„Obywatel Jones” pokazuje tragedię Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932–1933, przedstawiając z jednej strony postać młodego walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa (James Norton), który udał się w samotną podróż przez umierające z głodu wsie w obwodzie charkowskim, a z drugiej strony – obojętność świata wobec tego, co działo się w Związku Radzieckim.
Dla mnie historia Garetha Jonesa zaczęła się jednak od innego filmu – dokumentu ukraińskiego reżysera Serhija Bukowskiego „Żywi”. Przedstawia on dwie linie narracyjne – nie tylko historię zagranicznego dziennikarza odtworzoną na podstawie jego listów pisanych do rodziny i przyjaciół, w których opisywał to, co zobaczył, ale także świadectwa ludzi, którzy przeżyli Hołodomor. W filmie Bukowskiego widzimy osoby, które opowiadają o tym, jak jedli znalezione cudem pojedyncze ziarenka, zgniłe ziemniaki, fekalia, jak przechowywali małe cząsteczki chleba, żeby móc je przekazać rodzeństwu lub rodzicom i dać im szansę przeżycia. Niektórzy mówią, że lepiej, by ich pokolenie w ogóle się nie urodziło, lub opowiadają o tym, jak już czuli swoją śmierć.
Dziennikarz uparcie dąży do wykrycia tego, co jest ukrywane; to, co zobaczy, będzie przerażające. | Mariana Kril
Tymczasem w filmie Agnieszki Holland widzimy głód w ciszy i strachu. W ciszy, która jest wszechobecna na dworcach, gdzie martwi leżą wprost na peronie, zamarzli w śniegu. To cisza towarzysząca wozowi wiozącemu trupy przez wieś, zbierającemu kolejnych leżących na drodze zmarłych, a nawet żywych, którzy płaczą za nimi i też już umierają… Jest ona wśród dzieci, którzy jedzą Kolę – swojego brata… To cisza słyszana w szczerym polu, zasypanym śniegiem i śmiercią… W ciszy słyszymy głosy ludzi opowiadających o tym, że ich najbliżsi umarli, że sami już nie mają siły na nic, chcą tylko jeść, ale nie mają czego.
Do tej ciszy dołączy inna, pojawiająca się wobec działań Jonesa. Dziennikarz uparcie dąży do wykrycia tego, co jest ukrywane; to, co zobaczy, będzie przerażające. Choć opowie o tym między innymi Davidowi Lloydowi George’owi, brytyjskiemu premierowi, którego był doradcą, prawda Garetha uważana będzie za brednie, kłamstwo, przesadę.
A jednak – „Obywatel Jones” to film właśnie o prawdzie i sumieniu. Te dwa pojęcia idą tu obok siebie, mimo ogromnych trudności tego czasu. Młody człowiek, być może nieco romantyczny, idealistyczny, wyskakuje z pociągu w szczerym polu, wskakuje do towarowego wagonu pełnego głodnych ludzi, oddaje im jedzenie za płaszcz i wyrusza w pieszą zimową wędrówkę w poszukiwaniu prawdy… Filmowym przeciwieństwem Jonesa jest postać dziennikarza Waltera Duranty’ego (Peter Sarsgaard), który pracował bezpośrednio dla Stalina, pisał o cudownym życiu w ZSRR i publikował te materiały na Zachodzie. Za swoje artykuły Duranty dostał Nagrodę Pulitzera, żył ponad 70 lat. Mimo kłamstw, które opisywał, nigdy mu tej nagrody nie odebrano. Jonesowi natomiast niemal nikt nie uwierzył w to, co zobaczył na radzieckiej Ukrainie. Jego artykuł w „New York Times” o milionach umierających z głodu ludziach niespecjalnie został zauważony. Jones został zabity przez rosyjskiego agenta w przededniu swoich trzydziestych urodzin.
„Obywatel Jones” to film o prawdzie i sumieniu. | Mariana Kril
Jednak to właśnie dzięki Jonesowi cisza została przerwana – choć w nieoczywisty sposób. W film Holland bardzo oryginalnie wpleciony został wątek powieści „Folwark zwierzęcy” George’a Orwella. Jones, pomimo pogróżek, dzieli się z pisarzem swoimi materiałami. Już po jego śmierci materiały te posłużą też historykom do napisania książek o Hołodomorze. Listy, z których dowiadujemy się o jego podróżach nie tylko na Ukrainę, posłużyły do realizacji wspomnianego dokumentu „Żywi”. O dziennikarzu powstała również książka polskiego reportażysty i pisarza Mirosława Wlekłego „Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo”. Po osiemdziesięciu pięciu latach od podróży Jonesa po wsiach Charkowszczyzny, Wlekły wyruszył w tę samą podróż, szukając opowieści o tamtych czasach. One wciąż żyją. O Wielkim Głodzie napisano też inne książki, na przykład zakazaną przez wiele lat powieść „Żółty książę” emigranckiego pisarza Wasyla Barki, opowiadająca o Hołodomorze z perspektywy świadka – samego pisarza. Na podstawie tej powieści został nakręcony inny ukraiński film „Hołod-33” Ołesia Janczuka. Przywracanie tej pamięci zaczęło się jednak dopiero na początku lat dwutysięcznych.
Tymczasem na Ukrainie Wielki Głód jest wciąż obecny, ciągle żywy w przekazie, już w czwartym pokoleniu. Ludzie, którzy go przeżyli, do końca życia mieli na strychu worek suchego chleba, żyli w strachu, że to może w każdej chwili wrócić… Bali się opowiadać prawdę o tragedii, której przez wiele lat zaprzeczano. W tej ciszy również rozbrzmiewa świadectwo, które pozostawił obywatel Jones.