Wciąż nie mogę wyjść z osłupienia, z jakiego powodu marszałek Kuchciński został zdymisjonowany (czy raczej zmuszony do podania się do dymisji) i z jakiego nie został.

Otóż wydaje się, że został zdymisjonowany za bycie fajnym kolegą i dobrym mężem i ojcem!

Na skutek publikacji rozmaitych mediów opinia publiczna dowiedziała się, że marszałek Marek Kuchciński pokochał latanie. Loty luksusowym odrzutowcem to nie grzech, zwłaszcza jeśli w ramach pełnionych funkcji publicznych mamy taką możliwość! I to jeszcze za darmo. Czyli za nasze pieniądze. Zwłaszcza jeśli mieszka się tak daleko od Warszawy. Jeden lot kosztuje 28 tysięcy złotych – i skoro jest więcej miejsc w odrzutowcu, to naprawdę bez sensu, żeby latał pusty. Fakt, że zabierał na pokład swoją rodzinę (żonę Beatę i dzieci), zaprzyjaźnionych posłów oraz ich rodziny, w ogóle nie powinien nikogo bulwersować. Grzech nie skorzystać.

Fakt dzielenia się swoimi przywilejami z rodziną i przyjaciółmi i zabierania ich na luksusowe loty odrzutowcem na Podkarpacie i z powrotem, świadczył też o tym, jak serdecznym kolegą i dobrym mężem i ojcem jest marszałek Kuchciński. Własnym świadectwem dawał przykład, że rodzina, koledzy i koleżanki z partii oraz ich krewni są najważniejsi i po chrześcijańsku ofiarowuje im to, co ma.

Ja też bym bardzo chciała, aby jakiś mój krewny albo chociaż kolega któregoś z moich krewnych był ważnym politykiem PiS-u i żeby mnie również ktoś choć raz zabrał na pokład luksusowego odrzutowca lecącego w me rodzinne strony, dzięki czemu nie musiałabym tłuc się kilka godzin spóźnionym i zatłoczonym pociągiem (w którym płacę pełną cenę za bilet, a nie jak posłowie i senatorowie, którzy jeżdżą za darmo) albo samochodem korkować polskie drogi.

Rodzina i przyjaciele są najważniejsi i w partii, która tak żywo wartości rodzinne promuje i polską rodzinę wspiera, zachowanie Marka Kuchcińskiego powinno wręcz być nagrodzone! Na szczęście dymisja Kuchcińskiego na dwa miesiące przed wyborami zbyt dotkliwą karą jednak nie jest. W wyborach i tak startuje z pierwszego miejsca w swoim okręgu krośnieńskim, a władze partii nie wykluczają, że po wyborach znowu zostanie marszałkiem.

Kariera polityczna Marka Kuchcińskiego nie ucierpiała w żadnym stopniu od podejrzeń, że uprawiał seks z 14-letnią Ukrainką w jednym z podkarpackich domów publicznych należących do dwóch gangsterów, braci R. i dał się jeszcze nagrać. | Magdalena Grzyb

Za co nie został zdymisjonowany

Ale bardziej jeszcze zdumiewa to, za co Kuchciński nie został ukarany. Otóż kariera polityczna Marka Kuchcińskiego nie ucierpiała w żadnym stopniu wskutek podejrzeń, że uprawiał seks z 14-letnią Ukrainką w jednym z podkarpackich domów publicznych należących do dwóch gangsterów, braci R., i dał się jeszcze nagrać.

Bo sugestia taka, nawet jeśli obecnie bez twardych dowodów, odnośnie któregokolwiek polityka – a zwłaszcza polityka partii, która na sztandarach ma wartości konserwatywne i katolickie – jest (lub przynajmniej powinna być) niepokojąca.

Wątek Kuchcińskiego jest odpryskiem tak zwanej afery podkarpackiej, która w normalnym, praworządnym kraju, czy chociaż normalnych czasach, powinna wywołać polityczny huragan.

Twardych dowodów jak na razie nie ma, ale cały szereg poszlak i okoliczności towarzyszących uprawdopodobnia taką wersję na tyle, by chociaż starać się to wyjaśnić – zaprzeczyć lub potwierdzić.

Po pierwsze, mamy pogłoski o nagraniach polityków spółkujących z prostytutkami w burdelach należących do braci R. Nagrania te zniknęły w niewyjaśniony sposób z sejfów ABW, ale ich kopie są ponoć gdzieś bezpiecznie przechowywane na Ukrainie, w celu szantażu nagranych osób.

