0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Poznać świat, poznać...

Poznać świat, poznać ludzi. Recenzja picturebooków Benjiego Daviesa [KL dzieciom]

Michał Czajkowski

Nagradzane picturebooki Benjiego Daviesa są skromne w słowach, ale stworzone z rozmachem ilustracyjnym. To historie opowiedziane nie wprost, lecz bardzo subtelnie, metaforycznie. Od nas zależy, jak wiele z dorosłej interpretacji zdradzimy dziecięcemu odbiorcy.

We wszystkich trzech wydanych jak dotąd w Polsce picturebookach Benjiego Daviesa przewija się motyw różnego rodzaju osamotnienia – w „Moim wielorybie”, „Lecie u babci” i „Cudownej wyspie dziadka”, opowiadających o Noim i Sydzie, chłopcach próbujących odnaleźć się w skomplikowanym świecie, w którym dorośli zachowują się w niezrozumiały dla nich sposób. Przygody pierwszego z chłopca śledzimy w „Moim wielorybie” i „Lecie u babci”, historiach niemal bliźniaczo do siebie podobnych pod względem konstrukcji fabuły. Noi czuje się opuszczony przez dorosłych. W pierwszej opowieści ojciec rybak poświęca się pracy kosztem czasu spędzanego z dzieckiem. Chłopiec, znalazłszy małego wieloryba wyrzuconego na plażę, postanawia go uratować, a przy okazji próbuje się z nim zaprzyjaźnić. W drugim z picturebooków obserwujemy z kolei odwiedziny u babci, która jest obecna ciałem, ale duchem już niekoniecznie, zwłaszcza podczas gotowania czy medytacji. Noi podczas samotnego zwiedzania okolicznych mielizn i skał znajduje zagubionego ptaka, który wygląda na tyle mizernie – a na dodatek zbliża się burza! – że postanawia się nim zaopiekować.

Schemat obu historii jest prosty i prowadzi do dość oczywistych wniosków – dorośli, którzy swoim zachowaniem zakłócają życie dziecka, zostają zmuszeni przez późniejsze okoliczności do przywrócenia w nim równowagi – działania Noiego przynoszą bowiem różne nieprzewidywalne efekty. Mimo że można by zarzucić im schematyczność, kolejne zaskakujące zwroty akcji (jest ich zadziwiająco wiele jak na tak skromne objętościowo książki) sprawiają, że łatwo przymknąć na nią oko. Ilustracje kierują z kolei uwagę na śledzenie nie tyle losów Noiego, ile dynamiki jego relacji z dorosłymi. Często niewielkie grafiki skupiają się na jego interakcjach z otoczeniem, przeważnie najbliższym, uproszczonym do zaledwie kilku najważniejszych elementów, a chłopca ustawiają w centrum wszystkich wydarzeń. Dorosłym z kolei nadają funkcję kolejnych elementów otoczenia. Poza granicami ilustracji, jak się zdaje, świat nie istnieje, a przynajmniej nie został jeszcze odkryty – pozostaje nieznany, tajemniczy, czeka na to, aby ktoś go doświadczył i nadał mu jakiś sens.

Właśnie tym przede wszystkim zajmuje się Noi – organizowaniem przestrzeni wokół siebie na własną rękę. Davies towarzyszy mu jako współodkrywca, dzielący z nim wszystkie zaskoczenia, podekscytowania i przestrachy, ale też jako obserwator, który relacjonuje, co dzieje się, kiedy ruszamy w nieznane bez mapy i przewodnika. Jako ich źródła wskazuje milcząco na dorosłych, których sama obecność nie wystarczy, żeby ustanowić stały punkt odniesienia, względem którego można nauczyć się świata – w końcu na co komu mapa, która niczego nie objaśnia. Dobre chęci Noiego stają się zagrożeniem dla wieloryba, a niewiedza na temat bliskości przypływu wywołuje zagrożenie również dla samego chłopca. W tej kwestii Davies zdaje się zwracać bezpośrednio do dorosłego z dość oczywistym przesłaniem – istotne jest, jak jesteś, nie tylko, czy jesteś.

