Po 2015 roku w naszej debacie publicznej dominowały trzy tematy: skok PiS-u na sądy, 500 plus, a także pozycja praw osób LGBT i Kościoła w życiu społecznym.

Niekiedy opinia publiczna mobilizowała się wokół innych kwestii, jednak wkrótce traciły one na znaczeniu. Kto jeszcze pamięta sprawę odstrzału dzików, wycinki drzew po wprowadzeniu „Lex Szyszko” albo kondycji finansowej stadniny koni w Janowie? Wbrew nadziejom opozycji, jeszcze inne tematy również szybko schodziły z agendy, jak było w przypadku sprawy dwóch wieżowców, które chciał wybudować w centrum Warszawy Jarosław Kaczyński.

500 plus, czyli PiS rozdaje karty

Polacy zareagowali na naruszenia praworządności przez PiS raczej obojętnie. Partia nie traciła poparcia w wyniku dyskusji o LGBT i Kościele, a Platforma czuła się w tych sporach nieswojo.

Z trzech wymienionych tematów, które dominowały w polskiej polityce, najważniejszy był więc 500 plus. W tej kwestii przekaz PiS-u był prosty: „Wcześniej władza nie dbała o zwykłych ludzi, a my przywróciliśmy Polakom godność”. Przekaz ten został jeszcze wzmocniony przez obniżenie wieku emerytalnego, a także pompatyczną retorykę polityków partii rządzącej, którzy przywykli do używania słowa „narodowy” w co drugim zdaniu.

Tymczasem główny nurt opozycji od początku radził sobie z 500 plus fatalnie. Popularne były głosy, że program to przejaw rozdawnictwa i finansowanie patologii. Kiedy w obozie anty-PiS-u zorientowano się, że dotychczasowe stanowisko nie jest może najmądrzejsze, opozycja zaczęła mówić, że 500 plus jest ogółem w porządku, ale program jest niedoskonały i trzeba go poprawić. Teraz Platforma twierdzi, że program powinien zostać zachowany bez zmian, ale trudno już oczekiwać od przeciętnego wyborcy, że uzna te deklaracje za wiarygodne. Tym bardziej, że nawet teraz przekaz nie jest spójny, a główny ekonomista PO Andrzej Rzońca nawołuje do odebrania świadczenia rodzinom, w których porzuca się pracę.

Nie ma sklepu z pielęgniarkami

Program 500 plus przydał wielu Polakom wolności i godności – i bardzo dobrze. Istnieje jednak cały szereg problemów, na które program ten nie odpowiada, a z którymi partia Jarosława Kaczyńskiego po prostu sobie nie radzi.

500 złotych odciąża domowy budżet – ale nie zapewnia dobrze działających szpitali, szkół czy kompetentnej administracji. Jak wskazywał Łukasz Pawłowski, marniejące usługi publiczne skłaniają coraz większą grupę Polaków – tych, którzy mogą sobie na to pozwolić – do ucieczki w sektor prywatny.

O wielu z tych kwestii pisaliśmy w ostatnich latach w „Kulturze Liberalnej”. W służbie zdrowia rosną kolejki. Brakuje lekarzy i pielęgniarek. Polska jest pod koniec stawki jeśli chodzi o liczbę pielęgniarek na 100 tysięcy mieszkańców, a 44 procent z nich osiągnie wiek emerytalny do końca 2020 roku. PiS-owska reforma edukacji wprowadziła chaos w szkołach, nie poprawia za to samego systemu edukacji. Polityka mieszkaniowa jest w kiepskim stanie i nie spełnia popularnych oczekiwań.

Polityka ekologiczna to także szereg zaniedbań. Walka ze smogiem idzie za wolno – do niedawna minister zdrowia twierdził, że smog to zagrożenie teoretyczne. Do dzisiaj rząd utrzymuje zawyżone normy czystości powietrza, dzięki czemu nie trzeba ogłaszać alarmów smogowych, nawet gdy jakość powietrza jest zła.

W deklaracjach PiS wciąż twierdzi, że Polska będzie się opierać na węglu, choć Unia Europejska powinna osiągnąć w najbliższych dekadach zeroemisyjność gospodarki. Ogłaszany z pompą program elektromobilności leży.

PiS prowadziło w kampanii wyborczej nagonkę na imigrantów, tymczasem obecny rząd przyjął najwięcej imigrantów w historii III RP. Jednocześnie nie stworzył za to sensownej polityki migracyjnej, która ułatwiłaby integrację przyjeżdżających do Polski osób.

Piotr Trudnowski z Klubu Jagiellońskiego zwrócił ostatnio uwagę, że prawo o lobbingu wciąż jest fikcją – według raportu z 2018 roku w 12 z 19 ministerstw nie wystąpił ani jeden lobbysta! W tym kontekście głośna była ostatnio sprawa nieoficjalnego spotkania z przedstawicielami koncernu tytoniowego, które zorganizował wicemarszałek sejmu Ryszard Terlecki.

Na deser warto przypomnieć, że Antoni Macierewicz nie przedstawił żadnej nowej prawdy na temat katastrofy smoleńskiej – PiS formułowało w tej sprawie bardzo poważne zarzuty, z których nic nie wynikło.

