Unia Europejska, walcząc o przetrwanie, zmienia się na naszych oczach. Ostatnie kryzysy – migracyjny i gospodarczy – doprowadziły do konieczności poszukiwania nadzwyczajnych środków ratunkowych, wykraczających znacznie poza zapisy traktatowe. A to z kolei wywołało rosnącą falę protestów, a w rezultacie doprowadziło między innymi do brexitu. W Unii bez Wielkiej Brytanii wraca pytanie o nową formę przywództwa i zdefiniowanie działań na następne lata. Celem jest nie tylko wewnętrzna spójność i przetrwanie całego projektu integracyjnego, ale międzynarodowa pozycja Unii oraz jej rola w rodzącym się – i kształtowanym właśnie w starciu między USA a Chinami – ładzie światowym.
I tu na scenie pojawia się Francja z nowymi inicjatywami politycznymi prezydenta Macrona, który próbuje obejść niesprawny od pewnego czasu unijny mechanizm decyzyjny oparty na współpracy francusko-niemieckiej – a to gdy mówi o śmierci mózgowej NATO, a to gdy proponuje unijny podatek cyfrowy. Niekonsultowane z Berlinem działania wzbudzają tam coraz więcej irytacji i ujawniają odmienne pomysły tych krajów na wyprowadzenie Unii z kłopotów. Jest tak między innymi dlatego, że Angela Merkel reprezentująca ostrożnościową politykę małych kroków nie jest w stanie narzucić jej całej Unii. Z kolei Macron preferuje całościowe reformy integracyjne. Ale i w tym wypadku niechęć dużej części krajów członkowskich sprawia, że nie zyskuje on szerszego wsparcia dla swoich reformatorskich pomysłów w dziedzinie gospodarki (na przykład dla większego wsparcia dla krajów strefy euro) albo w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności.
W Unii bez Wielkiej Brytanii wraca pytanie o nową formę przywództwa i zdefiniowanie działań na następne lata. Celem jest nie tylko wewnętrzna spójność i przetrwanie całego projektu integracyjnego, ale międzynarodowa pozycja Unii oraz jej rola w rodzącym się – i kształtowanym właśnie w starciu między USA a Chinami – ładzie światowym. | Rafał Wonicki
Pałac Elizejski, dostrzegając opór Berlina i brak woli innych krajów, postawił zatem na zmianę sposobu działania. Wcześniej wszystkie inicjatywy były konsultowane najpierw z Niemcami, a potem uzgadniane z pozostałymi partnerami. Jednak brak entuzjazmu Berlina sprawił, że obecnie Macron szuka wsparcia dla realizacji swoich pomysłów poprzez rozmowy w określonych sprawach z innymi krajami Unii. To między innymi z tego powodu zawitał do stolic krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Na ile Polska może wpisać się w reformatorskie pomysły prezydenta Francji? Szukanie sposobów na danie Unii nowego impulsu w obszarach gospodarki i bezpieczeństwa, tak by stanowiła ona przeciwwagę dla Chin i USA, jest oczywiście czymś dobrym. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Częścią proponowanego przez Macrona rozwiązania jest bowiem nowe otwarcie UE na Rosję, co dla wielu krajów, w tym Polski, jest nie do zaakceptowania. Z perspektywy Francji zwrócenie się w kierunku Moskwy jest jednak zupełnie zrozumiałe. Wchodzi tutaj w grę nie tylko sentyment historyczny, ale proste dostrzeżenie przez Pałac Elizejski rosnącej pozycji Rosji jako gracza na Bliskim Wschodzie i w rejonie basenu Morza Śródziemnego.
Te rosnące wpływy widać choćby po ostatnim spotkaniu w Berlinie w sprawie Libii, gdzie to właśnie Rosja i Turcja zostały uznane przez UE za kraje, które będą mediować między walczącymi tam stronami. Francja poparła też sprzeciw Rosji związany z wypowiedzeniem przez USA porozumienia nuklearnego z Iranem i stara się o pośrednictwo w rozmowach między Moskwą a Waszyngtonem dotyczące zawarcia nowego układu o kontroli broni atomowej. Nie można też zapominać, że osiągnięcie sukcesów w powyższych obszarach może pomóc Macronowi odzyskać poparcie społeczne utracone w ciągle niezażegnanym kryzysie związanym z protestami „żółtych kamizelek”.
