Akt pierwszy: Zadyszka na starcie
Wiosna miała szansę zaangażować w politykę nowe pokolenie profesjonalistów i aktywistów. Gdyby projekt przyciągnął w pierwszych miesiącach kilkaset szanowanych osób o wyrobionej pozycji w swoich środowiskach, byłby to mocny sygnał, że chodzi o poważne i trwałe przedsięwzięcie. Tym sposobem Wiosna mogłaby stawać się atrakcyjna dla coraz szerszej grupy ludzi.
Jeśli wierzyć wyjaśnieniom, które miałem okazję usłyszeć od prominentnego członka partii, powody takiego rozwoju wypadków były dość prozaiczne – zawiódł czynnik ludzki. Już na początkowym etapie tworzenia Wiosny trzeba było ustanowić regionalnych koordynatorów organizacji. Często byli to entuzjaści bez większego doświadczenia zawodowego i politycznego. Kiedy partia była gotowa, aby rozwinąć skrzydła, koordynatorzy nie mieli interesu w tym, by zabiegać o udział w przedsięwzięciu osób z dorobkiem, które mogłyby zagrozić ich pozycji.
[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2019/04/01/wiosna-kampania-wyborcza-2019-komentarz/” txt1=”Wiosna musi przejść do kontrataku” txt2=”Przeczytaj również tekst Tomasza Sawczuka” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/KL-550×383.jpg”]
Znaczenie tego problemu trudno przecenić. Po pierwsze, są kwestie organizacyjne. W kampanii po prostu brakowało ludzi i pieniędzy. Wsparcie ze strony środowisk eksperckich było zbyt małe do tego, by przygotować wartościowe propozycje programowe we wszystkich niezbędnych dziedzinach. W konsekwencji rodziły się wątpliwości, czy Wiosna dotrwa choćby do jesieni.
Po drugie, są kwestie ideowe. Robert Biedroń głosił potrzebę odnowienia polskiej demokracji, a Wiosna pracowała na popularność, organizując w Polsce otwarte dla publiczności burze mózgów. Oczywiście, ich wartość była w pewnej mierze PR-owa. Ale model działalności, w którym lider polityczny pełni rolę pasa transmisyjnego dla codziennych trosk obywateli, miał także demokratyczny potencjał polityczny. W tym sensie Biedroń mógł pełnić rolę wyraziciela sentymentów coraz szerszej grupy wyborców, zapraszanych do udziału w nowym ruchu społecznym. Z tego modelu działania niewiele w tej chwili zostało.
Po trzecie, przyszłość Wiosny stała się nadmiernie zależna od osobistych losów Biedronia. Tymczasem Biedroń, podobnie jak kiedyś Tusk, nagle wyjechał do Brukseli. W pewnym momencie był on zarówno najsilniejszym, jak i najsłabszym punktem Wiosny.
[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”<b>O książce napisali:</b>
Sawczuk proponuje ideowy rewizjonizm, który wymaga czegoś więcej niż obróbka przez speców od PR-u. Wymaga zerwania ze stereotypami liberalnej narracji i poważnej zmiany liberalnej praktyki politycznej.
<em>dr hab. Rafał Matyja</em>” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]
Akt drugi: Biedroń odlatuje
Sytuacja się rozwijała. W czerwcu byłem na konferencji prasowej Wiosny po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Biedroń ogłosił wtedy niespodziewanie, że chce rozmawiać z Grzegorzem Schetyną o wspólnym starcie w wyborach parlamentarnych. Nie powiedział zaś ani słowa na temat tego, czy odda mandat do PE. Pomyślałem wtedy, że to koniec Wiosny.
Oczywiście, tamto posunięcie Biedronia miało swoją logikę – na początku kwietnia sam przekonywałem, że jeśli Wiosna uzyska w wyborach do PE wynik poniżej 10 procent, to będzie musiała rozważyć dołączenie do Zjednoczonej Opozycji. Partia Biedronia otrzymała w majowych wyborach jedynie 6 procent głosów. Można było zatem powiedzieć, że formuła samodzielnego startu dała rezultat poniżej oczekiwań.
Ale lider Wiosny nie wytłumaczył, skąd wzięła się ta zmiana kursu. Nie przedstawił dalszych planów. Nie ogłosił nowej diagnozy politycznej na jesienne wybory. Nie zwrócił się do wyborców z małych i średnich miast, do których wrażliwości odwoływał się wcześniej przez wiele miesięcy.
Nie było trudno dojść do wniosku, że ten nagły zwrot Wiosny, wykonany niechlujnie i bez przekonania, miał prozaiczną przyczynę: Biedroń się poddał.
[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2019/07/08/biedron-oddaj-mandat” txt1=”Biedroń jak Trump?” txt2=”Przeczytaj również tekst Tomasza Sawczuka” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/07/fear-4208702_1920ssss-550×367.png”]
Akt trzeci: Wyprowadzenie sztandaru
Rozpad Koalicji Europejskiej był dla Biedronia jak manna z nieba, ponieważ pomógł mu przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Z punktu widzenia logiki wypadków, decyzja o wejściu do wyborczej koalicji lewicy była dla Wiosny nadzwyczaj łatwa. A że sondażowe wyniki partii były nie gorsze niż konkurentów, przedstawiciele Wiosny dostali na listach dobre miejsca.
W jesiennych wyborach partia Biedronia wciąż była dla lewicowej koalicji wartością dodaną. Na 49 mandatów Lewicy, Wiosna wprowadziła do Sejmu aż 19 posłów, podobnie jak Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, a także Porozumienie Jarosława Gowina.
Jednak co dalej? Jaki jest status posłów, którzy w sumie nie wiedzą, czy ich partia istnieje? Na co pracują, do czego dążą? Grzegorz Schetyna może irytować, kiedy wciąż przypomina, że najważniejsza jest dobrze zorganizowana struktura, ale przecież ma sporo racji.
Na dobre czy na złe?
Teraz zapowiada się na to, że koniec Wiosny rzeczywiście nastąpi. Politycy obu partii mówią o planach połączenia ugrupowań jeszcze w tym roku. Dobrze to czy źle? Oczywiście, wszystko zależy od formuły.
Jeśli chodziłoby o utworzenie nowej partii centrolewicy z udziałem SLD, Wiosny i Razem, pomysł miałby sens. Taka inicjatywa mogłaby wyzwolić po lewej stronie sporo nowej energii. Tyle że Razem nie pali się do zakładania wspólnego ugrupowania.
Układ, w którym każda z partii rozwija własną tożsamość, ale wszystkie działają pod parasolem jednego klubu i zawierają trwałą koalicję, także mógłby mieć sens. Tyle że Wiosna istnieje obecnie głównie na papierze, a jej politycy przypominają w tej chwili bardziej zbiór jednostek niż zorganizowaną siłę.
Jeśli jednak SLD wchłonie Wiosnę, trudno będzie stwierdzić, na czym polega wartość takiego rozwiązania. Będzie można wówczas powiedzieć, że Biedroń rozmienił swoją pracę w ostatnich latach na drobne.