W wielu obszarach naszego życia pandemia przyspieszyła procesy zmian. Dotyczy to również stosunków międzynarodowych. Napięcia związane z globalną rywalizacją o władzę, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, pozostaną więc z nami. Co więcej, będą się pogłębiać. Jest to zła wiadomość, zwłaszcza dla tych, którzy szukali w nadchodzącym roku spokoju i wytchnienia.

Centrum świata wciąż będzie przesuwać się w kierunku Azji Wschodniej, która zdecydowanie lepiej niż Zachód poradziła sobie z covid-19. Dotyczy to zwłaszcza Chin, które zaczęły konkurować z Zachodem w obszarze wysokich technologii, takich jak 5G, a także zainicjowały nową regionalną sferę ekonomiczną RCEP (Regional Comprehensive Economic Partnership), obejmującą poza nimi 14 państw regionu, wyraźnie nasilając rywalizację z USA. Od tego, jak w tej sytuacji odnajdzie się Unia – czy podtrzyma i zacieśni sojusz transatlantycki ze Stanami, czy też przekseruje i wzmocni swoje relacje z Chinami i Rosją – będzie zależała jej dalsza pozycja w światowym układzie sił, a więc i pozycja Polski.

Jak na razie, sporo świadectw wskazuje na rzecz drugiej z tych opcji. Jednym z nich jest podpisana tuż przed nowym rokiem umowa handlowa między Niemcami a Chinami. Gdyby Unia pod przywództwem Niemiec wierzyła w siłę Waszyngtonu, do zawarcia takiej umowy prawdopodobnie by nie doszło. Jest to sygnał dla USA, że w nowym roku Unia zapewne będzie kontynuować politykę zacieśniania współpracy handlowej z Chinami oraz poszukiwać nadarzającej się okazji dla partnerstwa handlowego z Iranem i Rosją.

O chęci dalszego rozluźniania transatlantyckiego partnerstwa świadczyć może również wcześniejsze nałożenie przez Unię dodatkowych ceł na niektóre amerykańskie produkty. Widoczny dryf Unii w kierunku budowy wielobiegunowego świata podyktowany jest jak się wydaje jej chęcią osiągnięcia geoekonomicznej niezależności. Wcielanie w życie tej perspektywy będzie jednak utrudnione, jeśli Unia nie zmieni również znacząco swojego podejścia do geopolityki. Do tej pory nie widziała ona bowiem potrzeby budowania swojej siły geopolitycznej i militarnej w oparciu o struktury odrębne od NATO. Przejawiało się to w braku silnego programu wiążącego własne sektory gospodarki z bezpieczeństwem i obronnością. Brak zmian w tym zakresie może w przyszłości powodować nie tylko dalszą ekspansję wpływów chińskich i rosyjskich w UE, ale również dalsze napięcia w obszarze współpracy obronnej z USA.

Na tym, jak będą wyglądały dalsze relacje Unii ze Stanami Zjednoczonymi, zaważą też pierwsze decyzje nowego gospodarza Białego Domu. Tym, którzy optymistycznie uznają, że relacje te po odejściu Trumpa ulegną diametralnej poprawie, doradzałbym ostrożność. Choć Biden jest zapewne gotów bardziej niż jego poprzednik traktować Unię po partnersku, będzie musiał zaproponować jej coś bardziej realnego niż rytualną wymianę dyplomatycznych uprzejmości. Nie będzie to jednak takie proste, ponieważ mimo pewnych obszarów wspólnych, takich jak polityka klimatyczna i sektor energii odnawialnej, wzrost ambicji Unii co do samowystarczalności nie będzie ułatwiał wzajemnego porozumienia. Na przeszkodzie nie stoi tylko obawa Waszyngtonu o to, że europejska polityka będzie wzmacniała Chiny, ale również fakt, że w wielu krajach Unii Stany Zjednoczone przestają być postrzegane jako pierwszy i priorytetowy sojusznik.

Z kolei w ramach wewnętrznych napięć, jakie mogliśmy obserwować w ostatnich latach wśród członków Wspólnoty – czy to na tle relokacji imigrantów, czy w sprawie Funduszu Odbudowy – coraz bardziej realny staje się scenariusz, w którym Unia przekształca się w obszar „dwóch prędkości” z silnym centrum skonsolidowanym wokół osi Paryż–Berlin. Polska w tym scenariuszu, może mieć coraz mniejsze możliwości wprowadzania własnej agendy politycznej. Wydaje się więc, że ze względu na reorganizację układu sił w polityce globalnej interesy Polski, takie jak wzmocnienie wschodniej granicy czy pomoc Białorusi, będą coraz mocniej kontrowane przez wewnątrzunijne głosy z takich państw jak Węgry, Francja czy Niemcy, które będą dążyły do normalizacji w relacjach z Rosją. Bez utrzymania współpracy strategicznej z Waszyngtonem i wobec przesunięcia zaangażowania wojskowego USA poza Europę, UE nie będzie mieć prawdopodobnie innego wyjścia niż zaakceptować działania rosyjskie w zamian za współpracę ekonomiczną. Oznacza to, że obrona prawa człowieka, tak jak na przykład w przypadku uchodźców, okaże się dla Unii niestety znowu kwestią drugorzędną.

Nie zapominajmy też o Chinach, które również skwapliwie skorzystały z okazji do zawarcia umowy handlowej z Niemcami, utrudniając w ten sposób europejsko-amerykańskie porozumienie. W nowym roku możemy spodziewać się, że Pekin dalej będzie umiejętnie poszerzał swoje dotychczasowe wpływy w bilateralnych relacjach z Niemcami, Francją i Włochami. W końcu inicjatywa Pasa i Szlaku ma właśnie taki cel. Co więcej, najważniejsi gracze w Unii, dążąc do świata wielobiegunowego, mimo pewnych obaw, dość przychylnie odpowiadają na inicjatywy gospodarcze Pekinu. Konstrukcja Unii pozwala im też płynnie grać między interesem politycznym i ekonomicznym. Gdy jakieś kwestie polityczne, takie jak łamanie praw człowieka, wchodzić będą w konflikt z interesami ekonomicznymi, to zawsze wypowiedzieć może się jedynie Parlament Europejski, za którym wygodnie skryją się państwa członkowskie.

Pękający coraz bardziej Zachód ze słabnącym przywództwem USA stoi zatem przed trudnym wyzwaniem dalszego utrzymania swojej przewagi ekonomicznej. Niestety, nie będzie to łatwe, ponieważ targani wewnętrznymi grami o władzę przywódcy świata zachodniego nie są w stanie porozumieć się co do wspólnego kursu w coraz bardziej zanarchizowanych stosunkach międzynarodowych. W efekcie świat zmierza w kierunku nowego układu sił. W ramach tych przemian coraz trudniejsza staje się również sytuacja Polski, która zainwestowała w jednostronne relacje z Trumpem i skonfliktowała się z Niemcami. W kontekście narastającej rywalizacji między UE, USA i Chinami wzmacnianie jej bezpieczeństwa politycznego i ekonomicznego może okazać się w nadchodzących latach po prostu niemożliwe do zrealizowania.