Atmosfera pandemii sprawiła, że z trudem zabieram się do czytania książek i z jeszcze większym trudem docieram do końca. Jednak lektura książki Magdaleny i Radosława Ptaszyńskich „Skalpel ‘68. Kampania antysemicka w środowisku szczecińskich lekarzy” wciągnęła mnie bez reszty. Autorzy koncentrują się nad losami szczecińskich lekarzy, którzy uratowani przed zagładą na wschodzie budowali swoje życie w powojennym Szczecinie. Osoby te, które w znacznym stopniu przyczyniły się do rozwoju medycyny oraz instytucji medycznych w mieście, po dwudziestu paru latach stały się ofiarami antysemickiej nagonki z 1968 roku.
***
W 1946 roku ja także, jako dziecko, znalazłam się w Szczecinie. Nasza rodzina nie miała koneksji wśród medyków, byliśmy jednak pacjentami kilku z opisywanych w książce lekarzy. Przez wiele lat siedziałam w jednej klasie ze zmarłą niedawno Ritą Goldin, a moja młodsza siostra z kilkoma późniejszymi medykami. Kilka z tych osób spotkaliśmy później w Stanach Zjednoczonych. Po wojnie, jako dziecko, przeszłam awitaminozę, szkarlatynę i zapalenie wyrostka. Leżałam w szpitalu na Arkońskiej, na Unii Lubelskiej i w jeszcze jednym, którego nazwy nie pamiętam. Brakowało antybiotyków, ale lekarze wyciągnęli naszą rodzinę z niejednego zdrowotnego kryzysu. W 1960 roku wyjechałam ze Szczecina na studia. Marzec 1968 roku przeżywaliśmy z rodziną w Warszawie.
Swój tekst o tym okresie, który napisałam w 1998 roku, zatytułowałam „Marzec zaczął się w czerwcu”. To w czerwcu 1967 roku wybuchła bowiem wojna izraelsko-arabska. Związek Radziecki stanął w tym konflikcie po stronie państw arabskich, a kraje znajdujące się w pod komunistycznym parasolem także musiały przyjąć to stanowisko. W Polsce rząd Władysława Gomułki wykorzystał sytuację międzynarodową do ataku na ludzi pochodzenia żydowskiego. Wraz z ich wygonieniem z kraju władze partyjne zyskały większą popularność w społeczeństwie oraz stanowiska pracy i mieszkania dla swoich popleczników.
Autorzy „Skalpela ‘68” analizują funkcjonowanie manipulacji, której dopuściły się komunistyczne władze, a więc „tworzenie atmosfery nienawiści i pogromu”, która skutkowała „emigracją kilkunastu tysięcy sąsiadów” [s. 47]. Kiedy partia i bezpieka zorientowały się, że Żydów wyjeżdża zbyt mało, zaczęto straszyć ludzi za pomocą prasy, ogłaszając, że tylko do pewnego terminu stosowane będą dotychczasowe metody udzielania zezwoleń na wyjazd [s. 291]. Atakowano wszystkich, młodych i starych, także tych o wybitnych osiągnięciach naukowych z zakresu medycyny, pielęgniarstwa i pomocnych dziedzin. To był pospolity szantaż. Lęk przed przesiedleniem, przed utratą praw i pracy, zmusił do wyjazdu także tych, którzy początkowo skłonni byli tę epidemię antysemityzmu przeczekać. Nieprzypadkowo parę opisywanych w książce życiorysów skończyło się zawałem.
Ludzie, którzy opuszczali kraj w marcu 1969 roku, byli polskimi Żydami, którzy przed Zagładą uratowali się w głębi Związku Sowieckiego. Jedni znaleźli się tam uciekając z Polski przed Niemcami, inni, przed wkroczeniem Niemców do Lwowa, zostali wywiezieni przez Rosjan.
