Jeszcze nie tak dawno po stronie opozycyjnej oczekiwano na wydarzenie – kryzys, aferę, decydujący moment – które obali PiS. Na temat owego „czekania na bombę” pisałem kilka miesięcy temu w artykule w tygodniku „Polityka”. Przekonywałem wówczas, że lokowanie nadziei na wygraną z PiS-em w wydarzeniu tego rodzaju byłoby ryzykowne, ponieważ szanse na to, że pogrąży ono PiS, będą niewielkie. W momentach kryzysowych ludzie często przychylniej patrzą na władzę, a władza o autorytarnych skłonnościach może wykorzystać kryzys, by wzmocnić swoją pozycję.

Rząd działa na podstawie prawa, które „będzie obowiązywać” w przyszłości

Dzisiaj można wrócić do tego tematu, ponieważ przyszedł kryzys zdrowotny i kryzys gospodarczy. Mamy także chaos związany z organizacją wyborów prezydenckich – nie znamy ich terminu ani zasad głosowania, mimo że w teorii miałyby się odbyć za dwa tygodnie. W dodatku partia rządząca otwarcie narusza prawo. Minister Jacek Sasin wprost powiedział, że w sprawie organizacji wyborów prezydenckich rząd nie działa obecnie na podstawie obowiązującego prawa – do czego zobowiązuje go konstytucyjna zasada, że rząd działa w granicach i na podstawie prawa.

Sasin powiedział mianowicie, że prawo wyborcze, na podstawie którego przygotowuje wybory korespondencyjne, „nie obowiązuje, zgoda, ale zakładamy, że będzie obowiązywać”. Czyli rząd działa na podstawie ustaw, co do których wydaje mu się, że będą obowiązywać w przyszłości. Skoro jednak działa na ich podstawie, to w praktyce wynika z tego, że muszą obowiązywać już teraz. A zatem rząd działa na podstawie prawa, które sobie wyobraził.

Minister Jacek Sasin powiedział, że prawo wyborcze, na podstawie którego przygotowuje wybory korespondencyjne, „nie obowiązuje, zgoda, ale zakładamy, że będzie obowiązywać”. | Tomasz Sawczuk

PiS-owi nie spada i nie musi spadać

Mamy zatem poważny kryzys, jest chaos polityczny i jest otwarta deklaracja naruszania prawa ze strony rządu. A jednocześnie PiS utrzymuje wysokie poparcie, a notowania Andrzeja Dudy co najmniej nie spadają, a może rosną. Co więcej, nawet jeśli sytuacja się pogorszy, to i tak nie istnieje żaden z góry określony powód, ze względu na który PiS-owi miałoby spaść poparcie.

Wystarczy spojrzeć w tym kontekście na USA. Poparcie Donalda Trumpa utrzymuje się w ostatnim czasie na stabilnym poziomie, mimo że w ciągu ostatnich pięciu tygodni pracę straciło aż 26 milionów Amerykanów, a z dostępnych danych wynika, że w Stanach Zjednoczonych jest obecnie najwięcej ofiar wirusa i najwięcej przypadków zarażenia na świecie. Brzmi to jak poważny kryzys.

Jakby tego było mało, sprywatyzowana amerykańska służba zdrowia częstokroć wymaga od pacjentów pokrycia ogromnych kosztów leczenia, co w obecnej sytuacji powoduje zagrożenie finansowe dla milionów Amerykanów. Z kolei Donald Trump mówi na codziennych konferencjach prasowych przedziwne rzeczy – ostatnio przekonywał nawet, że wstrzyknięcie środka dezynfekującego może leczyć wirusa.

[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”<b>O książce napisali:</b>

Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.

<em>Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl</em>” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]

Lewicowa alternatywa trafia na mur

Wszystko to sugeruje, że wydarzenie może odegrać rolę „bomby” jedynie wtedy, gdy scena polityczna została odpowiednio przygotowana – w innym razie żadne wydarzenie nie zaszkodzi rządzącym.

Niektórzy przekonują w związku z tym, że problem wygląda następująco: opozycja wobec prawicowych radykałów nie oferuje wystarczająco prospołecznej, lewicowej alternatywy. Ten argument jest jednak co najmniej niepełny, czego dowodzą porażki wyborcze Jeremy’ego Corbyna w Wielkiej Brytanii oraz Berniego Sandersa w prawyborach Partii Demokratycznej.

Część amerykańskiej lewicy twierdzi, że prawybory demokratów były nieuczciwe, ale jest to zaklinanie rzeczywistości – Sanders zebrał więcej pieniędzy na kampanię, niż były wiceprezydent Joe Biden, a mimo to przegrał w głosowaniu. Lepszej procedury nie było, po prostu nie udało mu się zbudować wystarczająco silnej koalicji politycznej i nie zdobył większości głosów. Teraz nie ma żadnej gwarancji, że mający wiele wad Biden wygra z Trumpem, ale nie byłoby też żadnej gwarancji, że wygrałby z nim Sanders.

