Nowa umowa społeczna?

W ostatnią niedzielę miałem okazję rozmawiać na temat źródeł populizmu w audycji Grzegorza Sroczyńskiego „Świat się chwieje” w radiu TOK FM. Pretekstem do dyskusji był właśnie wydany raport McKinsey Global Institute pt. „The social contract in the 21st century” („Umowa społeczna w XXI wieku”)

Raport analizuje szereg wskaźników ekonomicznych, dotyczących gospodarek 22 bogatych krajów OECD za lata 2000-2018 – nie ma wśród nich Polski. Autorzy omawiają przemiany w gospodarce z punktu widzenia osób wykonujących trzy role społeczne: pracowników, konsumentów oraz oszczędzających.

Czego dowiadujemy się z raportu? Co do zasady, opracowanie pokazuje to, co i tak już wiemy. Maleje ochrona pracowników na rynku pracy. Płace rosły wolniej niż produktywność, a jednocześnie pogłębiała się polaryzacja płac – jest coraz więcej miejsc pracy, gdzie płaci się mało i dużo, a coraz mniej, gdzie płaci się średnio. Jednocześnie niektóre podstawowe usługi publiczne, takiej jak opieka zdrowotna i edukacja, stają się dla ludzi coraz bardziej kosztowne. Maleją oszczędności i emerytury. Młodzi mają dzisiaj trudniejszy dostęp do mieszkań niż poprzedzające pokolenia. Odpowiednie tabelki i wykresy można obejrzeć na stronie raportu.

Jaki płynie stąd wniosek? Autorzy przekonują, że w wyniku wspomnianych przemian społecznych w XXI wieku powstał nowy rodzaj umowy społecznej. Jak twierdzą, o ile kiedyś ludzie mogli w większej mierze polegać na publicznej siatce bezpieczeństwa, od pewnego czasu rośnie w siłę przekonanie, że każdy musi radzić sobie sam.

Nic z tego nie wynika

Twierdzenie, że w XXI wieku zrodziła się nowa umowa społeczna wydaje się w oczywisty sposób fałszywe. Jeśli przyjąć, że umowę społeczną strony powinny zawrzeć po jawnej i otwartej dyskusji, to trudno stwierdzić, by w ostatnim czasie zawarta została jakaś nowa umowa społeczna. Jeśli zaś przyjąć, że zmiany opisane w raporcie cieszą się społecznym uznaniem, a takim razie są całkowicie w porządku, to jak wyjaśnić rosnące niezadowolenie z demokracji, z którym mamy do czynienia w świecie zachodnim?

Można odnieść wrażenie, że autorzy raportu wyczuwają, że w społeczeństwach państw OECD dzieje się coś ważnego, ale jednocześnie robią wszystko, aby zatrzymać analizę w takim miejscu, w którym nie będą musieli powiedzieć niczego kontrowersyjnego. Raport jest niezwykle ostrożny, jeśli chodzi o zalecenia i wnioski płynące z analizy – właściwie nie wynika z niego nic konkretnego.

Jałowe oburzenie na populizm i kapitalizm

Czy autorów McKinseya można wyręczyć w analizie? Grzegorz Sroczyński sugerował we wspomnianej audycji, że wniosek jest prosty: pogarszająca się sytuacja ekonomiczna obywateli doprowadziła do wzrostu nastrojów populistycznych.
Tego rodzaju wniosek wydaje się trywialny i nie ma potrzeby szerzej z nim dyskutować. Istotne wydaje się natomiast pytanie o to, co należy z takimi danymi zrobić.

Typową reakcją na populizm jest moralne wzburzenie. Liberałowie oburzają się na PiS i lamentują nad tym, „jak oni mogą tak postępować”. Z kolei lewica poświęcająca wiele energii na to, aby oburzać się na kapitalizm, neoliberalizm albo „liberałów”, niekiedy wydaje się bardziej pochłonięta tym, by dowodzić im winę niż tym, by zdobywać poparcie i rozwiązać problem. Ten typ oburzenia na rzeczywistość wydaje mi się jałowy.

[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”<b>O książce napisali:</b>
Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.
<em>Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl</em>” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]

Nie tylko ekonomia

Lewicowe oburzenie na społeczną niesprawiedliwość często wiąże się z przekonaniem, że wystarczy w odpowiedni sposób przekształcić stosunki ekonomiczne, a wtedy problem populizmu zostanie rozwiązany. Jest to rodzaj ekonomicznego redukcjonizmu, który występuje zarówno po stronie lewej, jak i wśród neoliberałów. Jedni i drudzy twierdzą, że odpowiednie ułożenie stosunków ekonomicznych tworzy sprawiedliwe społeczeństwo – tyle że pierwsi chcą w tym celu zniesienia rynku lub ograniczenia mechanizmów rynkowych, a drudzy chcą poszerzenia sfery wolnego rynku.

Warto zwrócić uwagę na to, że kwestie ekonomiczne wyjaśniają źródła populizmu tylko częściowo. Na przykład, w amerykańskich wyborach w 2016 roku biedniejsza część społeczeństwa amerykańskiego głosowała na Hillary Clinton, a bogatsi głosowali na Donalda Trumpa. W dodatku, do wyjaśnień ekonomicznych trzeba dodać także inne. Trudno nie dostrzec roli, jaką pełnią we współczesnej polityce wojny kulturowe. Swoje pięć groszy dokłada logika rozwoju technologicznego. Znaczenie ma także ludzka psychologia. W zmieniającej się rzeczywistości ludzie mogą mieć mniejsze poczucie bezpieczeństwa.

Przypadek i polityka

Jeszcze raz: nie twierdzę, że problemy opisane w raporcie McKinseya są fikcyjne. Wręcz przeciwnie, są trywialnie prawdziwe. Chodzi mi o to, by w dyskusji nad wyzwaniem populizmu przyznać kwestiom ekonomii odpowiednie miejsce.

Jeden z podstawowych problemów, który pojawia się wtedy, gdy zastanawiamy się nad źródłami populizmu, bierze się z tego, że jesteśmy skłonni zwracać uwagę albo na problemy uniwersalne, albo lokalne – ale rzadko na jedne i drugie. Lewica widzi więc głównie rynek i światowy kapitalizm, a liberałowie widzą głównie PiS.

Fakty są takie, że nie byłoby populizmu, gdyby nie istniały problemy i patologie, których skala wykracza poza granice poszczególnych państw. Fakty są też takie, że nie byłoby Trumpa, brexitu ani PiS-u bez zjawisk lokalnych. Hillary Clinton przegrała w wyniku ordynacji wyborczej, brexit dokonał się między innymi w wyniku kryzysu w Partii Konserwatywnej, a PiS uzyskało samodzielną większość między innymi w wyniku afery podsłuchowej.

Wyjaśnienia czysto strukturalne pomijają rolę wydarzeń przygodnych, ignorują także kontekst ludzkich emocji, które mają zasadnicze znaczenie dla polityki. Wyjaśnienia, które ograniczają perspektywę do bieżącej walki politycznej, ignorują całą masę procesów, które kształtują reguły owej walki.

Populizm jest zjawiskiem politycznym. Nie rodzi się samorzutnie z takiej czy innej sytuacji ekonomicznej – muszą znaleźć się siły polityczne, które będą potrafiły wyzyskać istniejące warunki na swoją korzyść. Odpowiedź na populizm także musi być polityczna.

* Ilustracja wykorzystana jako ikona wpisu: Stefan-Xp, Wikimedia Commons (Domena Publiczna).