W gwałcie nie chodzi o przyjemność seksualną. Jego motorem jest chęć brutalnego podporządkowania sobie drugiej osoby. Podporządkowanie ma doprowadzić do tego, że ofiara będzie oprawcy posłuszna, że się podda, a jej protest posłuży wyłącznie do zwiększenia podniecenia gwałciciela. Celem gwałtu nie jest również prokreacja.

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niezgodności z Konstytucją tak zwanej przesłanki embriopatologicznej jest gwałtem. A jego ofiarami mają być wszystkie polskie kobiety. Mężczyźni też ucierpią, zwłaszcza ci porządni, dobrzy ojcowie, którzy w nieszczęściu nie opuszczą swoich partnerek, matek swoich nieuleczalnie chorych, skazanych na potworne cierpienie dzieci.

Dość przemocy wobec kobiet

Czy winą za to, co się w Polsce dzieje, można obarczyć Julię Przyłębską? Na pewno można, bo stała się twarzą i głosem wyroku. Ale za jej plecami stał ktoś inny, kto cynicznie postanowił zapłacić rachunki, przelać na konto Kościoła katolickiego pełną kwotę długu zaciągniętego podczas ostatnich kampanii wyborczych. Nie bez znaczenia jest również fakt, że przed kryzysem we własnych szeregach najskuteczniej może uratować moralne wzmożenie i pokazanie, kto tu jest prawdziwym ekstremistą.

Przemoc wobec kobiet ma w Polsce tak długą historię, że wiele osób uważa ją za nieusuwalny element tradycji. Stąd wzięły się problemy z ratyfikacją konwencji stambulskiej, rzekomo godzącej w ideał rodziny, której patriarchalny charakter miałyby wyznaczać ciosy wymierzane w domowym zaciszu żonie i potomstwu. Sprzeciw wobec przemocy jest w tym obrazie „lewackim” wymysłem, sprzecznym z odwiecznym nadwiślańskim porządkiem. Tuż po wyborach, w ramach ideologicznej ofensywy, Zbigniew Ziobro zasugerował, że przeciwdziałanie przemocy domowej i przemocy wobec kobiet, nie tylko nie jest priorytetem, ale wręcz jest szkodliwe. I kiedy oburzeni analizowaliśmy statystyki, próbując wsłuchać się w to, co codziennie dzieje się w milionach polskich domów, prezes partii rządzącej Jarosław Kaczyński wypowiedział swój makabrycznie brzmiący pogląd na sprawę, który sprowadzał się do formuły: „urodzić – ochrzcić – pochować”.

Czy panowie z PiS-u dobrze się bawią?

Mam nadzieję, że panowie dobrze się bawią. Szkoda tylko, że zalewa nas właśnie fala pandemii, nad którą stracili jakąkolwiek kontrolę. Rząd pokazał, że jedynym, na co go stać, jest całkowity brak strategii. Perspektywy Polek i Polaków zostały zawężone do najbliższych dwóch tygodni, ale i tak nie mamy pojęcia, co się w ich trakcie wydarzy. Czas, kupiony podczas pierwszego lockdownu, został beztrosko roztrwoniony na wyborcze gierki, wiece, obietnice. Kiedy dzisiaj premier Mateusz „Nie Trzeba Się Bać Tego Wirusa” Morawiecki apeluje o odpowiedzialność, nie jest wiarygodny.

W momencie, kiedy wszystko się wali, jedyną drogą ratunku okazuje się dla rządzących zaangażowanie uwagi krytyków w coś niezwiązanego z pandemią. Przy ośmiu tysiącach zachorowań na dobę aresztowano znanego adwokata. Przy dwunastu tysiącach podporządkowany Trybunał odbierze rodzinom prawo do decydowania o sobie i swoich dzieciach. Co będzie dalej?

Po ulicach polskich miast, miasteczek, wsi, przetacza się gniew. Jak jest wielki, dopiero się przekonacie. Tym bardziej, że przy waszej niekompetencji i arogancji Stadion Narodowy niedługo może okazać się zbyt mały nawet na kostnicę.

 

Autorka ilustracji do wpisu: Marta Zawierucha