Wymieniać można dalej.

PiS znowu ignoruje wyrok sądu

Temat praworządności także pozostaje aktualny. Tylko w ostatnich dniach Kancelaria Sejmu odmówiła wykonania wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zobowiązuje ją do ujawnienia informacji o tym, kto podpisał się pod listami poparcia kandydatów do przejętej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa. Rodzi się oczywiste pytanie: skoro PiS odwołuje się do środka tak radykalnego, jak zignorowanie prawomocnego wyroku sądu, to co chce ukryć?

Partia rządząca systematycznie niszczy proces legislacyjny, wielokrotnie naruszając parlamentarne procedury. Niedawno naukowcy zwracali uwagę na rażąco niekonstytucyjny tryb uchwalenia nowelizacji kodeksu karnego. Rządząca prawica głosuje nad ustawami w pośpiechu, a prawo w wielu przypadkach jest złej jakości i trzeba je za chwilę nowelizować.

Wbrew zapowiedziom, PiS-owi nie udało się naprawić sądownictwa. W sądach jest wiele wakatów, procesy trwają coraz dłużej. Jedyny wymierny skutek zmian dokonanych przez partię rządzącą to postępujące upartyjnienie sądów.

W kwestii skoku na sądownictwo, PiS otrzymało ostatnio kilka ciosów ze strony instytucji unijnych. W bardzo ważnym wyroku, Trybunał Sprawiedliwości UE przesądził o tym, że może badać zmiany w sądownictwie pod kątem zgodności z prawem UE. Partia rządząca nie daje jednak sygnałów, że zamierza zrezygnować z próby podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości.

Arogancja władzy

Do tego dochodzi ogromna skala upartyjnienia państwa, którą PiS-owi coraz trudniej jest ukrywać. Telewizja publiczna pełni rolę maszynki propagandowej rządu i ma ogromne długi, które finansuje budżet państwa. Kwitnie nepotyzm w spółkach skarbu państwa. Państwowe spółki pompują też olbrzymie kwoty w prawicowe media. Według szacunków portalu Oko.Press, instytucje publiczne przekazały od początku kadencji 214 milionów złotych na podmioty związane z ojcem Rydzykiem.

Na jaw wychodzą kolejne przypadki nadużywania przywilejów władzy. Dotąd symboliczna była w tym kontekście postać Bartłomieja Misiewicza, natomiast ostatnio zrobiło się głośno o sprawie lotów marszałka Kuchcińskiego, który korzystał z państwowych samolotów i helikopterów do celów niezwiązanych z pełnioną funkcją. Loty marszałka miały status oficjalnych misji państwowych, tymczasem Kuchciński miał latać na spotkania wyborcze, do domu do Rzeszowa wspólnie z członkami rodziny, a według informacji „Faktu” – nawet na ślub chrześnicy.

Wiele do życzenia pozostawia także reakcja na ujawnione patologie. Kancelaria Sejmu najpierw podawała, że prywatnych lotów marszałka za publiczne pieniądze w ogóle nie było, potem okazało się, że lotów z udziałem rodziny było ponad dwadzieścia. Teraz okazuje się, że Kuchciński wyjątkowo rozsmakował się w lataniu za państwowe pieniądze, a w ciągu ostatnich 16 miesięcy w różnych celach latał państwowymi samolotami i helikopterami ponad sto razy.

Kuchciński zadeklarował na razie wpłatę 15 tysięcy złotych na… cele charytatywne. Taki sam manewr wykonał rząd PiS-u po ujawnieniu drugich pensji, które Beata Szydło wypłacała ministrom, a także sobie samej. Pieniądze nie wrócą więc do budżetu, a partia rządząca coraz częściej traktuje państwo jak własny folwark. W PiS-ie nikt nie zareagowałby na ujawnione patologie, gdyby nie działania mediów.

Zmiana tematu

Rządy PiS-u to nie tylko pasmo nadużyć i porażek. Ale sytuacja, w której argument z 500 plus znalazł się na długo w centrum debaty publicznej, była niefortunna. W takich warunkach PiS mogło traktować program jak polisę ubezpieczeniową i odpowiadać na każdą krytykę za pomocą dwóch słów: „500 plus”. Za ocenę całych rządów PiS-u wystarczał fakt, że partii rządzącej udało się zrobić jedną ważną rzecz – a opozycja nie była w stanie sobie z tym poradzić.

Akceptacja 500 plus przez opozycję ma trzy zalety. Po pierwsze, pozwala przyjąć do wiadomości, że program poprawił życie wielu osób. Po drugie, pozwala potraktować politykę społeczną jako formę zwykłej działalności państwa, dzięki czemu obywatele mogą uwierzyć, że będzie ona kontynuowana, w takiej czy innej postaci. Po trzecie, pozwala potraktować symboliczną dyskusję o 500 plus jako zakończoną i przestarzałą. Dzięki temu można spojrzeć na rządy PiS-u w pełniejszy sposób i rozliczać partię rządzącą w kolejnych, ważnych społecznie sprawach.

 

* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Big City Signs;  Źródło: Flickr.com (CC BY 2.0)