Prawicowy populizm uderza w konserwatyzm nie mniej silnie niż w inne tendencje ideowe. Populizm wynaturza idee, które stanowią podstawę konserwatywnego myślenia: przede wszystkim respekt dla tradycji czy myślenie w kategoriach interesu państwa. Pierwsza z tych wartości zajęta została przez nacjonalizm, druga – przez egoizm niedostrzegający sensu związania narodowej strategii ze współpracą międzynarodową. Populizm obraca gniew społeczny przeciw elitom i dokonaniom poprzedników. W tym punkcie zaprzecza konserwatywnej metodzie politycznej nastawionej na budowanie w ciągłości i tworzenie szacunku dla instytucji.
Pisząc to, nie mam wątpliwości, że w Polsce konserwatyzm nie może stać się podstawą odrodzenia polityki alternatywnej wobec populizmu. W naszym kraju termin ten powszechnie rozumiany jest albo jako idea wroga wobec wszelkich zmian politycznych i społecznych, albo jako zwykły tradycjonalizm. Rozumienie konserwatyzmu jest bardzo dalekie od szkoły mądrego patriotyzmu, która dbając o narodowy interes, nie obawia się krytyki własnych słabości.
[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2019/07/30/konserwatyzm-radykalizm-wojna-polsko-polska/” txt1=”Przeczytaj również nasz Temat Tygodnia” txt2=”Czy konserwatyzm przetrwa wojnę polsko-polską?” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/07/Fot.-NeedPix.com-CC0-550×366.jpg”]
Po 2015 roku PiS skradło konserwatyzm, uprawiając politykę, która nie ma nic wspólnego z tradycją tej szkoły politycznej. Zamiast zreformować i wzmocnić państwo, dokonało destrukcji instytucji publicznych, odnosząc się z wrogością do ciał niezależnych, szczególnie sądownictwa. To ostanie wymagało reform z poszanowaniem cywilizowanych standardów. Doszło zatem do konfiskaty pojęcia konserwatyzmu dla polityki jakobińskiej, nie liczącej się z instytucjami, które powinny być wyjęte spod politycznej rywalizacji.
To nie jest tylko polska tendencja. Przed kilkoma tygodniami „The Economist” [wydanie z 6 lipca 2019 roku], pismo przyznające się do tradycji liberalnej, opublikowało redakcyjny tekst (wyraz stanowiska całego zespołu), w którym wskazano na zanik konserwatyzmu, rozumianego jako szacunek do instytucji społecznych i politycznych, niemal w całym świecie zachodnim: od USA Trumpa, przez Wielką Brytanię Borisa Johnsona, Włochy Salviniego, aż po Węgry Viktora Orbána. Symbolicznym końcem umiarkowanego propaństwowego konserwatyzmu była śmierć Johna McCaina, nieprzypadkowo uważanego za jednego z największych wrogów prezydenta Donalda Trumpa.
Troska liberałów z „Economista” o konserwatyzm wynika z obawy o żywotność własnej tradycji ideowej: uważają oni bowiem, że upadek konserwatyzmu instytucjonalnego (wywodzącego się od Edmunda Burke’a) osłabia liberalizm rozumiany zarówno jako troska o wolność jednostki, jak i przywiązanie do gospodarki rynkowej i wolnego handlu. Choć wolność jednostki jest w obu tradycjach rozumiana inaczej, to redaktorzy „The Economist” wskazują na znaczenie trwałych instytucji politycznych i społecznych dla obrony wolności jednostki przed jakobińskimi zapędami zarówno z prawa, jak i z lewa.
Odpowiedź na populizm PiS-u wymaga jednak otwarcia intelektualnego także poza tradycję konserwatywną i zmierzenia się z wyzwaniami, na które konserwatyzm nie dawał dotąd satysfakcjonującej odpowiedzi, takich jak współczesne znaczenie religii w życiu publicznym czy określenie nowych relacji między wolnością gospodarczą a odpowiedzialnością społeczną państwa. Dodać trzeba, że rys paternalistyczny konserwatyzmu blokuje rozumienie wagi demokracji bezpośredniej i partycypacji obywatelskiej.
Jednakże polska szkoła konserwatywnego myślenia może inspirować istotną część antypopulistycznej reakcji. Myślę przede wszystkim o wizji rządnej demokracji jako alternatywy dla autorytaryzmu, która obecna była w tej szkole myślenia jeszcze przed II wojną światową.
W latach 30. opór przeciwko destrukcji demokracji parlamentarnej był wyjątkowo słaby. Klarowne stanowisko w tej sprawie zajmował ruch ludowy, słabe politycznie formacje chadeckie i stara profesorska część endecji. Wydaje się jednak, że to konserwatyści dawali najlepszą i przyszłościową odpowiedź na destrukcję demokracji parlamentarnej.
Warto zwrócić szczególną uwagę na myśl polityczną Adolfa Bocheńskiego, najbliższego przedwojennego współpracownika Jerzego Giedroycia i głównego publicysty wydawanych przez niego pism „Buntu Młodych” i „Polityki”. Publicystyka Bocheńskiego przeżywa renesans zainteresowania, czego świadectwem jest przygotowanie kolejnej edycji jego pism, tym razem przez wydawnictwo Universitas. Niedocenianym fragmentem jego dorobku jest ostra krytyka autorytaryzmu i myśl konstytucyjna. Punkt wyjścia jego myśli nie zapowiadał tego, że znajdzie się w obozie oponentów polityki sanacji. Adolf Bocheński był krytykiem Konstytucji marcowej. W jego opinii hegemonia Sejmu, proporcjonalna ordynacja wyborcza zachęcały do rozdrobnienia systemu partyjnego, a słaba pozycja rządu składały się na państwo pozbawione skuteczności.
