającą opowieść. Pod płaszczem przygody udaje jej się ponadto w subtelny sposób przemycić dramat wojny, która – mimo oddalenia od Lwowa – dotyka rodzinę Janeczki i Lilki. Z podobną delikatnością autorka sygnalizuje również Zagładę żydowskich sąsiadów „opuszczających” okolicę, jak i „waryjatów” (jak nazywa ich jeden z dziecięcych bohaterów [s. 63]) związanych z położonym niedaleko domu bohaterek szpitalem dla chorych psychicznie w Kulparkowie. „Mała wojna” zgodnie z tytułem serii prezentuje „wojnę dorosłych” widzianą oczami nieletnich, nie zapominając przy tym o „historii dzieci”, które nawet w najstraszniejszych czasach rozwijają swoje talenty i odważnie snują marzenia, jak gdyby przez świat nie przetaczał się jeden z największych konfliktów w dziejach.

Najnowsze tomy serii „Wojny dorosłych – historie dzieci” są świadectwem dwóch diametralnie różnych sposobów mówienia o przeszłości, którą – w dobie narastających konfliktów w Polsce i poza jej granicami – należy przybliżać odbiorcom w jak najatrakcyjniejszej formie. Papuzińska kosztem artyzmu zwróciła się ku klarownemu opisowi peerelowskiej rzeczywistości. Ryrych w delikatny i poetycki sposób opowiedziała o sprawach najtrudniejszych, z którymi konfrontują się dziecięce bohaterki. Publikacja obu książek, wpisująca się w działania wydawnicze Literatury, poszerzające horyzont narracji wojennych dla młodych czytelników (w serii ukazały się już 24 tytuły!), na pewno warta jest odnotowania. W pierwszej kolejności warto natomiast sięgnąć po „Małą wojnę” Katarzyny Ryrych, do czego zachęcają również świetne ilustracje Joanny Rusinek. Dzięki takim książkom młodzi czytelnicy nie tylko poznają przeszłość, ale też zobaczą, jak można zachować się w najcięższych życiowych sytuacjach.

 

Przypisy:

[1] Pełna lista książek z serii „Wojny dorosłych – historie dzieci” dostępna na stronie wydawcy.

[2] Zob. J. Papuzińska, „Asiunia”, il. M. Szymanowicz, wyd. Literatura, Łódź 2012; taż, „Mój tato szczęściarz”.

[3] Fragment dedykacji: „Z okazji trzydziestej rocznicy wygranych wyborów 4 czerwca 1989 roku wszystkim nam składam serdeczne gratulacje” [s. 2].

[4] Zob. K. Ryrych, „Wilczek”, il. S. Szyrszeń, wyd. Literatura, Łódź 2018.

[5] Recenzja Krzysztofa Rybaka „Po drugiej stronie ściany” ukazała się w nr 485 KL dzieciom.

[6] Zob. K. Ryrych, „Bombka babci Zilbersztajn”, il. A. Rudka, wyd. Ezop, Warszawa 2018; „Pan Apoteker”, il. K. Ryrych, wyd. Literatura, Łódź 2018.

Książki:

Joanna Papuzińska, „Zbuntowane słowa”, il. Sylwia Szyrszeń, wyd. Literatura, Łódź 2019.
Katarzyna Ryrych, „Mała wojna”, il. Joanna Rusinek, wyd. Literatura, Łódź 2019.

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.