Na ostatniej konwencji Solidarnej Polski, 8 lutego, Patryk Jaki długo przemawiał, jak uzdrowić sądy, popisując się przy tym znajomością Konstytucji i prawa UE, bez pardonu krytykując 99 procent prawników w tym kraju, Komisję Europejską i 100 procent zagranicznych autorytetów prawniczych. Mówił całe 20 minut, ponieważ zaraz po Zbigniewie Ziobrze jest bodaj najważniejszym politykiem koalicjanta PiS-u.
Jaki, obecnie europoseł, wcześniej przez cztery lata jako wiceminister sprawiedliwości zdobył mocną pozycję w obozie władzy. Zbudował swój wizerunek jako twardy młody polityk skutecznie rozprawiający się z szeroko rozumianymi „elitami” oraz rozwiązujący nierozwiązywalne problemy (praca dla więźniów, multikulti). Dał się poznać jako zwolennik surowego karania i jeden z naczelnych populistów penalnych Polski. Na plakatach wyborczych w czasie kampanii do Europarlamentu, rozklejanych w całej Małopolsce, polecał się z hasłem „Siła, charakter, zasady”. Z powodzeniem, gdyż zdobył jeden z najwyższych wyników w kraju.
I teraz właśnie przyszła próba jego siły, charakteru i przede wszystkim zasad.
Filu-J_Kay vel Yaki
Ledwo dwa tygodnie przed konwencją na krystaliczny wizerunek Patryka Jakiego padł cień. Świat dowiedział się, że ma 21-letniego brata, który właśnie został zatrzymany przez policję za posiadanie narkotyków!. Podczas przechodzenia przez jezdnię w niedozwolonym miejscu na warszawskiej Woli Filip J. wraz z kolegą został zatrzymany i wylegitymowany przez policjantów. Ci odkryli, że miał przy sobie 6,42 grama marihuany, a w czasie przeszukania jego mieszkania ujawnili jeszcze dodatkowe 0,3 grama haszyszu.
Młody człowiek przyznał się do winy i został mu postawiony zarzut posiadania narkotyków (art. 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii). Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Filip, o 14 lat młodszy brat Patryka Jakiego, jest początkującym młodym raperem z opolskiego blokowiska. Dał się poznać jako zwolennik legalizacji marihuany. Właściwie cała jego twórczość oscyluje wokół tematu marihuany. W utworze „Weed love” rapuje między innymi o tym, że „gdy czuje ten zapach, to dostaje wariacji” i ma „środkowy palec dla tych, co chcą zamknąć tych w akcji”. Przyznał też, że bycie bratem Patryka Jakiego bywało dla niego obciążeniem.
Filip wybrał karierę, można powiedzieć, w totalnej opozycji do brata. Wszak tym, co naprawdę czyni hiphopowca „prawdziwym” i inspiruje twórczość, jest trudne dzieciństwo, kilka wyroków i pobytów w zakładzie karnym. Dla chłopca, który ma „mamę, tatę, hajs” (i brata ministra), przebić się w tym środowisku, to naprawdę duże wyzwanie. Solidny wyrok dla Filipa to niemalże odpowiednik doktoratu dla młodego ambitnego polityka. Przydaje prestiżu i uwiarygadnia. Ma szansę zostać „kolekcjonerem zarzutów”.
Były wiceminister natomiast zdystansował się do brata, oświadczając: „Mam z nim niewielki kontakt. Mój brat jest dorosły i bierze odpowiedzialność za to, co robi. Został potraktowany jak każdy”.
Co grozi Filipowi?
Filipowi J. grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Jednak wcale nie musi zostać skazany. Zgodnie z art. 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, jeśli sprawca ma „środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek sprawcy, postępowanie można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeżeli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości” [podkreślenie MG].
A zatem, jeśli prokurator lub sąd uzna, że Filip posiadał „nieznaczną ilość” środków odurzających, jego sprawa będzie mogła zostać umorzona. Pytanie, czy 6,4 grama marihuany to ilość „nieznaczna”. To już jest kwestia wysoce ocenna i nie ma jasnych kryteriów w judykaturze. Jednak nawet jeśli prokurator uzna, że 6,43 g marihuany to ilość „nieznaczna”, postępowanie umorzyć może, ale wcale nie musi.