Jednak kilka lat po zdobyciu władzy, piłsudczycy zaczęli budować państwo autorytarne i represjonować opozycję. Reakcja Bocheńskiego na ten rodzaj polityki była ostra i surowa. Młody konserwatysta widział w polityce „brzeskiej” wyraz despotyzmu obcego kulturze Zachodu. Ten zdeklarowany państwowiec uważał, że działania pułkowników kłócą się z podstawami zachodniej kultury polskiej. Nie tylko uderzają w wolność polityczną, ale także osłabiają państwo polskie. Był to motyw nieobecny w lewicowej krytyce autorytaryzmu, która koncentrowała się na jego antywolnościowym wymiarze. Tymczasem Bocheński zwalczał autorytaryzm, ukazując jego szkodliwość z punktu widzenia strategicznego interesu Rzeczpospolitej Polskiej. Ustrój sztywny, eliminujący konkurencję polityczną, pozbawiał państwo niezbędnej elastyczności i energii, a opozycję skazywał na działania nielegalne.
[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2019/07/30/andrzej-zybertowicz-tomasz-sawczuk-konserwatyzm-rewolucja-wywiad/” txt1=”Przeczytaj również rozmowę z Andrzejem Zybertowiczem” txt2=”Świat obrał samobójczą ścieżkę rozwoju” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/07/Fot.-Aidan-Carney_Pexels.com-CC0-550×367.jpg”]
Prawie cała generacja Bocheńskiego – dotyczyło to bez różnicy prawicy i lewicy – porzuciła demokrację parlamentarną jako niefunkcjonalną i odpowiedzialną za kryzys państwa. Towarzyszyły temu poglądy krytyczne wobec liberalizmu gospodarczego i domagające się zastosowania wzorów etatystycznych. Autor „Między Niemcami a Rosją” deklarował, że nigdy nie odstąpi od zasad państwa cywilizowanego. W liście do Mieczysława Pruszyńskiego pisał:
„Chociażbym miał być zupełnie sam, chociażbym miał zwichnąć całą moją karierę polityczną, będę głosił te rzeczy, które uważam za zasadnicze i bez których państwo cywilizowane nie może się obejść. Najniebezpieczniejszą cechą młodego pokolenia, i to całego tak endecji, jak i lewicy jest wrogie ustosunkowanie się do a) kapitalizmu b) wolności politycznej, czyli tej czy innej formy parlamentaryzmu. Jest to potężny prąd, który zagraża podstawom cywilizacji w Polsce i Europie. Za nasz obowiązek uważam stworzenie potężnego ruchu umysłów w przeciwnym kierunku.”
Adolf Bocheński nie godził się na słabość demokracji konstytucyjnej i państwa cywilizowanego. Uważał, że najlepszą odpowiedzią na autorytaryzm jest rządna demokracja. Uważał, że można stworzyć syntezę sprawnej i stabilnej władzy wykonawczej przy respekcie dla podziału władzy i poważnej roli parlamentu. Proponował to, co dziś określa się mianem ustroju prezydencko-parlamentarnego. Dobre i sprawne państwo nie buduje swej siły kosztem niezależności sądownictwa, ciał pośredniczących i samorządu terytorialnego. Przeciwnie, może czerpać energię z żywotności tych instytucji i różnorodności kulturowej kraju.
Szkoła Bocheńskiego była kontynuowana przez znaczną część prawicowych środowisk opozycji demokratycznej. Powołany 40 lat temu Ruch Młodej Polski, w 1984 roku wystąpił z ideą zharmonizowania wolności politycznej i sprawnej władzy wykonawczej. Było to stanowisko wyjątkowe na tle opozycji, która nie doceniała wagi instytucji i strategicznego programowania polityki. W deklaracji „Między Polską naszych marzeń, a Polską naszych możliwości” Ruch Młodej Polski proponował budowę systemu prezydencko-parlamentarnego. Potem, już w wolnej Polsce, zasadniczą cechą konserwatywnej myśli politycznej, był instytucjonalizm ukazujący znaczenie dobrze urządzonego państwa dla rozwoju cywilizacyjnego kraju. Tendencja ta miała niemały wpływ na reformy tworzące samorząd terytorialny, centrum rządu i silną pozycję samego Trybunału Konstytucjonalnego. Bez wątpienia budowała to, co pozytywne w dorobku III RP. Konserwatywny instytucjonalizm musiał mierzyć się z silnym w polskiej kulturze politycznej lekceważeniem prawa i ustrojowej formy. Po 2015 roku wystąpił przeciw zawłaszczeniu państwa i dezawuowaniu instytucji.
Powtórzę z przekonaniem, że polski konserwatyzm nie jest w stanie odegrać roli doktryny kształtującej duże formacje polityczne i politykę państwową. Decydują o tym zarówno mylne postrzeganie terminu, jak i istotne luki doktrynalne. Nie oznacza to jednak kapitulacji z formacyjnego i programowego znaczenia. Budowanie alternatywy dla rządów PiS-u musi bowiem podjąć kwestię rządnej demokracji i sprawnych instytucji, będących w stanie bronić praw obywateli i interesu publicznego. Nie musimy wybierać między słabym państwem a autorytarnym nastawieniem. Konserwatyzm dostarcza tu więcej argumentów niż inne tradycje polityczne.