Dziecięce lęki wydają się dorosłym często irracjonalne i nadmiarowe. Zrzucamy je na karb bogatej wyobraźni dziecka, nie zastanawiając się nad tym, że niektóre nasze wypowiedzi albo reakcje mogą podsycać dane obawy lub wzmagać strach przed konkretną osobą czy rzeczą. Pewnie wielu z Was przechowuje w zakamarkach pamięci bliżej nieokreślone wspomnienia zakurzonego strychu, klatki schodowej tonącej w ciemnościach, opuszczonego domu, gdzie miało ponoć straszyć, ponurych sąsiadów, na widok których „dzień dobry” więzło w gardle, pomarszczonych staruszek złorzeczących na dzieci. Część rzeczywistości, ale przefiltrowana przez to, co zasłyszeliśmy od dorosłych – rodziców, sąsiadów, przypadkowych osób. Opakowana w tajemnicę i magię.

Ja pamiętam stary dom o walącym się dachu, pozostawiony samotnie na skraju nowo wybudowanego osiedla mieszkaniowego. Mijałam tę chatkę, wracając ze szkoły, zawsze z duszą na ramieniu. Plotki głosiły, że zamieszkująca ją kobieta nie znosi dzieci i najpewniej jest czarownicą. Gdy zdarzyło mi się zobaczyć ją na ganku albo w ogródku, przyspieszałam kroku, a kilka razy, słysząc, że do mnie woła, biegłam, nie oglądając się za siebie.

Zapewne podobnie czuł się bohater książki „Kobieta i chłopiec”, przechodząc obok kamienicy, w której na jednym z balkonów zawsze dostrzegał dziwną starą kobietę. Wydawała mu się przeogromna, potężna, złowroga. Nie mógł się oprzeć myśli, że zjada dzieci! „Stojąc na balkonie, zamaszystym ruchem wyławia parasolem dzieci idące ulicą. Ot tak. Na chybił trafił. I wsadza je do klatki dla ptaków. Aż nastanie pora jedzenia”.

Widywał ją też na targu, robiącą zakupy. Wyróżniała się z tłumu, olbrzymia niczym czołg w obszernym płaszczu i workowatej szarej sukni. Wyobrażał sobie, że pod licznymi warstwami niemodnej odzieży ukryła schwytane dzieci: „Dwoje lub troje dzieci naraz. Złapanych w klatkę grubych fałd jej ubrania”.

 

 

Chłopiec bardzo bał się nieznajomej kobiety, a jednocześnie postać staruszki niesłychanie go fascynowała – kręcił się więc pod jej domem, obserwował okna, wypatrywał na ulicy. Podświadomie szukając konfrontacji z obiektem swojego lęku, próbował go oswoić. Przyciągany przez siłę wyobrażeń, zyskał poczucie, że ta stara kobieta jest jak gigantyczna plama, która „pochłania wszystko wokół. Dzieci, których nikt nie będzie mógł już nigdy odnaleźć. Nawet za sto lat”.

Aż w którymś momencie stało się. Nastąpiła chwila bezpośredniej konfrontacji. „Dzień dobry, chłopczyku!” – usłyszał chłopiec. I choć w pierwszej chwili chciał uciec, nie zrobił tego.

Czytelnik krok w krok podąża za bohaterem w gęstwinę jego obaw, przeczuć, dziwnych wyobrażeń. Jednocześnie zachowuje bezpieczny dystans obserwatora. Flamandzki pisarz Geert De Kockere, znany polskim czytelnikom z wydanych w 2006 roku „Niebajek”, jest mistrzem w portretowaniu emocji, nie tylko tych dziecięcych. Ukazując proces tworzenia się wyobrażenia chłopca o tajemniczej starszej kobiecie, pokazuje, jak rodzą się uprzedzenia. Jak powstają z niewiedzy, domysłów, przypadkowych obserwacji, z naszych własnych, czasem bardzo dziwacznych, wyobrażeń i skrywanych obaw. Zdeformowany, nieprawdziwy obraz kogoś lub czegoś ma szansę się urealnić, pod warunkiem, że uda się go zestawić z rzeczywistością. De Kockere potrafi znakomicie to uchwycić w kilku zaledwie spostrzeżeniach, które ostatecznie czyni chłopiec. Oto kobieta przestaje wydawać się tak ogromna, „jej głos brzmiał o wiele delikatniej, niż się spodziewał. Nie był ciężki ani gruby. Z jej gardła nie wydobywały się ani bulgotanie, ani jazgot”. I okazuje się, że ma całkiem miłe, zwyczajne imię, a nie takie, które pasuje do czegoś „z dalekiej i ciemnej przeszłości” albo do dział wojennych.

