0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > (Nie)prawdziwe światy dzieciństwa....

(Nie)prawdziwe światy dzieciństwa. Recenzja książki „Realny świat” Sary Pennypacker [KL dzieciom]

Anna Mik

Sara Pennypacker ujęła tysiące czytelników i czytelniczek powieścią „Pax” [1], poruszającą problemy tożsamości i wrażliwości dziecięcej. Między innymi z tego powodu kolejna książka autorki pod tytułem „Realny świat” łączy się z dużymi oczekiwaniami.

Pennypacker porusza w „Realnym świecie” [Here in the Real World] bardzo podobne tematy, co w słynnym „Paxie”, książce o lisie próbującym odszukać swojego ludzkiego przyjaciela, choć głównym tematem wydaje się tytułowy „realny świat”, a w zasadzie „realne światy” dwójki bohaterów – Ware’a i Jolene. Te zaś wcale nie są mniej prawdziwe od rzeczywistości otaczającej dziecięce postaci. Tym samym autorka skłania swoich czytelników i czytelniczki do refleksji – czym właściwie jest nasz świat? I czy jest on rzeczywiście prawdziwy?

Wakacje w ośrodku kultury

By odpowiedzieć na to pytanie, Pennypacker zaprasza nas do poznania świata pewnego niepośledniego bohatera. Jedenastoletni Ware, introwertyk i znawca średniowiecznych zamków, musi stawić czoła wakacyjnej przeciętności dziecka klasy średniej. Po tym, jak jego babcia Szefowa łamie biodro i nie może się zajmować wnukiem, chłopiec zostaje zmuszony spędzić wakacje w ośrodku kultury organizującym półkolonie. Ware nie jest tym pomysłem zachwycony i szuka alternatywy dla zajęć, na które czuje się zdecydowanie „za stary”. Na szczęście dla naszego bohatera w pobliżu ośrodka znajdują się ruiny kościoła, które dla Ware’a stają się wymarzoną średniowieczną twierdzą. Nie on jeden upodobał sobie to miejsce – ogródek obok kościoła „należy” bowiem do Jolene, rówieśniczki chłopca, która postanowiła na własną rękę uprawiać tu owoce. Dzieci dochodzą jednak do porozumienia i miło spędzają czas, do momentu, kiedy ich święta dziecięca przestrzeń zostaje zagrożona przez bezduszną biurokrację dorosłych. A to nie jedyne wyzwanie, przed którym stają nasi bohaterowie.

Od początku opowieści towarzyszymy przede wszystkim Ware’owi, więc to jego świat jest nam najbliższy. Dowiadujemy się dzięki temu między innymi, że rodzice chłopca – a przede wszystkim matka chciałaby mieć bezproblemowe, „normalne dziecko”, pozwalające jej w spokoju pracować. Ware bierze sobie do serca podsłuchaną, toksyczną wypowiedź i postanawia doprowadzić do wewnętrznej przemiany w „zwyczajnego chłopca”. W tym celu, zainspirowany chrzcielnicą znajdującą się w ruinach starego kościoła, decyduje się wykąpać w wybudowanej przez siebie fosie. Po „oczyszczającym” obrzędzie początkowo nie czuje większych zmian, jednak po chwili napełnia go nadzieja. Być może już wkrótce matka będzie mogła być z niego dumna, mimo że on sam nie będzie już do końca sobą.

Zmienić rzeczywistość

Równie ciekawą, choć rzadziej pojawiającą się w narracji postacią niż Ware jest Jolene. Z cząstkowych informacji zasłyszanych bądź też zaobserwowanych przez głównego bohatera dowiadujemy się, że dziewczynka pochodzi raczej z biednego środowiska. Przez większość opowieści nie wiemy, dlaczego hoduje owoce, możemy się jednak domyślać, że bardzo potrzebuje pieniędzy, które ma nadzieję zdobyć dzięki sprzedaży swoich plonów. Niejednoznaczne wypowiedzi dziewczynki wskazują również na doświadczenie przemocy domowej czy też alkoholizmu dorosłych, o czym jednak bohaterka mówi niechętnie. Zdeterminowana do działania, początkowo nie traktuje problemów Ware’a poważnie, powtarzając, że żyje on w „Kryształowym Świecie”, wyzbytym prawdziwych zmartwień. Ostatecznie jednak bohaterowie wzajemnie dostrzegają swoje rozterki i potrzeby, nie wartościując ich ani nie oceniając. Razem postanawiają zmienić rzeczywistość wokół siebie, oferując jej części swoich własnych, lepszych światów.

