Platforma znowu konserwatywna
W stosunku do Lewicy wysuwa się ostatnio dwa główne zarzuty. Po sejmowym wystąpieniu Adriana Zandberga w debacie nad exposé Mateusza Morawieckiego, Lewicę krytykowano za radykalizm. Jednak większość przemówienia spokojnie można by uznać za centrowe. Zarzuty „bolszewizmu” albo „niebezpiecznego projektu ideologicznego”, pojawiające się w dyskusji po wystąpieniu Zandberga, są po prostu wzięte z kosmosu.
Do tego pada zarzut, że Lewica będzie współpracować z PiS-em. Na przykład, sympatycy Platformy zarzucają dziesięciu posłom Lewicy, że zagłosowali wspólnie z PiS-em w sprawie podniesienia akcyzy na wyroby tytoniowe i alkohol. Zarzuty tego rodzaju brzmią wyjątkowo zabawnie. Roman Giertych napisał na Twitterze: „Brawo wybory lewicy! Jarek Kaczyński jest wam wdzięczny za głosowania waszych wybrańców za wzrostem akcyzy i oczekuje dalszej lojalnej współpracy”. Giertych mówi o jednym głosowaniu, jakby nie pamiętał, że był wicepremierem w rządzie Kaczyńskiego.
Politolog z Uniwersytetu w Oksfordzie Radosław Zubek pokazał w „Kulturze Liberalnej”, że w poprzedniej kadencji Platforma Obywatelska i PiS głosowały tak samo w przypadku 57 procent głosowań. Do marca 2017 roku PO głosowała razem z PiS-em 159 razy. Jeśli dzisiaj Platforma zarzuca części posłów Lewicy, że zagłosowali jak PiS, to w poprzedniej kadencji można było wysunąć taki sam zarzut przeciwko PO kilkaset razy.
Można było oczekiwać, że przez ostatnie cztery lata środowisko Platformy trochę dojrzeje – przybierze bardziej demokratyczny ton, stanie się mniej konserwatywne kulturowo i porzuci wolnorynkowy dogmatyzm na rzecz pragmatyzmu. Na razie idzie to ciężko. Teraz wystarczy, że Lewica złoży w Sejmie swoje projekty ustaw i może wyjść na to, że to PO będzie w wielu sprawach podobna do PiS-u.
Jeśli dzisiaj Platforma zarzuca części posłów Lewicy, że zagłosowali jak PiS, to w poprzedniej kadencji można było wysunąć taki sam zarzut przeciwko PO kilkaset razy. | Tomasz Sawczuk
Czy Platforma wie, co to Uber?
Co więcej, w tej chwili to Lewica radzi sobie z rozliczaniem PiS-u lepiej niż największe ugrupowanie opozycyjne. Było to widać nie tylko w przemówieniu Zandberga, lecz także w studiach telewizyjnych, gdzie młodzi politycy lewicy punktują prawicowych polityków i publicystów znacznie celniej niż koledzy z PO.
Żeby móc rozliczyć politykę rządu, trzeba po prostu mieć własne poglądy. Wówczas dyskusja przestaje ograniczać się do wymiany inwektyw, a zaczyna dotyczyć realnych kwestii.
Weźmy przykład. Zandberg stwierdził w swoim wystąpieniu, że rząd nie dotrzymał obietnicy i działające w Polsce wielkie amerykańskie firmy, takie jak Uber, wciąż nie zostały zmuszone do płacenia podatków w naszym kraju. Z dostępnych informacji wynika, że Mateusz Morawiecki ugiął się pod naciskiem Amerykanów.
Oczywiście, na tego rodzaju działania PiS-u trzeba patrzeć w kontekście polityki bezpieczeństwa. Partia Jarosława Kaczyńskiego ocenia, że Amerykanie lepiej zapewnią Polsce bezpieczeństwo niż Unia Europejska czy NATO, o którym Emmanuel Macron powiedział ostatnio, że de facto jest martwe. Można twierdzić, że taka strategia jest niemądra, ponieważ nie da się polegać na Donaldzie Trumpie. Jednak preferencyjne traktowanie amerykańskiego biznesu, w tym zamówienia na amerykańskie F-35 czy amerykański gaz, można rozumieć jako inwestycje, które długofalowo angażują amerykański kapitał w naszym kraju. Sprawia to, że USA będą miały większy interes w tym, by Polska była bezpieczna. Wówczas sojusz z Amerykanami nie ogranicza się do kwestii bezpośrednich relacji z Trumpem.
