Nowy marszałek Senatu znalazł się w centrum zainteresowania. I nic dziwnego. Opozycja utrzymała większość w Senacie, mimo niepewności, czy to się uda. Grodzki rzekomo odrzucił wcześniej propozycję, by zostać ministrem zdrowia w PiS-owskim rządzie.
Na pierwszy rzut oka profesor Grodzki świetnie pasuje do roli marszałka Senatu. Dobrze radzi sobie w wystąpieniach publicznych, a swoje przekonania potrafi przedstawić elegancko i zrozumiale. Wypada pod tym względem bardzo dobrze na tle standardowego polityka PO.
To wszystko może budzić wśród wyborców opozycji uzasadniony entuzjazm.
Czy jednak Grodzki pomoże opozycji w odsunięciu PiS-u od władzy? Aby się nad tym zastanowić, warto zwrócić uwagę na kilka dodatkowych kwestii.
100 procent Platformy w Platformie
Po pierwsze, po przygodach z postaciami takimi jak Mateusz Kijowski czy Ryszard Petru, lepiej zachować powściągliwość w kwestii szybkich karier medialnych w polskiej polityce. Najpierw warto poznać się lepiej.
Po drugie, pomysł wygłoszenia orędzia w TVP był bardzo dobry, ale samo orędzie było po prostu przyzwoite. Być może wyborcy opozycji nie oczekują dzisiaj wiele. Jednak marszałek Grodzki będzie musiał dopiero udowodnić, że nie jest kolejnym Bronisławem Komorowskim, który także potrafił wygłosić dostojne orędzie, ale nadzieją opozycji nie jest.
Po trzecie, wbrew opinii, że Grodzki wnosi do polskiej polityki nową jakość, na razie przypomina wydestylowany ideał człowieka Platformy. Profesor, dyrektor, profesjonalista. Rządy prawa – tak. „Odyseja w poszukiwaniu szczęścia i spełnionych marzeń” – tak. Jaguar – tak. Do tego umiarkowany postęp w granicach prawa. Czy więcej Platformy w Platformie to najlepsza odpowiedź na nasze problemy? Dobre pytanie.
Wreszcie, wciąż wiemy mało w kwestii tego, jakie poglądy ma nowy marszałek Senatu na wiele współczesnych spraw społecznych i politycznych.
W tym kontekście ciekawe wydają się wypowiedzi Grodzkiego na temat własnego stanu majątkowego. Z jednej strony, sensownie stwierdził w rozmowie z Onetem, że nie wstydzi się swojego majątku. Jest przecież uznanym profesjonalistą w sile wieku – nie ma nic dziwnego w tym, że jest osobą stosunkowo zamożną. Wiadomości TVP próbowały robić z tego aferę, ale nie ma sensu poddawać się szantażowi PiS-owskich organów propagandowych.
Z drugiej strony, Grodzki powiedział w tej samej rozmowie, że jego koledzy po fachu myślą raczej o kupowaniu odrzutowców niż braniu samochodu w leasing, tak jak on (skądinąd „wielbiciel szybkich i bezpiecznych aut”, jak powiedział o sobie w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM). Marszałek chciał w ten sposób zaznaczyć, że wcale nie jest taki znowu bogaty, ale mimowolnie pokazał, że wywodzi się ze środowiska, w którym wyobrażenie sukcesu finansowego i zawodowego wiąże się z dość dziecinnym i egoistycznym marzeniem o zakupie prywatnego odrzutowca.
Zobaczymy w przyszłości, w jaki sposób tego rodzaju wizja świata wiąże się z innymi jego przekonaniami.
Czy Grodzki pomoże Platformie?
Wybór Grodzkiego na marszałka Senatu pomaga Grzegorzowi Schetynie, który wzmacnia swoją pozycję przed wyborami na nowego szefa partii – sam Grodzki powiedział w „Gazecie Wyborczej”, że ze Schetyną współpracuje mu się bardzo dobrze, szczególnie za zamkniętymi drzwiami gabinetu.
Wybór ten nie zmienia jednak wiele w kwestii problemów samej Platformy. Weźmy przykład: Platforma nadal będzie miała w parlamencie problem z Lewicą, która będzie dowodzić, że PO jest w polskiej polityce siłą konserwatywną, a nie postępową.
Nerwowość Platformy w tym temacie widać jak na dłoni – Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała w programie Moniki Olejnik w TVN24, że jeśli posłowie Lewicy zagłosują razem z PiS-em za zniesieniem limitu składek na ZUS, będzie to oznaczać, że są „nic nie warci”. Teraz wystarczy, żeby Lewica złożyła w Sejmie jakiś projekt ustawy w sprawach podatkowych albo kulturowych, żeby sprawdzić, czy Platforma jest coś warta, czy też pójdzie ramię w ramię z partią Kaczyńskiego.
Jeśli okaże się, że Platforma ma w wielu kwestiach poglądy podobne do PiS-u, trudniej będzie przekonać wyborców, że PO jest jedyną alternatywą wobec partii Jarosława Kaczyńskiego, w dodatku alternatywą prawdziwie europejską i liberalną.
Marszałek Senatu tego rodzaju problemów raczej nie rozwiąże. Przyszłość Platformy będzie zależała od innych czynników.
Senat w nowej roli
Grodzki może jednak pomóc opozycji jako całości. Marszałek nie tylko dobrze daje sobie radę w wystąpieniach publicznych, lecz zapowiedział także kilka sensownych ruchów, które powinien wykonać Senat w nowej kadencji.
Zapowiedział na przykład, że Senat będzie korzystać z prawa inicjatywy ustawodawczej, wezwie do złożenia wyjaśnień szefa NIK-u Mariana Banasia, a także będzie zapraszać do współpracy ekspertów i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, aby poważnie analizować kontrowersyjne projekty ustaw. To wszystko dobre pomysły, które mogą pokazać, że istnieje realna alternatywa dla modelu polityki uprawianego przez PiS.
Wprowadzenie tego programu w życie to duże wyzwanie, którego nie da się zrealizować jednoosobowo – Grodzki będzie potrzebował wsparcia ze strony Platformy. Pytanie, jaka to będzie partia?