Książki Daviesa pokazują także trudny moment w życiu obu chłopców, w którym uświadamiają sobie, że ludzie wokół nich są ludźmi, a nie jedynie elementami krajobrazu – mają więc swoje sprawy, którym muszą poświęcić czas. O ile w „Moim wielorybie” kwestia ta zostaje przedstawiona w sposób negatywny, jako coś uniemożliwiającego zajęcie się synem, o tyle w „Lecie u babci” „ludzkość” babci staje się w pewnym momencie zaskakującym odkryciem – wszystko, co robi, mimo że nadal jest niezrozumiałe, staje się częścią jej osobowości, a nie jedynie zewnętrznym czynnikiem wprowadzającym chaos i dezorientację w życie chłopca. Tak jak wcześniej Noi odkrywał świat, tak w pewnym momencie odkrywa także dorosłych.

Najpełniej zjawisko to widać jednak w „Cudownej wyspie dziadka”, wyraźnie kontrastującej z pozostałymi dwoma picturebookami. Tytułowy dziadek Syda staje się przewodnikiem chłopca po egzotycznej, tajemniczej wyspie, na którą nieprzypadkowo zabiera swojego wnuka. Te same chwyty kompozycyjne, co w pozostałych dwóch historiach, zostały zastosowane w innym celu – skupiają uwagę czytelnika nie tyle na odkrywaniu świata, ile na relacji między Sydem a dziadkiem, tym razem bliskiej i zażyłej. Podróżników otacza feeria barw i bogactwo szczegółów, porośnięta dżunglą wyspa odkrywa przed bohaterami coraz to nowe dziwy, wobec których okazują się niewielcy; nie dominują, nie narzucają swojego rozumienia świata, ale stają się częścią otoczenia, odkrywają samych siebie. Dziadek nie zamierza wycofać się z decyzji o pozostaniu na wyspie, co zmusza Syda do zaakceptowania, że ma do czynienia z drugim człowiekiem i nie wszystko, co robi (czy mu się to podoba, czy nie), musi go dotyczyć.

Picturebooki Daviesa pokazują, jak zmienność i nieprzewidywalność rzeczywistości wkracza w świat dziecka – przygody Noiego skupiają się na włączaniu do niego kolejnych osób, losy Syda opowiadają o pozwalaniu im na odejście do własnego świata. Dziadek wie, że jego decyzja jest nieodwracalna i wiele zmieni w życiu wnuka, przyzwyczajonego do jego stałej obecności. Postać dziadka zdaje się reprezentować pozytywny przykład dorosłego kreowany przez Daviesa – kogoś, kto jest bardziej doświadczony, dobrze orientuje się w świece i wprowadza weń dziecko. Dziadek oswaja wnuka z tym, co nieuniknione; chłopiec z kolei musi zmierzyć się z tym, że dziadek nie istnieje dla niego, ale razem z nim. Obecność kogoś o większej wiedzy nie zwalnia z własnego wysiłku; Davies przydziela dorosłym głównie rolę wskazywania kierunku i delikatnego poprowadzenia dziecka na samym początku drogi – głównemu wyzwaniu musi sprostać samo, żeby zrozumieć wartość doświadczenia.

Historie Syda i Noiego zostały pomyślane w taki sposób, by były czytane wspólnie przez dorosłego i dziecko. Autor, poza stworzeniem warunków do dyskusji na temat losów obu chłopców, w przystępny sposób kieruje też określone przesłania bezpośrednio do każdego z odbiorców. Dorosłemu zdaje się mówić, że właśnie w ten sposób może najlepiej pomóc dziecku w odkrywaniu świata – tworząc chwile i miejsca, do których zawsze można wrócić. Z kolei dziecku uświadamia, że dorośli są ludźmi funkcjonującymi także w swoich własnych światach, nie zaś jedynie kolejnymi elementami dziecięcego krajobrazu.

 

Książki:

Benji Davies, „Cudowna wyspa dziadka”; „Mój wieloryb”; „Lato u babci”, przeł. M. Pietrzyk, wydawnictwo Znak Emotikon, Kraków 2018, 2019.

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 549

(28/2019)
16 lipca 2019

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

NAJPOPULARNIEJSZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj