Trzaskowski w szpagacie, Duda z playbacku
Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski przyjęli przed drugą turą odmienne strategie. Retoryka Rafała Trzaskowskiego uległa zmianie. W pierwszej turze kampania opierała się na haśle „nowej solidarności”. Trzaskowski obiecywał utrzymanie programów socjalnych PiS-u, aby uspokoić część wyborców partii rządzącej. Teraz zdecydował się na bardziej zróżnicowaną retorykę, aby apelować do wyborców pozostałych kandydatów. Wyraził zainteresowanie postulatami PSL-u, docenił działalność Roberta Biedronia i jednocześnie puszczał oko do wyborców Konfederacji. To sprawiło, że trudno było doszukać się jednego, dominującego motywu, przez co przekaz kandydata stał się rozmyty i bardziej chaotyczny.
Tymczasem Andrzej Duda nie bawił się w dwuznaczności i postawił na mobilizację własnego elektoratu, wskazując zewnętrznego wroga. Prezydent zaatakował redakcję „Faktu” po krytycznej publikacji na temat ułaskawienia pedofila, a do tego oskarżył Niemcy o próbę wpływania na wynik wyborów w Polsce. „Fakt” należy do koncernu z zagranicznym kapitałem (choć niemiecki kapitał to akurat mniejszość). Retorykę prezydenta wzmocnił Zbigniew Ziobro, który stwierdził, że po wyborach „musimy się powoli zastanowić nad sytuacją mediów w Polsce”. Z kolei polski MSZ postanowił w tej sprawie wezwać do siebie niemieckiego chargé d’affaires. Jeden z niemieckich dziennikarzy, który rok spędził w tureckim więzieniu za wykonywanie pracy dziennikarza, stwierdził, że „coś mu to przypomina”.
Kandydaci na prezydenta czasem mówią, że chcą odnowić w Polsce poczucie wspólnoty, ale w rzeczywistości tworzą jeszcze głębsze okopy. | Jakub Bodziony
Wspólnicy prezydenta oferowali wyborcom miks obietnic i oszczerstw. W Polskę ruszył również premier, który w czasie podróży regularnie uprawiał korupcję polityczną. Matusz Morawiecki obiecywał wójtom oraz burmistrzom złote góry i zapewniał, że po zwycięstwie Andrzeja Dudy wszystko zostanie szybko zrealizowane. Wszystko to było na bieżąco transmitowane na antenie TVP, z przerwami na obwinianie Rafała Trzaskowskiego o ulewne deszcze i wypadki autobusów w stolicy. Dodatkowym akordem w wykonaniu Jacka Kurskiego były obrzydliwe materiały dotyczące wyjazdu Trzaskowskiego do Brazylii, z czasów kiedy ten był ministrem. Reporterzy rządowych mediów sugerowali jego dwuznaczne relacje z towarzyszącą mu asystentką.
Kampania odbije się nam czkawką
Kandydaci na prezydenta czasem mówią, że chcą odnowić w Polsce poczucie wspólnoty, ale w rzeczywistości tworzą jeszcze głębsze okopy. Wzajemną wrogość uczestników prezydenckiego wyścigu można wyjaśnić w sposób pragmatyczny – jednak długofalowo może mieć to katastrofalne skutki. Poziom napięcia w polityce ma realne społeczne konsekwencje. W tym tygodniu zwolennik obecnego prezydenta groził śmiercią osobie, która rozdawała bezpłatne numery „Gazety Przed-Wyborczej”. Proboszcz kaszubskiej parafii zwyzywał mężczyznę, który stwierdził, że na terenie kościelnym nie powinny wisieć plakaty wyborcze. Na fasadzie kamienicy na warszawskiej Pradze pojawił się napis „Jebać LGBT”.
https://www.facebook.com/szolc.marek/photos/a.630467637304975/1179625472389186/?type=3&theater.
Temperatura politycznego sporu sprawia, że zwycięzca będzie musiał rządzić krajem podzielonym na pół. Niezależnie od tego, kto wygra, władza ma obowiązek działać w taki sposób, aby pamiętać, że istnieje ta druga połowa. Tymczasem, kiedy w czwartkowym „wywiadzie” w TVP Danuta Holecka zapytała prezydenta, co zrobić, żeby wygrał, Duda zaapelował do wyborców o to, aby „opowiedzieli się za Polską”. Trudno o bardziej dzielące społeczeństwo słowa, które obrażają niemal połowę obywateli, deklarujących głos przeciwko Dudzie. Rafał Trzaskowski może być dla wielu osób kandydatem dalekim od ideału. Jest jednak pewne, że jego zwycięstwo stanowiłoby tamę przed wizją życia publicznego, proponowaną w tej kampanii przez obóz władzy, w której liczy się tylko połowa społeczeństwa.