Praktyka polskich organów ścigania i sądów jest różna. Wszystko zależy od danego sądu i prokuratora. Są miasta, gdzie połowa spraw o posiadanie niewielkich ilości jest z tego artykułu umarzana, a są miasta, gdzie żadna nie jest. Jedni za posiadanie jednego skręta nie mają żadnych problemów z prawem, a inni za dokładnie to samo trafiają do więzienia nawet na trzy lata. Panuje tutaj duża dowolność wśród prokuratorów i sądów. A duża dowolność prokuratorów w obecnej sytuacji politycznej bywa ograniczana tylko i wyłącznie odgórnymi decyzjami ich przełożonych, w tym samego Prokuratora Krajowego oraz Prokuratora Generalnego. Czyli Zbigniewa Ziobry, politycznego patrona Patryka Jakiego.
Jedni za posiadanie jednego skręta nie mają żadnych problemów z prawem, a inni za dokładnie to samo trafiają do więzienia nawet na 3 lata. Panuje tutaj duża dowolność wśród prokuratorów i sądów. | Magdalena Grzyb
Czy sprawa dotyczy Patryka Jakiego?
Może rzeczywiście nie należy wyciągać spraw bliskiej rodziny polityków, zwłaszcza ich kłopotów z prawem. Nie powinno się mieszać własnej rodziny w walkę polityczną.
Jednak warto przypomnieć, że zaledwie pół roku temu to sam Patryk Jaki – jak pisał portal OKO.press – stał „na czele nagonki” na RPO Adama Bodnara za to, że ośmielił się skrytykować działania policji w sprawie zatrzymania Jakuba A. podejrzanego o zamordowanie 10-letniej Kristiny. TVP wyemitowała wtedy materiał o 14-letnim synu Adama Bodnara, który był oskarżony o wymuszanie gotówki od uczniów szkoły, do której uczęszczał. Dziennikarze TVP posunęli się do insynuacji, że za obroną Jakuba A. przez Bodnara stoi fakt, że jego własny syn jest być może przestępcą. Patryk Jaki chyba najgłośniej spośród polityków rządowych wyrażał oburzenie faktem, że Bodnar „bronił morderców”. Jak wyliczało OKO.press Jaki twierdził, że Bodnar jest „nominatem PO”, rozpowszechniał w mediach społecznościowych fałsz, jakoby RPO był przeciwko zakładaniu podejrzanemu kajdanek, wreszcie wzywał Bodnara do przeproszenia policji i złożenia dymisji.
Co więcej, Patryk Jaki w latach 2015–2019 był wiceministrem w resorcie sprawiedliwości i jako najbardziej – poza Zbigniewem Ziobrą – rozpoznawalna twarz resortu zbudował swój wizerunek na polityce „twardej ręki” i popieraniu surowego karania wszelkiej maści przestępców. Publicznie wyrażał też poparcie dla stosowania tortur i kary śmierci. Jeszcze w 2015 roku deklarował się też jako „zdecydowany zwolennik twardej polityki państwa wobec narkotyków”.
Wydaje się więc, że w sytuacji, gdy własny brat znajduje się w orbicie działań resortu danego polityka, ba, więcej, jego zachowanie weszło w obszar politycznych deklaracji polityka, sprawa nabiera politycznego wymiaru.
Czy Patryk Jaki okaże się równie pryncypialny wobec najbliższej rodziny? Publiczne odcinanie się od kłopotów z prawem brata, deklarowanie, że zostanie on „potraktowany jak wszyscy inni”, brzmi mało przekonująco. W aktualnej sytuacji, gdy szef Jakiego ręcznie steruje prokuraturą i siłą przejmuje kontrolę nad sądami, łamie sędziów i niszczy władzę sądowniczą, nawet gdyby Patryk Jaki rzeczywiście nie ingerował w sprawę brata, trudno mu będzie uwierzyć.
Poza tym, czy faktycznie będzie w stanie oprzeć się pokusie, by nie wykorzystać swojej władzy i sprawy młodszego brata po cichu nie „załatwić”? Czyli na przykład kazać ją umorzyć. Oto próba dla jego „siły, zasad i charakteru”.
Niezależnie od tego, jak potoczy się sprawa Filipa, jej finał będzie wiązany z osobą europosła. Czy tego chce, czy nie. I na tym polega jego dramat.
* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Lode Van de Velde (PublicDomainPictures.net)