W ostatnich latach, zarówno w poszczególnych krajach, jak i na scenie międzynarodowej, obserwujemy wzrost polaryzacji. Trudno stwierdzić, żeby zjawisko to miało jedną przyczynę. Obok rosnącego znaczenia mediów społecznościowych i anonimowej komunikacji cyfrowej, na naszych oczach pogłębiają się nierówności, które stanowią problem nie tylko w autorefleksyjnych, liberalnych społeczeństwach, wykazujących zrozumienie dla jego wagi, lecz także w społeczeństwach nieliberalnych, które uczestniczą w gospodarce wolnorynkowej. Jedną z konsekwencji tego procesu jest upadek klasy średniej, której istnienie stanowi konieczny warunek spójności społecznej.
Globalny wymiar polaryzacji widać w konfrontacji pomiędzy rosnącymi w siłę azjatyckimi modelami społecznymi, opartymi na tożsamości zbiorowej i szacunku dla władzy, a zachodnim przywiązaniem do praw człowieka i politycznego liberalizmu. W reakcji na gospodarczą globalizację obserwujemy także powrót do kwestii etnicznych oraz nawoływania do budowy silnych państw narodowych, często w najprostszej postaci ksenofobicznego populizmu.
Pandemia koronawirusa jeszcze wzmocniła czynniki polaryzujące. Wielość państw, różnorodność reakcji: zamykanie się versus otwartość, dyscyplina versus indywidualne wolności i autonomia. Coraz częściej słyszymy argument, że władza mogąca samodzielnie stanowić prawo jest bardziej skuteczna niż władza liberalna, która poszukuje konsensusu. Upada on jednak, kiedy jasne staje się, że to właśnie cenzurowanie informacji, do którego dochodziło na wczesnym etapie pandemii, doprowadziło do niekontrolowanego rozprzestrzenia się wirusa. Nie przypadkiem początkową reakcję na pojawienie się wirusa covid-19, określa się mianem „chińskiego Czarnobyla”.
Mimo to, praktyczne może wydawać się podejście, zgodnie z którym wprowadzane przez władzę obostrzenia i środki zaradcze nie podlegają dyskusji. Należy pamiętać o tym, o ile prostsze jest wprowadzenie lockdownu w prowincjonalnym Wuhan niż całkowite zamknięcie multikulturowej metropolii, takiej jak Nowy Jork. Z całym szacunkiem dla filozofii konfucjańskiej, w wielu aspektach podobnej do etyki arystotelejskiej, która zrodziła kulturę cnót, nie można nauczyć społeczeństwa osiągania stabilności na własną rękę, jeśli wolność – a w szczególności wolność negatywna, wolność od państwa – nie jest wartością polityczną.
Wirus, recesja społeczna i wolność
Covid-19 jest z natury totalitarny: może uderzyć w każdego i pochłonąć wszystko, zarówno w obszarze zdrowia, jak i debaty publicznej. Strach przed zakażeniem, utratą środków do życia kolonizuje sferę publiczną i prywatną. Strach egzystencjalny dzieli świat i wspólnoty narodowe. Globalna pandemia, paradoksalnie, wzmacnia tendecje deglobalizacyjne. Pandemia jest w swojej istocie także antyspołeczna: prowadzi do radykalnego ograniczenia kontaktów fizycznych i międzyludzkich, co przynosi tragiczne skutki, szczególnie w przypadku osób starszych, dla których izolacja oraz utrata kontaktu z ukochanymi ma szczególnie zły wpływ na zdrowie psychiczne oraz przebieg chorób. Prowadzi to do wzrostu liczby osób cierpiących na depresję, a także wzrostu liczby samobójstw, co Ezra Klein trafnie określił mianem „recesji społecznej”, w której wspólnoty ulegają dezintegracji.
Społeczny wymiar pandemii w dużej mierze zależy od władzy państwowej, która poprzez wprowadzane regulacje ogranicza indywidualne wolności, w szczególności te związane z przemieszczaniem się oraz interakcjami społecznymi. W połączeniu z dominacją komunikacji cyfrowej, restrykcje skutkują dalszą atomizacją społeczeństwa, która prowadzi do erozji zbiorowej wolności, poczucia wspólnoty i tradycyjnych idei dobra wspólnego.