PiS buduje państwo dobrobytu niechlujnie i niesystematycznie, tymczasem lewica zwyczajowo nie docenia wagi polityki obronnej i zagranicznej. | Tomasz Sawczuk
Czy polityka zorientowana na ścisły sojusz z USA to sensowne podejście? Wydaje się, że w tej sprawie nie ma prostych odpowiedzi. Czy taka postawa polskiego rządu musi prowadzić do wasalizacji Polski i wyklucza, na przykład, uczciwe opodatkowanie amerykańskich firm? Tego nie wiemy. Z wypowiedzi premiera wynika, że w temacie opodatkowania amerykańskich gigantów liczy na inicjatywę Unii Europejskiej, aby Polska nie musiała brać na siebie odpowiedzialności za nowe prawo.
Można więc powiedzieć, że argument Zandberga był niepełny. PiS buduje państwo dobrobytu niechlujnie i niesystematycznie, tymczasem lewica zwyczajowo nie docenia wagi polityki obronnej i zagranicznej. Zarzut Zandberga podbudowywał bardziej ogólne twierdzenie, że PiS nie opodatkowało bogaczy, a zatem nie buduje państwa dobrobytu o trwałych fundamentach. Ale nie zawierał alternatywnej wizji polityki bezpieczeństwa. Jest to ciekawa dyskusja, którą można prowadzić dalej.
Trudno natomiast stwierdzić, czy politycy Platformy w ogóle wiedzą, co to jest Uber, i czy wiedzą, że warto podjąć w tym temacie jakieś kroki.
[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”<b>O książce napisali:</b>
Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.
<em>Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl</em>” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]
Za wcześnie na euforię
Lewica nie powinna dać się ponieść entuzjazmowi. Korzyści z wystąpienia Zandberga mają swoje granice. Dopiero okaże się, czy Lewica będzie na tyle dojrzała, aby wykorzystać nową energię do budowy czegoś bardziej długotrwałego. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na kilka kwestii.
Pytanie pierwsze dotyczy tego, czy partia Razem będzie w stanie oprzeć się pokusie radykalizacji, która wcześniej wypychała tę partię poza Sejm? Jak wspominałem, wystąpienie Zandberga było ogółem rozsądne i umiarkowane, jednak w niektórych miejscach wkradała się do niego nuta radykalizmu – i to właśnie ta nuta podchwytywana jest w istotnej mierze przez jego własne środowisko. Na przykład, trudno się dziwić, że postulat refundowanych pieluch i papieru toaletowego (oby trzywarstwowego!), który partia zgłosiła ostatnio na Twitterze, przywodzi na myśl sentyment względem gospodarki centralnie planowanej.
Ciekawie będzie także obserwować, w jaki sposób ułoży się współpraca koalicyjna na linii Razem – Włodzimierz Czarzasty. Po obu stronach potrzebna jest pewna mądrość. Jak na razie Czarzasty pozwala Razemitom się wyszumieć – i tym samym dobrze zdaje test z koalicyjności. Tyle że nie ma on w tej chwili niczego do stracenia. Sytuacja jest bezpieczna. Mamy dobry moment, by poszerzać pole dyskursu.
Lewica może przedstawiać swoje postulaty w sposób swobodny i nieskrępowany, ponieważ aktualnie to nie na tej formacji spoczywa odpowiedzialność za wygranie wyborów z PiS-em. Obstukiwanie nijakiej Platformy nie kosztuje wiele. Ale pewnie przyjdzie taki czas, że to politycy Razem będą musieli spokornieć i grać z partnerami koalicji w jednej drużynie – zobaczymy, jak poradzą sobie wtedy z utrzymaniem emocji na wodzy.
Wreszcie, nie jest tak, że po wystąpieniu Zandberga Lewica osiodłała kobyłę historii. Aktywna postawa Lewicy i pasywna postawa Platformy nie muszą mieć istotnego przełożenia na poziom poparcia wyborców dla poszczególnych ugrupowań. Platforma może być w kryzysie, ale wciąż jest dużą partią, która obsługuje interesy sporej części wyborców, a także odpowiada wrażliwości wielu z nich. Piłka w grze.
Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: profil partii Razem na Facebooku.