 

 

Ten proces oswajania „innego” robi ogromne wrażenie także dzięki wielkoformatowym ilustracjom Kaatji Vermeire. To one tworzą mroczny, gęsty klimat tajemnicy. Monumentalna ciemna sylweta kobiety wydaje się wyrastać ponad karty książki. Spowita w zwoje materiału zwalista postać sunie ulicami, wyłania się z bramy, zastyga na balkonie. W pierwszej części książki w zasadzie nie ma twarzy, tylko czarną lub białą plamę. Dopiero gdy następuje przełom – moment spotkania – na stronicach pojawiają się kolory, a oblicze staruszki wyłania się z cienia. Chłopiec, a wraz z nim czytelnik, dostrzega kobietę taką, jaka jest naprawdę: rumiane policzki, dobrotliwy uśmiech, kwieciste suknie, zaczesane w kok siwe włosy.

„Kobieta i chłopiec” to opowieść o dziecięcych lękach i pułapkach wyobraźni, o powstawaniu irracjonalnych uprzedzeń pozbawionych logicznych podstaw, ale też o ludzkiej samotności i stygmatyzacji starości. Gdy spojrzymy na historię z drugiej strony, dostrzeżemy perspektywę owej „innej” – dziwnej, strasznej i odpychającej „baby”, która ma „zapach starej szafy”. Zobaczymy jej izolację, samotność, opuszczenie. I wielkie pragnienie odbycia choćby krótkiej rozmowy, która przełamie monotonię identycznych poranków, popołudni i wieczorów.

W minionym roku w otoczeniu każdego z nas przybyło wiele takich starszych osób – zamkniętych w mieszkaniach, wychodzących jedynie na balkon albo do najbliższego sklepu, niewidujących się z najbliższymi, skazanych na towarzystwo telewizora i dźwięków toczącego się życia dochodzących jedynie zza okna. Dramatyczna samotność ludzi starszych jest skutkiem ubocznym pandemii, o którym dyskutuje się zdecydowanie za mało.

 

Książka Geerta De Kockerego, choć powstała kilkanaście lat temu, wydaje się pisana na współczesne czasy. Jest apelem o chwilę refleksji, o dostrzeżenie drugiego, odwagę poznania. O otwartość na doświadczenie, które może okazać się budujące.

Chłopiec odkrywa przecież, że ma o wiele więcej wspólnego ze starą kobietą, niż mógłby przypuszczać. Oboje dysponują wolnym czasem, mogą w skupieniu oddać się temu, co lubią: dbaniu o zwierzęta, układaniu domków z kart, obserwowaniu przechodniów. Oboje, choć są na skrajnych wobec siebie etapach życia, mają w sobie tę magię, o której zapomina się w centrum dorosłego istnienia. W przesłaniu książki kryje się więc delikatna zachęta do międzypokoleniowych spotkań. Warto o tym pamiętać w trudnym czasie pandemii, zwłaszcza że właśnie zbliża się Dzień Babci i Dziadka.

Publikację uzupełnia zeszyt ćwiczeń (dostępny za pomocą kodu QR), który pozwala pogłębić odbiór książki poprzez rozmowę z dzieckiem i zajęcia kreatywne inspirowane jej treścią.

 

Książka:

Geert De Kockere, „Kobieta i chłopiec”, il. Kaatje Vermeire, przeł. Agnieszka Bienias, wyd. RM, Warszawa 2020.
Proponowany wiek odbiorcy: 6+

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.