Według Immanuela Kanta, jednego z najwybitniejszych myślicieli nowoczesności, wolność jest fundamentalną wartością świata. Pogląd ten odnosi się do wszystkiego, również do pandemii, a w rękach tych, którzy chcą ograniczać autonomię jednostki, jest to idealne narzędzie. W końcu, greckie epi demos opisuje zjawisko dotykające całą ludzkość. Francuski filozof Michel Foucault trafnie ujął tę kwestię, mówiąc, że „epidemia jest marzeniem silnych”, ponieważ „umożliwia kontrolę nad populacją”. Epidemie są prawdopodobnie największymi wrogami wolności, ponieważ oznaczają odstępstwo zwykłych reguł, zarówno w rozumieniu norm sanitarnych, jak i społecznych. Szczególnie w środowisku kruchych instytucji kuszące mogą być próby przekształcenia zasad stanu wyjątkowego w permanentnie obowiązujące prawo.
Środkowoeuropejskie pragnienie otwartości
Jedną z najbardziej bolesnych konsekwencji pandemii covid-19 było zamknięcie całego społeczeństwa. Europa Środkowa, kulturowo i religijnie przynależąca do Zachodu, bywała często pomijana i pozostawiana na łaskę ambicji wschodnich mocarstw i autorytarnych zapędów lokalnych liderów politycznych. Owo napięcie, które regularnie powracało w regionie, było także przyczyną obu wojen światowych, które miały ogromne konsekwencje historyczne.
Buforowa przestrzeń Europy Środkowej bywała „nadużywana” przez polityków, których węgierski intelektualista István Bibó określał mianem „fałszywych realistów”, a którzy zazwyczaj spychali idealistów w zachodnim stylu na margines. Wielu z nich zdobyło władzę na fali egzystencjonalnego strachu, politycznej histerii, a w szczególności powierzchownego nacjonalizmu, który kształtował polityczne priorytety narodów Europy Środkowej od czasu pojawienia się ruchów odrodzenia narodowego, często kosztem praktyk liberalnych. To za sprawą tych polityków, niestabilny okres powojenny zrodził totalitaryzm.
Jednakże, pragnienie otwartości utrwaliło się jako cecha charakterystyczna tego „laboratorium Zachodu”. W realiach totalitaryzmu pragnienie to było podtrzymywane przez pokolenie „wstrząśniętych”, w tym Václava Havla, Adama Michnika i Györgyego Konráda, którzy przecierali szlaki nadchodzącym po nich działaczom. Charakteryzowała ich przede wszystkim odwaga, prawdopodobnie jedyna niekwestionowana w życiu publicznym cnota, motywowana ideą Zachodu, praw człowieka i szacunku dla ludzkiej godności.
Polaryzujący politykę populiści próbują dzielić naród, przeciągnąć jego większą część na swoją stronę, aby przedstawiać się jako jedyni obrońcy interesu narodowego i pozycjonować się w kontrze do wielokulturowości, a także do tych, którzy nie podzielają ich retoryki. Pierwotne pragnienie owartości zostało w wielu miejscach zastąpione izolacjonistycznym nacjonalizmem, a entuzjazm wykazywany początkowo względem systemu demokratycznego przerodził się w sprzeciw wobec rządów prawa. Narodziła się nowa figura polityczna: „ksenofobiczny hipokryta”, który kreuje swoją tożsamość przeciwko wszystkim, którzy nie pochodzą stąd, aby umiejętnie wykorzystywać obietnice wyborcze i świadczenia społeczne do manipulowania elektoratem. Tego rodzaju polityka jest możliwa w pierwszej kolejności dzięki dobrobytowi, będącemu wynikiem relacji z dojrzałymi zachodnimi gospodarkami, chociaż korzyści polityczne przynosi im zamknięcie społeczeństwa, tak jak w warunkach covid-19, które przyniosło między innymi znaczące ograniczenia w zakresie prawa do zgromadzeń i możliwości wyrażania niezadowolenia.
