Opozycja w pułapce

Ogłaszając w sobotę program „Polskiego Ładu”, Zjednoczona Prawica po raz kolejny formatuje swój program jak bezalternatywna partia władzy. „Polski Ład” to pragmatyczna polityka gospodarcza, która sytuuje się poza podziałem na leseferyzm i lewicę. Jest to także uniwersalna oferta tożsamościowa, oparta na symbolach polskości oraz rodziny. Konkurencji trudno sformułować wobec tego moralną i polityczną opozycję.

Obóz rządzący nie ma także problemu z tym, aby jasno powiedzieć Polakom, do kogo skierowana jest nowa oferta programowa. Jarosław Kaczyński wyraził w swoim wystąpieniu dumę z tego, że PiS reprezentuje polską wieś. Mateusz Morawiecki przekonywał, że „Polski Ład” to program budowy nowej klasy średniej. Jarosław Gowin opowiadał o tym, że chce rozłożyć „czerwony dywan dla przedsiębiorców”. Łącznie jest to bardzo mocny przekaz polityczny. Opozycja prawie nigdy nie mówi wprost, kogo reprezentuje.

Liderzy Zjednoczonej prawicy ogłosili podczas sobotniego spotkania bardzo wiele propozycji programowych. Premier Morawiecki mówił o pięciu filarach „Polskiego Ładu”. Mają to być: podniesienie finansowania systemu ochrony zdrowia do 7 procent PKB (w tym podniesienie składki zdrowotnej do 9 procent, przy czym składki nie będzie można odliczyć od podatku), obniżka podatków dla 18 milionów Polaków (w tym podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tysięcy złotych, kosztem większych obciążeń dla najlepiej zarabiających), emerytury bez podatku do 2,5 tysiąca złotych, dopłata państwa do wkładu własnego dla osób starających się o kredyt mieszkaniowy, a także inwestycje, które miałyby wygenerować 500 tysięcy nowych miejsc pracy.

Jaka jest reakcja opozycji? Formułując program w ten sposób, Zjednoczona Prawica uruchamia po stronie Platformy Obywatelskiej odruch obrony wąskiej grupy osób najbogatszych. Prowokuje także PO do pogardliwych ataków na ludzi gorzej sytuowanych, czyli większość Polaków, co może prowadzić do dalszej marginalizacji tej partii na scenie politycznej. Lewica krytykuje „Polski Ład” głównie z dwóch kierunków. Po pierwsze, mówi, że ogłoszony przez ZP program mieszkaniowy jest zły, ponieważ pośrednio dofinansowuje banki oraz deweloperów, co będzie prowadziło do dalszego wzrostu cen mieszkań. Po drugie, że w niektórych obszarach zmiany będą za małe i za późno. Ale to krytyki szczegółowe, nie zawładną publiczną wyobraźnią. A zatem Zjednoczona Prawica jest w tym momencie bezpieczna na flance programowej.

Koniec idealizmu prawicy

W takiej sytuacji Zjednoczona Prawica musi radzić sobie przede wszystkim z obiektywnymi trudnościami, a także problemami wewnętrznymi. Wydaje się, że w ostatnim czasie ujawniły się trzy wyzwania, które zagrażają dalszej władzy tej formacji politycznej. Wszystkie one wystąpiły z dużą siłą.

Po pierwsze, chodzi o kryzys pandemiczny oraz gospodarczy. Jeśli chodzi o pandemię, Polska jest w czołówce europejskich krajów w kategorii nadmiarowych zgonów. Można to uznać za poważną porażkę rządu. Wiele wskazuje jednak na to, że Polacy nie przejęli się tym przesadnie, w większej mierze wyczekując powrotu do normalności. „Polski Ład” ma wyraźnie zapobiec pogorszeniu się nastrojów, zostawiając ludziom więcej pieniędzy w kieszeni, a także przywrócić Zjednoczonej Prawicy wizerunek władzy silnej i sprawczej.

