Tegoroczny listopad jest kluczowym miesiącem dla indyjskiej marynarki. Bo chociaż manewry o nazwie „Malabar” odbywają się już od roku 1992, to ich skala jest bezprecedensowa. Początkowo były to ćwiczenia indyjsko-amerykańskie, w latach następnych pojawiały się na tych ćwiczeniach jednostki marynarki wojennej Japonii, Singapuru, także Australii. W „Malabar 2020” biorą udział morskie siły zbrojne czterech krajów – Indii, USA, Australii i Japonii. Wszystkie te kraje należą do nieformalnej grupy państw o nazwie Quadrilateral Security Dialogue, znaną jako QUAD, która powstała w 2007 roku.
Jej zasadniczym celem było zapewnienie swobodnej żeglugi, opartej na uznanych przez społeczność międzynarodową zasadach, po wodach Pacyfiku, Oceanu Indyjskiego, a także akwenów przybrzeżnych i mórz określanych wspólnym mianem Indo-Pacyfiku. Wody Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego stanowią jeden z najważniejszych obszarów światowej wymiany towarowej. Przebiegają tam najważniejsze szlaki transportowe łączące Azję, Amerykę, rejon Zatoki Perskiej, Bliski Wschód i Europę. Jedna piąta światowych zasobów energii transportowana jest obecnie przez Ocean Indyjski.
Wszelka destabilizacja tych dróg morskich może zagrozić stabilności gospodarek Azji, Ameryki i Europy. Już wcześniej działania na rzecz bezpieczeństwa szlaków morskich obszaru indopacyficznego podjęły w ramach współpracy dwustronnej Indie i Stany Zjednoczone. Przejawem tej współpracy były wspomniane już ćwiczenia morskie „Malabar”.
Kto zagraża szlakom handlowym?
O wadze, jaką oba kraje przykładały do tych ćwiczeń, może świadczyć fakt, iż wielokrotnie uczestniczyły w nich największe amerykańskie lotniskowcowe grupy uderzeniowe, w których skład wchodziły krążowniki, niszczyciele rakietowe i lotniskowce klasy Nimitz o napędzie atomowym, które mogą pomieścić do 130 samolotów bojowych. Indie z kolei nie tylko wysyłały na te ćwiczenia swe największe jednostki, łącznie z jedynym posiadanym przez siebie lotniskowcem, ale i przyjmowały w swych portach okręty wojenne USA, wbrew protestom części indyjskiego społeczeństwa.
Rodzi się oczywiście pytanie, jakie siły mogą zagrozić swobodzie żeglugi w obszarze indopacyficznym oraz na przyległych akwenach. Jedno z nich dotyczy przede wszystkim Morza Arabskiego, po części Oceanu Indyjskiego oraz wód otaczających Półwysep Malajski. Mowa o operujących od lat na tych wodach piratach, którzy porywają statki handlowe i żądają okupu. Jednak ich działalność udało się w ostatnich latach zniwelować.
Dlatego wydaje się, że katalizatorem wzmożonych działań czterech państw było coś zupełnie innego, czyli polityka Chin, które coraz częściej i coraz głośniej mówią o swoim wyłącznym prawie do niektórych akwenów, uznając je za swe wewnętrzne wody. Klasycznym przykładem jest tu rozbudowa chińskiej infrastruktury wojskowej na wyspach Morza Południowochińskiego oraz roszczenia Pekinu dotyczące Morza Wschodniochińskiego. Niepokój państw obszaru indopacyficznego budzi także budowa przez Chiny baz morskich, które tworzą wokół subkontynentu indyjskiego sieć określaną przez Pekin mianem „naszyjnika z pereł”. Chodzi tu o porty i bazy wojskowe rozlokowywane przez Państwo Środka na wyspach należących do Mjanmy/Birmy, rozbudowywane na Sri Lance i w Pakistanie. Zdaniem ekspertów wojskowych może to świadczyć o chęci przejęcia przez Pekin kontroli nad szlakami wodnymi Oceanu Indyjskiego.
„Malabar 2020” odbywać się będzie w dwóch częściach. Początek ćwiczeń ma miejsce na wodach Zatoki Bengalskiej. To znaczy, że ich uczestnicy przykładają ogromną wagę do swobody żeglugi w rejonie Cieśniny Malakka oraz na obszarze sąsiadującym z bazami chińskimi na należącej do Mjanmy/Birmy Coco Island oraz z portem Hambantota na Sri Lance. Druga część manewrów to wody Morza Arabskiego. To z kolei wyraźny sygnał wobec znajdującego się na terytorium Pakistanu portu Gwadar, który jest jednym z przyczółków chińskiej obecności na Oceanie Indyjskim i stanowi ważny element inicjatywy „Pasa i Szlaku”. Uczestnicy QUAD uważają ją za próbę uzależnienia od Chin krajów, które znajdą się na szlakach komunikacyjnych łączących Państwo Środka ze światem.
Czas na zwrot Indii?
W tegorocznej edycji ćwiczeń „Malabar” na uwagę zasługuje udział jednostek wojennych z Australii, która przez lata nie była zapraszana przez Indie do udziału w ćwiczeniach. Canberra nie ryzykowała udziału w manewrach postrzeganych przez Chiny jako wrogie, a Indie nie chciały drażnić Pekinu, rozszerzając krąg uczestników manewrów. W tym roku doszło do wyraźnej zmiany. Powodem stały się indyjsko-chińskie spory o przebieg linii granicznej w Himalajach Ladaku, o których pisałem dla „Kultury Liberalnej”. New Delhi uznało, że dialog z Chinami w sprawie uregulowania himalajskiego konfliktu nie przynosi oczekiwanych rezultatów i że w tej sytuacji warto zintensyfikować współpracę w ramach QUAD. Zresztą ze stolic uczestników grupy coraz częściej można usłyszeć, iż uczestniczące w tym dialogu kraje powinny bardziej sformalizować współpracę i w ten sposób przeciwstawić się ekspansjonistycznym działaniom Pekinu. W październiku 2020 roku „Washington Post” przyniósł nawet wiadomość, jakoby administracja Donalda Trumpa sugerowała możliwość przekształcenia QUAD w sojusz o charakterze podobnym do NATO.
Przebieg niedawnej, październikowej wizyty amerykańskiego sekretarza stanu Mike’a Pompeo w New Delhi wyraźnie sugeruje, że Indie szukają w tej chwili wsparcia w swym konflikcie z Chinami. W rozmowach indyjsko-amerykańskich wyraźnie podkreślano, iż oba kraje będą zacieśniać więzy w sferze bezpieczeństwa. Ze strony amerykańskiego polityka padło zapewnienie, że New Delhi może liczyć na amerykańskie wsparcie w sporze z Chinami, co wywołało entuzjazm indyjskich mediów.
Czy te działania oznaczają, iż Indie są gotowe porzucić politykę równego dystansu wobec światowych potęg na rzecz sojuszu z konkretną grupą państw? Trudno w tej chwili o jednoznaczną odpowiedź. Konflikt z Chinami będzie z pewnością skłaniał New Delhi do szukania sojuszników. Pytanie tylko, czy ewentualne wygaszenie himalajskiego konfliktu nie sprawi, że Indie powrócą do swej mającej długą tradycję polityki równego dystansu i nie przymkną oczu na polityczno-gospodarczą ekspansję chińskiego smoka.