Dla obojga bohaterów ruiny kościoła stają się bezpieczną przestrzenią, w obrębie której mogą swobodnie realizować swoje cele. Z jednej strony, wątek ten pokazuje potencjał dziecięcej wyobraźni, która wykracza poza granice „zwykłej zabawy” oraz tytułowego „realnego świata”. Pennypacker pokazuje również, że granice między prawdą a fantazją są bardzo cienkie, kwestionując tym samym wyższość faktu nad zmyśleniem. Z drugiej strony, Ware i Jolene, tworząc swój świat i wytyczając jego wyraźne granice, zabezpieczają się przed wypływami zewnętrznej rzeczywistości dorosłych, która dla obojga jest obca, a nawet zagrażająca. Co więcej, dzieci, nie do końca świadomie, dokonują rewitalizacji przestrzeni miejskiej, co ubogaca opowieść o wątek z pogranicza ekologii. Nie ma wątpliwości, że głównym tematem książki są właśnie przestrzenie – ta miejska, ale również emocjonalna – oraz towarzyszące im pytanie: która z nich jest tytułowym „realnym światem”?

Między fantazją a fikcją

Pennypacker oferuje czytelniczkom i czytelnikom pełen wachlarz doznań emocjonalnych oraz zróżnicowanych tematów o charakterze obyczajowym. Relacje rodzinne, relacje z rówieśnikami, motyw zabawy i przestrzeni dziecięcej, refleksja nad tym, co jest „święte” dla dziecka, a co dla dorosłego – to tylko część wątków poruszanych przez autorkę, tak uniwersalnych, jak wzruszających. Do samej konstrukcji świata przedstawionego nie można mieć zastrzeżeń – jego realizm magiczny na pewno urzeknie niejednego odbiorcę. Wątpliwość wzbudza jednak sam język czy sposób prowadzenia narracji. Nie wiem, czy to problem oryginału, czy też polskiego tłumaczenia. Mimo że książkę czyta się dość szybko, często trzeba cofać się o parę stron, by dostrzec sens danego wątku. Można odnieść wrażenie, że autorka nie do końca wykorzystała potencjał własnego zamysłu, który przypomina choćby atmosferę prozy Neila Gaimana. To, czego Pennypacker moim zdaniem nie udało się osiągnąć, to emocjonalnego napięcia pozwalającego utożsamić się z bohaterami przechodzącymi przez bardzo trudne doświadczenia. Jest ono wyczuwalne w kulminacyjnym momencie historii, jednak wszystkie momenty pomiędzy wydają się „puste”. Może być to jednak sprawa indywidualna – o tym, jaką siłę rażenia ma ta powieść, przekonamy się zapewne niebawem.

Sara Pennypacker zaprasza nas do „realnego świata” dzieci, choć ja bym raczej nazwała go światem „prawdziwym”, autentycznym, który nie jest idealny, ale też nie jest stały, niezmienny. Bohaterowie opowieści pokazują, jak dużo można w nim zmienić, jeśli tylko odkryjemy, kim jesteśmy i jak wielki mamy potencjał do działania. Autorka pokazuje również, jak wielkie znaczenie ma otwarcie się na doświadczenie drugiego człowieka, którego świat nie jest mniej prawdziwy od naszego. Zrozumienie tego z pewnością może pomóc niejednemu odbiorcy – nie tylko dziecięcemu.

Przypis:

[1] „Pax w czasach niepokoju” – recenzja Krzysztofa Rybaka w „KL dzieciom”.

 

Książka:

Sara Pennypacker, „Realny świat”, przeł. Teresa Tyszowiecka-Tarkowska, wyd. IUVI, Kraków 2020.
Proponowany wiek odbiorcy: 10+

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 631

(6/2021)
9 lutego 2021

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj