„Panie redaktorze, a czy pan zagwarantuje, że wpuścimy edukatorów seksualnych do 20 tysięcy szkół i oni będą wprowadzali takie treści, jak chociażby w Poznaniu, gdzie wychwytują gdzieś dziecko rozchwiane, zaniedbane, i któremu dają ci edukatorzy jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć? Bez wiedzy jego rodziców i lekarzy!”. Tak w TVN24 na pytanie Konrada Piaseckiego o edukację seksualną odpowiedział Rzecznik Praw Dziecka. Teza brzmi na tyle dziwnie, że trudno byłoby ją wymyślić. Jakie jest zatem jej źródło? Prawdopodobnie chodzi o niepotwierdzone rewelacje publikowane na portalach skrajnej prawicy. Tekst na podobny temat ukazał się niedawno także w „Tygodniku Solidarność”.
Weź pigułkę
Na wstępie trzeba podkreślić, że nie istnieją żadne tabletki, które pozwalają na zmianę płci. Sam termin „zmiana płci” jest mylący, bo można co najwyżej poddać się operacjom, które pozwalają na jej korektę. Wbrew wypowiedzi RPD, w Poznaniu nie ma także samozwańczych edukatorów seksualnych. Prezydent miasta Jacek Jaśkowiak dosadnie podsumował wypowiedź rzecznika, stwierdzając, że „to zwykłe bzdury”. Działania edukatorów w szkołach są możliwe za zgodą rodziców, a na zajęciach, zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli, nie rozdaje się środków farmakologicznych. Fakty, co prawda, nie przeszkodziły w podchwyceniu tematu politykom Konfederacji, wyszło to jednak dość komicznie.
Pawlak nie tylko rozminął się dwukrotnie z prawdą w temacie, w którym powinien być ekspertem. Rzecznik Praw Dziecka stwierdził ponadto, że „ideologia LGBT jest sprzeczna z tradycyjnie rozumianym patriotyzmem”. Pawlak mógłby mieć rację, jeśli patriotyzm jest tym samym, co homofobia polityków Zjednoczonej Prawicy, na czele z działaczami Solidarnej Polski. Nie ma on jednak prawa decydować o tym, kto jest patriotą. Zawłaszczanie zdolności do posiadania pozytywnych uczuć względem ojczyzny to jedna z najbardziej małostkowych, obrzydliwych i osłabiających więzi społeczne tendencji polskiej prawicy. W imię wywyższania się ponad resztę społeczeństwa, rzekomi zwolennicy solidarności społecznej jedynie atakują innych ludzi, pogłębiając społeczne podziały.
Pawlak bis na RPO?
Jest to kolejna skandaliczna wypowiedź rzecznika, która uzupełnia jego dotychczasowy dorobek. Pawlak wcześniej przekonywał, że klaps może być odpowiednią metodą wychowawczą wobec dziecka, a także sprzeciwiał się in vitro. Gdy w 2018 roku obejmował swoją funkcję, Pawlak nie spełniał nawet formalnych wymogów na to stanowisko. Jak określa ustawa, stanowisko RPD może pełnić jedynie osoba, która ma „pięcioletnie doświadczenie w pracy z dziećmi lub na ich rzecz”. Kandydat, który zajmował się pracą w adwokaturze, takiego doświadczenia nie posiadał. Zarzuty opozycji względem kandydatury forsowanej przez Zbigniewa Ziobrę zostały jednak zignorowane przez rządzącą większość.
Zawłaszczanie zdolności do posiadania pozytywnych uczuć względem ojczyzny to jedna z najbardziej małostkowych, obrzydliwych i osłabiających więzi społeczne tendencji polskiej prawicy. | Jakub Bodziony
Pawlak jest znany nie tylko ze swojego radykalizmu, ale również z nieudolności. W trakcie pandemii skupiał się na krytykowaniu środowiska nauczycielskiego, organizacji koncertów z celebrytami i zwalczaniu aborcji. W międzyczasie wstrzymano zaś wiele procesów adopcyjnych, na aktualności zyskał problem przemocy domowej, a niektóre z dzieci w praktyce wypadły z systemu nauczania.
Wypowiedzi rzecznika wpisują się w ideologiczną ofensywę Solidarnej Polski. Ziobryści podgrzewają temperaturę debaty publicznej, nie bacząc na konsekwencje, nawet jeśli będzie to rosnące przyzwolenie na przemoc. Dwa lata kadencji Pawlaka mogą być złym prognostykiem tego, co PiS może zrobić w niedalekiej przyszłości z urzędem Rzecznika Praw Obywatelskich.