Kwestia druga to etyczne zepsucie w obozie władzy. Obserwujemy mianowicie konsekwentny upadek prawicowego idealizmu w Polsce. Zjednoczona Prawica już nawet niespecjalnie stara się ukrywać patologie w obozie władzy. Jak w przypadku relacji między władzą a szefem NIK-u Marianem Banasiem – stają się one nawet przedmiotem gry politycznej.

Weźmy dwa symboliczne wydarzenia z ostatniego czasu. Przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS-u Krzysztof Sobolewski był gościem Roberta Mazurka w radiu RMF FM. Mazurek zapytał go, jak to się stało, że żona posła Sobolewskiego odnotowała za czasów PiS-u błyskawiczny awans zawodowy. Wkrótce po ślubie w 2017 roku została ona członkinią rady nadzorczej Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów, a następnie trafiła do rad nadzorczych państwowych PKO TFI, Centrum Badań Jakości, Anwilu oraz Orlen Paliwa. Sobolewski odpowiedział, że o tym, gdzie pracuje jego żona, „dowiaduje się jako jeden z ostatnich”.

Inna historia to konkurs Narodowego Instytutu Wolności dla obywatelskich think tanków, gdzie dofinansowania odmówiono doświadczonym organizacjom, które wyrażały w przeszłości krytycyzm wobec rządów PiS-u. Setki tysięcy złotych z publicznych pieniędzy otrzymały za to organizacje bez żadnego doświadczenia, a nawet bez strony internetowej, a za to powiązane z ludźmi PiS-u.

„Polski Ład” miałby w teorii sugerować, że rządząca prawica wciąż ma wielkie idee i wielkie nadzieje. W rzeczywistości nikt już dzisiaj nie wierzy, że Zjednoczona Prawica sprawuje władzę w imię ideałów. Nowy program ogłoszony w sobotę to naklejanie plastra na ropiejącą ranę. A tym sposobem dochodzimy do punktu trzeciego, który jest być może najważniejszy ze względu na przyszłość obozu rządzącego.

Nieszczęśliwe małżeństwo

Badania politologiczne pokazują, że władza formacji narodowo-populistycznych czy miękko autorytarnych upada najczęściej w wyniku wewnętrznych podziałów – kiedy obóz rządzący rozpada się. A od czasu zeszłorocznych wyborów prezydenckich trwa kryzys w koalicji. Ogłaszając „Polski Ład”, Zjednoczona Prawica jest zatem jak nieszczęśliwe małżeństwo, które próbuje uratować związek przez spłodzenie nowego dziecka.

Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Elżbieta Witek, Jarosław Gowin oraz Zbigniew Ziobro podpisali przy okazji wydarzenia odnowione porozumienie koalicyjne. Szef PiS-u w typowy dla siebie sposób wykorzystał moment, aby poza trybem podejść do mikrofonu, demonstrując w ten sposób władzę tego, któremu wolno czynić wyjątek od reguł. Podziękował wszystkim za podpisy i powiedział, że liczy na to, iż do tych podpisów wkrótce dojdą kolejne, a koalicja poszerzy się – co było przypuszczalnie sygnałem dla koalicjantów, aby nie czuli się zbyt pewnie w nowej sytuacji.

W czasie wystąpień Jarosław Gowin wyraźnie podkreślał, jak istotny jest wkład Porozumienia Jarosława Gowina w program „Polskiego Ładu”, demonstrując tym samym lojalność wobec obozu rządzącego. Obserwatorzy, którzy wierzyli w to, że jeszcze przed chwilą możliwe było utworzenie rządu technicznego z tym samym Gowinem, mogli poczuć się rozczarowani. Z kolei Zbigniew Ziobro nie miał do powiedzenia prawie nic na temat „Polskiego Ładu”, natomiast opowiadał głównie o dotychczasowych dokonaniach rządu. Miłości nie ma, zaufania brakuje, ale związek trwa – tylko jak długo?

 

Zdjęcie użyte jako ikona wpisu: profil facebookowy Prawa i Sprawiedliwości.