Istnieje wiele powodów, dla których społeczeństwo obywatelskie przestało się rozwijać w tej części Europy: część z nich ma związek z płytkością tradycji liberalnej albo emigracji elit z regionu; inne wiążą się z dewastacją krajobrazu medialnego, dokonanego pod dyktando politycznych i oligarchicznych interesów. Pewnego dnia pandemia się skończy i możemy jedynie mieć nadzieję, że do tego czasu drzwi do wolności nie zostaną ostatecznie zamknięte, a model liberalny także nas nie opuści.
Pandemiczna sfera publiczna
Liberalna sfera publiczna obejmuje wiele różnych zestawów wartości i należy do wszystkich. Chociaż to jej wymiar polityczny jest tym najlepiej widocznym, posiada ona wiele głębszych warstw, w tym kulturową, środowiskową i religijną. Pandemia pokazała teraz, że egzystencjalne zagrożenie dla naszego zdrowia może zyskać przeważające znaczenie. Nowe doświadczenie walki z wirusem zmieniło nasze poglądy w kwestii potrzeby dbania o innych, naturę i przyszłe pokolenia. Biorąc pod uwagę tempo rozwoju biotechnologii i sztucznej inteligencji, a także to, w jaki sposób nowoczesny sposób życia przyczynia się do zmian klimatycznych, nasz wpływ na los przyszłych pokoleń jest większy niż kiedykolwiek wcześniej. Covid-19 pokazał, że rozwój cywilizacji może mieć zaskakujące ograniczenia i konsekwencje. Ujawnił, że brakuje nam normatywnej refleksji nad dynamicznie zmieniającym się światem. Potrzebujemy zarówno reinterpretacji tradycyjnych wartości etycznych, jak sformułowania nowych norm moralnych, kładących nacisk na trwanie gatunku ludzkiego.
Pandemia koronawirusa, będąca wydarzeniem na wielką skalę, naturalnie stała się centralnym tematem debaty publicznej, przez co zrodziła, dosłownie i w przenośni, pandemiczną sferę publiczną. Moim zdaniem oznacza to więcej niż tylko konflikt pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami maseczek albo różnice między surowym podejściem chińskim a liberalnym modelem szwedzkim. Stało się jasne, że lokalne strategie walki z wirusem różnią się pod względem efektywności i wykorzystywanych narzędzi. Jednak bez międzynarodowej współpracy, swobodnego przepływu wiedzy, edukacji, wspólnej pracy nad szczepionką i jej dystrybucją, walka z pandemią jest niemożliwa. Wszyscy żyjemy w sparaliżowanym świecie, ale nawet w takim świecie możemy dzielić się pozytywnymi doświadczeniami i skutecznymi metodami działania. Szok wywołany pandemią może okazać się bodźcem i okazją do budowania współpracy.
Zachodnia tradycja chrześcijańska zrodziła koncepcje moralnej jednostki, osoby obdarzonej wewnętrznym kodeksem wartości, pozwalającym na integrację ze społecznością, w której żyje, a także rozumienie okoliczności, w jakich się znalazła. Prowadzi to do odkrycia, że życie nie składa się ze szczegółowo mierzalnych faktów, lecz z niewymiernych wartości, takich jak spójność, wzajemność, sprawiedliwość, altruizm i odpowiedzialność za planetę. Jeśli te wartości istnieją, istnieje także moralność. To kieruje nas w stronę największej ambicji zachodniej filozofii: próby osiągnięcia harmonii między porządkiem politycznym i etycznym, zawierającej w sobie imperatyw życia innego niż zwierzęta, wykraczającego poza obecną chwilę, a zamiast tego w całości otwartego na świat. Refleksja nad obecnym globalnym szokiem oznacza pobudkę i zrozumienie, że życie w antropocenie nie jest pozbawione ryzyka i że fundamentalna opozycja między cywilizacją a naturą powinna służyć za impuls do poszukiwania nowego stanu równowagi. W tym sensie wierzę, że 2021 rok będzie rokiem nadziei, jeśli tylko trwająca pandemia pozwoli nam odnaleźć harmonię między troską o zdrowie publiczne, ideałami etycznymi oraz rzeczywistością polityczną.