„Kilka niedużych historii” to osiem krótkich opowiadań, których głównymi bohaterami są dzieci, ich emocje i codzienne doświadczenia. Doświadczenia te są różnorodne, część z nich dotyczy przyjaźni, inne relacji z bliskimi osobami, jeszcze inne interakcji z empatycznymi dorosłymi, którzy znaleźli się w otoczeniu młodych bohaterów. Narrator przygląda się dzieciakom, ich radościom i smutkom z czułością i zrozumieniem, a kontekst poszczególnych historii jest ładnie zarysowany.
Niestety nie można tego powiedzieć o większości przedstawionych w historiach dorosłych, którzy zdają się niepodatni na dziecięcą wrażliwość. Przeważająca liczba osób dorosłych (zwłaszcza rodziców) w tych historiach jest mało empatyczna. Trywializują oni dziecięce problemy, nie są skłonni słuchać, a jedynie oceniają. Dziecko z bujną wyobraźnią nazywają kłamczuchem, a chłopca, którego oszukał brat, nawet nie chcą wysłuchać. Z drugiej strony, bardzo wspierającymi osobami okazują się nieznajomi – „pan w pomarańczowej kamizelce” przeprowadzający uczniów przez przejście dla pieszych czy staruszek napotkany w parku. Takie przedstawienie relacji międzyludzkich jest celowym działaniem – zgodnie z intencją autorki książka pokazuje, że kluczowe jest rozmawianie ze sobą i wzajemne zrozumienie.
Na głębszym poziomie „Kilka niedużych historii” to głównie opowiadania o słabej komunikacji międzyludzkiej. Jednak komunikacja jest tylko jednym z aspektów, które szwankują w interakcjach bohaterów. To, czego brakuje najbardziej, to otwartość, szacunek i traktowanie dziecka jako równorzędnego partnera do rozmów. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich historii.
W opowiadaniu „Plac zabaw” mamy przykład przyjaznej, pełnej empatii i otwartości na emocje młodego człowieka, rozmowy pomiędzy bohaterem a przypadkowym starszym człowiekiem napotkanym w parku. Dobrze by było zobaczyć w tym zbiorze więcej przykładów tego, jak powinna wyglądać dobra, wspierająca komunikacja i do jakich efektów może ona prowadzić.
Najmocniejszym elementem książki w warstwie fabularnej są te elementy historii, które posługują się metaforą, zachęcają do refleksji. Są świetnym pretekstem do rozmowy z dzieckiem o relacjach, komunikacji i rozwiązywaniu codziennych problemów.
Pomimo tego, że rola tekstu jest w książce dominująca, nie można przejść obojętnie obok ilustracji autorstwa Joanny Rusinek. Jej prace są piękne, subtelne, świetnie obrazują emocje bohaterów. Nie tylko ilustrują, mogłyby opowiadać własne historie. Aż chciałoby się zobaczyć je w większym formacie.
Reasumując, „Kilka niedużych historii” to książka, która budzi we mnie mieszane uczucia. Bardzo doceniam pozytywne przesłanie poszczególnych opowiadań, mam jednak trudność ze zrozumieniem, dlaczego publikacja oferuje tak niewiele przykładów dobrej, empatycznej, opartej na szacunku komunikacji pomiędzy bohaterami. To świetna książka do wspólnego czytania razem z dzieckiem, zgodnie z intencją autorek. Jestem jednak przekonana, że historie te byłyby bardziej uniwersalne, gdyby mogły być czytane zarówno w tandemie, jak i solo.
Książka:
Katarzyna Wasilkowska, „Kilka niedużych historii”, il. Joanna Rusinek, wyd. Adamada, Gdańsk 2021.
Proponowany wiek odbiorcy: 5+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.