Film Małgorzaty Juszczak nie pozostawia złudzeń: świat funkcjonuje jako łańcuch ścisłych zależności, których zaburzanie wywołuje katastrofalne skutki – w skali lokalnej i globalnej.
Globalny wpływ obejmuje niszczenie oceanów, a co za tym idzie, zgubne zmiany klimatyczne. Poprzez łamanie naturalnej równowagi pogłębiają się też podziały społeczno-gospodarcze, nierówności między tak zwaną globalną Północą a globalnym Południem, a także narastają frustracje będące źródłem buntu, konfliktów, migracji… Ta lawina konsekwencji, jak pokazuje reżyserka, może mieć pozornie nieznaczące, lokalne mikropoczątki, na przykład w najmniejszym państwie kontynentalnej Afryki, Gambii.
Gambia? Co mi do tego?
Można by zadać sobie pytanie: jaki wpływ na moje życie mają problemy lokalnych rybaków w maleńkim kraju gdzieś pomiędzy Senegalem a… Senegalem? Jak ja mogę wpłynąć na ich los? I po co?
Bohaterowie filmu Juszczak – Paul, Abou i Mariama – rozbrajająco szczerze przedstawiają sytuację mieszkańców Gambii wobec neokolonialnej polityki Chin, od kilku lat rabunkowo eksploatujących ocean u jej wybrzeży. Poprzez umiejętną propagandę i korupcję właściciele chińskich fabryk mączki rybnej plądrują miejsca tradycyjnego odłowu ryb bonga, głównego źródła białka i utrzymania Gambijczyków. Co więcej, niszczą także ujście rzeki Gambii, miejsca tarła wielu ryb, pieczołowicie chronionego przez lokalnych rybaków.
Czy wciąż nie widać zależności? Film wskazuje co najmniej dwie, bardzo poważne. Otóż, jednym ze „złodziei ryb” w tej historii jest Europa, odbiorca mączki rybnej jako paszy dla zwierząt i, o ironio, ryb hodowlanych. Główne źródło wyżywienia ludzi jest mielone, by wyprodukować tanią karmę wysokobiałkową. Trafnie podsumował ten proceder dr Aliou Ba, doradca Greenpeace Africa, w kampanii na rzecz oceanów: „Zabiera się jedzenie biednym, by karmić zwierzęta bogatych”.
Jest i drugi punkt styczny Gambii i Europy. Za sprawą wyzysku „złodziei” lokalni rybacy i przetwórcy ryb (najczęściej zajmują się tym kobiety – całe społeczności mają swoje funkcje w tradycyjnym rybołówstwie) tracą możliwość zarobku i utrzymania rodziny. Szczególna presja wywierana jest na młodych mężczyzn, od których zwyczajowo oczekuje się, że „wyciągną rodzinę z biedy”. Wielu decyduje się na ostateczność, tak zwaną backway, czyli karkołomną ucieczkę do Europy. Nielicznym udaje się szczęśliwie przebyć Afrykę, przekroczyć granicę z Unią Europejską, na którą, za sprawą tak zwanej eksternalizacji, natrafiają już w Maroko czy Libii. Nawet jeśli uda im się uniknąć deportacji lub brutalnego aresztu, wciąż do przebycia pozostaje ostatni, ryzykowny etap podróży: morze. Pierwotnie źródło utrzymania i życia Gambijczyków staje się cmentarzyskiem wielu młodych migrantów. A tych, co przetrwają, wita nieprzychylna Europa, która pośrednio przyczyniła się przecież do ich dramatycznej decyzji o opuszczeniu kraju i rodziny.
„Łatwo mówić o rozwoju, gdy ma się pełny brzuch”
„Stolen Fish” powstał w odpowiedzi na konkurs grantowy Minority Rights Group. Środki na postprodukcję i promocję zebrano poprzez zrzutkę crowdfundingową. Dziś film jest pokazywany na festiwalach na całym świecie; w krótkim czasie zyskał uznanie nie tylko krytyków, ale też obrońców praw człowieka, ekologów i publiczności. Zasłużenie – krótki dokument porusza istotną tematykę wyzysku gospodarczego, neokolonializmu, rabunkowego przełowienia i niszczenia oceanów, jego konsekwencji ekologicznych i społecznych. Na dodatek ekipa filmowców dokumentuje te zjawiska w sposób nieschematyczny, niestygmatyzujący, nie oceniając, nie komentując nawet. Jedynym głosem – oprócz opowieści bohaterów, snutych naturalnie, jakby nie było obok kamer i mikrofonów – jest piosenka lokalnego rapera, ST Gambian Dream, który w języku Mandinka opowiada o problemach ubóstwa, migracji i neokolonialnego wyzysku.
Jak mówi w jednym z wywiadów reżyserka, „Gambia jak w soczewce skupia problemy, z którymi mierzymy się w światowej, kapitalistycznej gospodarce, opartej na wyzysku krajów globalnego Południa”. Gosia Juszczak, zaangażowana w tematykę praw człowieka dziennikarka i reżyserka, postanowiła opowiedzieć o przyczynach migracji z Afryki do Europy na przykładzie tego małego państwa z rekordową liczbą poszukiwaczy szans na lepsze życie.
Zdobycie zaufania i otwartości miejscowych bohaterów ułatwiła współpraca antropolożki kultury i znawczyni Gambii, Emilii Pluskoty, a także fiksera, lokalnego aktywisty środowiskowego, Mustaphy Manneha.
Warto także zwrócić uwagę na zdjęcia Filipa Drożdża, piękne niczym kadry fotograficzne, klarowne, pokazujące w detalu piękno wybrzeża i jego mieszkańców, ich wysiłek, troskę, rozterki – bez epatowania schematyczną „afrykańską biedą”, co nierzadko ma miejsce nawet mimo dobrych intencji autorów przekazów o kontynencie. Zdjęcia przypominają, że Gambia jest krajem atrakcyjnym turystycznie, a szpetne chińskie fabryki i kutry ujmują temu miejscu uroku. Widzimy słoneczne plaże, turkusowe wody, kolorowe łodzie, srebrzyste ryby, skromne, ale schludne domostwa, posiłki, stroje. Poznajemy przy tym codzienne życie zwykłych ludzi, którzy mają rodziny, pracę, lubią się śmiać, śpiewać i grać, troszczą się o bliskich, szanują środowisko. Decyzja o podjęciu ryzykownej ucieczki do nieprzychylnej Europy nie przychodzi im łatwo.
„Stolen Fish” nie tylko poruszy sumienie i nasyci oczy. Na pewno skłoni do refleksji nad tym, jak nasze codzienne decyzje konsumenckie wpływają na życie innych ludzi i dobrostan Ziemi – a także pozwoli na nowo przemyśleć zjawisko migracji ekonomicznych. Jak twierdzi Abou, „łatwo mówić o rozwoju, gdy ma się pełny brzuch”. Dzięki dokumentowi Juszczak możemy spróbować otworzyć się na inną perspektywę.