Zofia Majchrzak: W piątek po raz pierwszy od lockdownu wracacie na ulice polskich miast. Jak pandemia wpłynęła na waszą działalność?

Julia Keane: Lockdown jest jak ogromny eksperyment społeczny. Nasze działania również zostały mu poddane. Musieliśmy przenieść się do internetu. Zauważyliśmy jednak, że w przestrzeni online dużo trudniej jest nam skupić na sobie uwagę ludzi. Teraz wiemy, że w Polsce najskuteczniej działać możemy poprzez obecność na ulicach.

Kwestia klimatu z dnia na dzień staje się bardziej paląca. Trzeba wziąć jednak pod uwagę to, że kryzys zdrowotny sprawił, że zeszła ona na drugi plan. Żeby przebijać się z naszym przekazem, musimy być obecni w przestrzeni publicznej. Właśnie z tego powodu tak bardzo zależy nam teraz na powrocie do normalnej działalności.

Czy walczycie o to samo, co kilka miesięcy temu, czy może coś zmieniło się w waszych postulatach?

W naszym przekazie pojawiło nowe hasło, którego dotąd nie poruszaliśmy na taką skalę – sprawiedliwość klimatyczna.

Jednym ze skutków zmiany klimatu jest pogłębianie się nierówności społecznych. Wierzymy, że podejmując ten temat, mamy szansę dotrzeć do szerszej grupy Polaków i otworzyć im oczy na zagrożenia płynące ze zmiany klimatu.

W naszym przekazie pojawiło nowe hasło, którego dotąd nie podnosiliśmy na taką skalę – sprawiedliwość klimatyczna. Wierzymy, że podejmując ten temat, mamy szansę dotrzeć do szerszej grupy Polaków i otworzyć im oczy na zagrożenia płynące ze zmiany klimatu. | Julia Keane

W jednym z wpisów dotyczących piątkowej demonstracji wspominacie o tym, że wasza działalność przez ostatni rok przyniosła „faktyczne efekty”. Co udało się wam osiągnąć?

Można to oceniać bardzo różnie. Pandemia i kampania wyborcza zdominowały debatę publiczną i wpłynęły na odbiór naszych działań. W czasie kampanii prezydenckiej bardzo dużo się o nas mówiło. Pojawialiśmy się na wiecach wyborczych każdego z kandydatów i każdy z nich, w ten czy inny sposób, reagował na naszą obecność i odnosił się do naszych postulatów. Mamy poczucie, że każdy ze sztabów wiedział o tym, że MSK istnieje, walczy, a nasz głos musi być brany pod uwagę.

Teraz, kiedy kampania się skończyła, kwestia klimatu została zepchnięta na dalszy plan. Oczywiście, co jakiś czas informacje dotyczące katastrofy klimatycznej przebijają się do dyskursu publicznego. Publikowane są nowe dokumenty, kolejne teksty. Coraz więcej ludzi przejmuje się problemem. Jednak wciąż nie jest to powszechna troska.

Jak dotąd najwięcej pozytywnych zmian dokonało się na poziomie lokalnym, chociażby w Warszawie. Na skutek naszych działań, spotkań z Rafałem Trzaskowskim i władzami miasta, w stolicy zorganizowany zostanie pierwszy Panel Klimatyczny. Dzięki współpracy z Zarządem Zieleni, otrzymaliśmy niedawno na potrzebę naszej działalności przestrzeń w Parku Żeromskiego – „Sprzężenie”.

Czy nie macie poczucia, że w trakcie kampanii potraktowani zostaliście instrumentalnie? Robiono sobie z wami zdjęcia, które później trafiały do mediów społecznościowych, ale czy poszło za tym coś więcej?

Niezależnie od wyniku wyborów musimy teraz przede wszystkim, podkreślać naszą obecność w przestrzeni publicznej i przekonywać do naszych racji nie tylko rządzących, ale i zwykłych ludzi. Właśnie dlatego w piątek wracamy na ulicę z hasłem sprawiedliwości klimatycznej.

Wartości MSK i wartości religijne są na wielu polach zbieżne. Łączą nas misja ratowania ludzkiego życia, dbałość o bliźniego i otaczający nas świat. | Julia Keane

Przy okazji naszej ostatniej rozmowy jedna z aktywistek MSK wspominała o planach nawiązania współpracy ze związkami zawodowymi i z Kościołem katolickim. Czy udało wam się podjąć jakieś kroki w tym kierunku?

Jeśli chodzi o rozmowy ze związkowcami, pandemia bardzo utrudniła ich prowadzenie. Wciąż jest to jeden z naszych priorytetów i w najbliższym czasie na pewno będziemy próbować nawiązywać kontakt ze związkami. Rozumiemy, że osoby zatrudnione w energetyce odegrają kluczową rolę w ewentualnej transformacji gospodarczej i energetycznej. To oni stanowią grupę, która zostanie przez te zmiany dotknięta w największym stopniu. Dlatego zadbanie o ich interesy jest tak ważne.

Jeśli chodzi o współpracę z Kościołami, udało się nam nawiązać rozmowy z pięcioma środowiskami katolickimi, jednym żydowskim i muzułmańskim. Mamy w planach kilka wspólnych projektów. Społeczność osób wierzących w naszym kraju jest bardzo duża, dlatego też bezpośredni kontakt z grupami religijnymi wydaje się dobrym sposobem na docieranie do Polaków. Co więcej, wartości MSK i wartości religijne są na wielu polach zbieżne. Łączą nas misja ratowania ludzkiego życia, dbałość o bliźniego i otaczający nas świat.

Wydaje się, że w środowisku związkowym zachodzi zmiana światopoglądowa. Pracownicy sektora energetycznego nie boją się odejścia od węgla, tylko braku konkretnego planu na transformację. Z drugiej strony, często są to ludzie, którzy należą do innego pokolenia niż działacze MSK. Czy istnieje realna możliwość podjęcia walki o wspólną sprawę?

Rzeczywiście, górnicy czy związkowcy to często ludzie przynależący do innego otoczenia społecznego, dodatkowo dzielą nas różnice pokoleniowe. Niezależnie od tego, próba podjęcia dialogu jest naszym zdaniem konieczna. Musimy starać się do nich dotrzeć i przekonać ich, że to, co proponujemy, może być przeprowadzone z korzyścią dla wszystkich. Walka o sprawiedliwość klimatyczną będzie skuteczna tylko wtedy, jeżeli ruchy takie jak nasz podejmą współpracę z grupami, które zostaną bezpośrednio dotknięte transformacją energetyczną. Jeżeli będziemy wspólnie walczyć o programy przebranżawiające i tworzenie nowych miejsc pracy przy OZE, mamy szansę osiągnąć sukces.