Z punktu widzenia celów zielonej transformacji trzeba by zastanawiać się nie nad tym, jak z powrotem otworzyć poszczególne gałęzie gospodarki, ale jak możliwie bezboleśnie zamknąć niektóre na amen. | Tomasz Sawczuk

Autokraci korzystają z okazji

Widać zatem wyraźnie, że chociaż kryzys zdrowotny i gospodarczy związany z pandemią otwiera wyobraźnię w kwestii możliwości prowadzenia bardziej solidarnej i równościowej polityki społecznej i gospodarczej – na czym zależeć powinno nie tylko politykom lewicy, ale i centrum – to w różnych kontekstach istnieją czynniki powstrzymujące zmiany. Niekiedy zmiany zachodzą szybko, ale idą w nieliberalnym kierunku: na Węgrzech, a także w wielu innych krajach, moment przełomu wykorzystują na swoją korzyść autokraci.

W przypadku polityki Unii Europejskiej czynnik wstrzymujący reformy można dość łatwo zidentyfikować – jest to Holandia. Kraj premiera Ruttego, przy wsparciu Niemiec, konsekwentnie blokuje bardziej zdecydowaną i solidarną odpowiedź UE na kryzys, w związku z czym członkowie Unii muszą w większej mierze radzić sobie w obecnej sytuacji na własną rękę.

Zielona transformacja to wyzwanie większe niż pandemia

Wszystko to nie są dobre informacje, a już szczególnie wtedy, gdy uświadomimy sobie skalę transformacji gospodarczej, jaka będzie potrzebna, aby osiągnąć cel w postaci neutralności klimatycznej gospodarki światowej w najbliższych dekadach. Już wyzwania, z którymi mierzymy się w trakcie obecnego kryzysu, wydają się bardzo wymagające. Łatwo jednak zauważyć, że prawdziwie zielona polityka wymagałaby znacznie bardziej ambitnych celów niż rozwiązania, o których rozmawiamy obecnie.

Weźmy przykład. W Europie dyskutuje się obecnie o tym, kiedy i w jaki sposób należy odmrażać gospodarki państw UE, aby zakończyć lub przynajmniej złagodzić lockdown. Obecnie szereg branż odnotowuje drastycznie obniżone obroty, a niektóre gałęzi gospodarki praktycznie stanęły w miejscu. Jednak z punktu widzenia celów zielonej transformacji trzeba by zastanawiać się nie nad tym, jak z powrotem otworzyć poszczególne gałęzie gospodarki, ale jak się bez nich obejść; jak możliwie bezboleśnie zamknąć na amen lub znacznie ograniczyć działalność branż, które w zasadniczej mierze przyczyniają się do emisji gazów cieplarnianych, takich jak lotnictwo, przemysł wydobycia paliw kopalnych czy przemysł modowy.

Czy Jarosław Gowin pozwoli Kaczyńskiemu wierzyć w to, że w demokratycznej polityce wszystko ujdzie? | Tomasz Sawczuk

Czy w demokracji „wszystko ujdzie”? Być może zdecyduje Gowin

W Polsce jesteśmy w tej chwili w zupełnie innym miejscu dyskusji, ponieważ wydarzenia polityczne wciąż ogniskują się wokół możliwości przeprowadzenia majowych wyborów prezydenckich. To zasadniczo utrudnia pracę administracji, a także blokuje szanse na międzypartyjną współpracę w warunkach bezprecedensowego kryzysu. Jarosław Kaczyński zainteresowany jest wzmocnieniem swojej partii, a inne cele stanowią jedynie pochodną tego podstawowego dążenia. Na razie pozwala to PiS-owi utrzymywać poparcie.

Przypomnijmy zatem raz jeszcze: aby kryzys odegrał rolę „bomby”, scena polityczna musi zostać odpowiednio przygotowana. Opozycja zrobiła w tej sprawie znacznie mniej niż można by oczekiwać. Kandydatka największej partii opozycyjnej miota się w komunikatach, demobilizując wyborców, a jej kampania prezydencka wygląda źle. Bodaj najlepiej spośród kandydatów opozycji wypada bezpartyjny Szymon Hołownia, ale jego występy nie przekładają się na konsolidację poparcia dla konkretnej siły opozycyjnej ani na wzrost poparcia dla opozycji jako takiej. Wiele zależy więc od tego, czy Jarosław Gowin pozwoli Kaczyńskiemu wierzyć w to, że w demokratycznej polityce wszystko ujdzie.

 

Fot. Facebook.com