[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2019/10/01/afera-podkarpacka-sekstasmy-bracia-r-kuchcinski-wywiad/” txt1=”4 tysiące sekstaśm. O aferze podkarpackiej” txt2=”przeczytaj rozmowę z Izabelą Kacprzak” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/09/podkarpacka-550×366.png”]

Mamy też Wojciecha J. (zainteresowani jego nazwisko znajdą w sieci bez trudu), byłego funkcjonariusza CBA rozpracowującego tę sprawę, który twierdzi, że widział te nagrania i na przesłuchaniu komisji sejmowej pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań opowiadał, co one przedstawiają (zapis przesłuchania można zobaczyć tutaj).

Po drugie, mamy dwóch braci, Jewgienija i Aleksieja R., którzy od końca lat 90. prowadzą biznes sutenerski (oficjalnie hotelarski) – handlują kobietami i prowadzą na terenie Polski sieć domów publicznych, za co zostali zresztą prawomocnie skazani na podejrzanie niskie kary. Co więcej, cieszą się rzekomo protekcją funkcjonariuszy rzeszowskiego CBŚP oraz w tajemniczy sposób otrzymali polskie obywatelstwo. Dostali obywatelstwo dokładnie wtedy, gdy handlowali kobietami i zmuszali je do prostytucji.

Po trzecie, mamy polityków PiS-u i ograny ścigania, którzy nabrali wody w usta i zachowują się tak, jakby tematu w ogóle nie było. Nie mówią, że sprawy nie ma, bo nic nie mówią w ogóle, chociaż media raz po raz publikują kolejne doniesienia na temat braci R i ich działalności.

Całokształt wyżej wymienionych okoliczności pozwala przypuszczać, że zarzuty nie są wyssane z palca. Być może marszałek Kuchciński nie ma z tym nic wspólnego i są to bezpodstawne oskarżenia. Jednak, jeśli rzeczywiście są bezpodstawne, to wyobrażam sobie, że człowiek uczciwy zareagowałby inaczej. W końcu sugeruje się, że nie tylko korzystał z lokalnych lupanarów prowadzonych przez dwóch gangsterów, ale że korzystał z usług nieletnich ofiar handlu ludźmi!

Co prawda, korzystanie z usług kobiet prostytuowanych póki co w Polsce nie jest zakazane, jednak na wizerunek polityczny – zwłaszcza gorliwego katolika, tradycjonalisty – to rzutuje, by nie powiedzieć, że go wręcz moralnie dyskwalifikuje.

Więcej nawet – o ile kupowanie seksu od dorosłych osób zakazane nie jest, to kupowanie go od osób małoletnich już tak. Obcowanie płciowe bądź dopuszczanie się innych czynności seksualnych z osobami małoletnimi (czyli poniżej 18. roku życia.) za korzyść majątkową, osobistą lub jej obietnicę jest przestępstwem (art. 199 §3 kodeksu karnego). Grozi za nie kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, gdy osoba małoletnia nie ma skończonych 15 lat, bo dodatkowo popełnia się przestępstwo z art. 200 §1 kk (czyli czyn potocznie znany jako „pedofilski”), za które grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności.

[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2019/10/01/pis-suski-polska-sluzby-bezpieczenstwo-kryzys/” txt1=”Telefon Marka Suskiego i dziwna niemoc polskich służb” txt2=”przeczytaj również tekst Łukasza Pawłowskiego ” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/09/Anti-Crack-Cyber-Access-Security-Cyberspace-Crime-4511126-550×367.jpg”]

Osoba niewinna, której nazwisko pojawia się w takim kontekście, reaguje zdecydowanie. Podejmuje wszelkie kroki, by sprawę wyjaśnić, oczyścić swoje dobre imię i pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które takie „podłe” insynuacje rzucają. Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Co najwyżej kolejne osoby, które „coś” wiedzą, w tajemniczy sposób są „wygaszane”.

Ale może to i słusznie, że Marek Kuchciński ignoruje szerzące się insynuacje na temat jego udziału w aferze podkarpackiej w roli „ważnego polityka PiS-u nagranego w czasie obcowania płciowego z 14-letnią prostytuowaną Ukrainką”, bo przecież gołym okiem widać, co w PiS-ie uchodzi, a co nie.

I wychodzi na to, że uchodzą podejrzenia o seks z mocno nieletnią prostytutką i kontakty z ukraińskimi gangsterami, zaś nie uchodzi zabieranie na pokład luksusowego odrzutowca żony i zaprzyjaźnionych posłów z partii, ich krewnych i powinowatych. Odchodząc z funkcji marszałka, Kuchciński zapewniał, że „nie złamał prawa”, a odchodzi tylko dlatego, że przyjął tak aktywny model pracy marszałka i „opinia publiczna negatywnie oceniła jego postępowanie”. W przypadku afery podkarpackiej jest dokładnie odwrotnie – marszałkowi zarzuca się łamanie prawa, ale „opinia publiczna” postępowania Kuchcińskiego negatywnie ocenić nie chce.