Na ile Polska może wpisać się w reformatorskie pomysły prezydenta Francji? Częścią proponowanego przez Macrona rozwiązania jest nowe otwarcie UE na Rosję, co dla wielu krajów, w tym Polski, jest nie do zaakceptowania. | Rafał Wonicki
Szukanie przez Macrona poparcia dla socjalnych rozwiązań w Unii, dla jej ściślejszej politycznej integracji albo dla budowy europejskich sił szybkiego reagowania, nie jest łatwe. Natomiast szukanie sojuszników w Europie Środkowej dla francuskiej polityki międzynarodowej, opartej na nowej formie porozumienia z Rosją wydaje się wręcz karkołomne. Ze zrozumiałych względów kraje takie jak Polska, Rumunia czy
Litwa podchodzą do tej strategii sceptycznie. Nawet Niemcy wciąż uznają, że podstawą rozmów z Moskwą powinna być realizacja porozumień mińskich. Jeśli więc Macron będzie forsował swój plan ocieplania relacji Unii z Rosją, może narazić na szwank jej, i tak już słabą, jedność wobec sankcji nałożonych na Moskwę, nie zyskując przy tym żadnych trwałych korzyści.
Jeśli Macron będzie forsował swój plan ocieplania relacji Unii z Rosją, może narazić na szwank jej, i tak już słabą, jedność wobec sankcji nałożonych na Moskwę, nie zyskując przy tym żadnych trwałych korzyści. | Rafał Wonicki
Kolejną przeszkodą utrudniającą rządowi polskiemu przystanie na propozycje Macrona jest nasza dotychczasowa polityka oparta na sojuszu strategicznym ze Stanami Zjednoczonymi. Póki więc Macron nie uzna geopolitycznej roli Polski w stosunkach z Ukrainą i z Rosją, szanse na porozumienie dotyczące unijnej polityki zewnętrznej są niewielkie. Większa możliwość porozumienia rysuje się w kwestiach polityki wewnątrzunijnej. Zaproponowanie Polsce reaktywacji rozmów w Trójkącie Weimarskim mogłoby okazać się owocnym narzędziem dla wzmocnienia pozycji naszego kraju w Unii. W tej sytuacji to od działań dyplomatycznych i determinacji rządu w Warszawie zależy, czy tak się stanie i czy będziemy umieli realnie skorzystać z propozycji Macrona. Siła Polski z pewnością wzrosłaby, gdyby zaczęła ona odgrywać rolę mediatora między postępowymi pomysłami Paryża a zachowawczą polityką Berlina.
Nie jest to jednak takie proste. Na przeszkodzie stoi z pewnością brak pomysłów obecnego rządu na swoją rolę w relacjach między Berlinem a Paryżem. Problemem jest też wspomniana, odmienna ocena zagrożenia ze strony Rosji. Tak dużego potencjału sprzecznych interesów nie przezwyciężą sformułowane na Uniwersytecie Jagiellońskim zapewnienia Macrona o pięknej wspólnej przeszłości między Polakami i Francuzami.
W niedługim czasie zobaczymy więc, co z tej nowej formuły zaproponowanej przez Macrona przywództwa faktycznie wyniknie. Z pewnością prezydent Francji otworzył przed Warszawą możliwość powrotu do unijnej gry. Znając jednak dotychczasową sprawność naszego rządu w realizowaniu własnych celów w polityce unijnej, istnieje duże ryzyko, że ta szansa zostanie zmarnowana. I zamiast poprawienia pozycji Polski w UE będziemy świadkami dalszego procesu jej marginalizacji politycznej.
* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: P. Tracz, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów [Domena Publiczna]