Gdy po zakończeniu wojny wsiadali w Azji do pociągu, nie wiedzieli, że po powrocie nie odnajdą już ani swych domów, ani rodzin, ani dawnych miejsc zamieszkania – znany im świat zniknął z powierzchni ziemi. Większość członków tej grupy przyjechała do Szczecina tuż po wojnie, w 1946 roku. Niektórzy z nich trochę później zostali skierowani na tak zwane Ziemie Odzyskane.
W Szczecinie, który stał się stacją docelową ich transportu, zaczęli budować nowe życie – poszli na studia i pozakładali rodziny, podjęli pracę zawodową, naukową, działali politycznie. Wielu z nich wierzyło, że socjalizm obroni ich przed antysemityzmem otworzy przed nimi nowe perspektywy.
***
„Skalpel ‘68” jest książką niezwykłą. Jej tytuł, przywołujący szeroką gamę skojarzeń, drąży pamięć. Połączenie ilustrowanych zdjęciami relacji losów ludzkich z naukowo opracowanym tłem historycznym, politycznym, socjologicznym i anegdotycznym, sprawia, że od lektury trudno się oderwać. Świat szczecińskiej medycyny z lat 1946–1969 przedstawiono w naukowy, a zarazem pełen dramatyzmu sposób. Jak trafnie stwierdza Róża Król, przewodnicząca szczecińskiego oddziału TSKŻ, książka ta jest „swego rodzaju pomnikiem”.
Czytamy w niej o niezwykłych przejściach tych reemigrantów, o ich osiągnięciach zawodowych, dramatach i decyzjach, a także osobistych kryzysach spowodowanych bezwzględną nagonką polityczną Marca 1968 roku. Książka ta stanowi wielowarstwowe opracowanie zarówno tamtego okresu, jak i samego zjawiska. Wybór jednej, jakkolwiek wewnętrznie zróżnicowanej, ale związanej wykonywanym zawodem grupy, daje możliwość wnikliwej analizy sytuacji historycznej, socjologicznej i politycznej tamtych czasów. Skupienie uwagi autorów na jednym środowisku jest oryginalną koncepcją, która daje możliwość postrzegania tego zjawiska z wielu perspektyw.
Autorzy przeprowadzają także strukturalną analizę manipulacji politycznej obliczonej na pozyskanie poparcia i adresowanej do najniższych społecznych instynktów. Pozwala to czytelnikowi na głębsze wejrzenie w tamten okres i lepsze zrozumienie szeregu innych podobnych sytuacji.
***
Magdalena Ptaszyńska jest lekarką i doktorantką Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Jej mąż, Radosław Ptaszyński, politolog, socjolog i historyk – profesorem w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Szczecińskiego. Te zawodowe i naukowe podstawy pozwoliły im przedstawić swoich bohaterów z perspektywy zarówno osobistej, jak i z historyczno-socjologicznego punktu widzenia.
Nie wszyscy jednak potrafią docenić wagę tej niezwykłej pracy. Nie każdy jest w stanie zrozumieć, że to, co w latach 1968–1969 zdarzyło się w Polsce, zdarza się wciąż i wszędzie. Popularna w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych tak zwana cancel culture przypomina mi polski rok 1968. Dla niskich celów politycznych ludzie dają się wciągnąć w każdą manipulację. W Stanach już kilka osób usunięto z wysokich stanowisk. Wśród nich znajdują się rektorzy uniwersytetów, zwyczajni sąsiedzi i pospolici niegodziwcy.
Dzisiaj niektórzy z rozsianych po świecie emigrantów spotykają się na cyklicznie organizowanych zjazdach, zarówno w Szczecinie, jak i na wielu innych szerokościach geograficznych. Tymczasem trwanie przedstawicieli starszego od nas pokolenia zapewnia już tylko pamięć ich bliskich. Dlatego gdy myślę o nich, tytułowy skalpel przypomina mi dobitnie, że chociaż w dłoni znakomitego chirurga jest on instrumentem ratującym życie, to nie jest odpowiednim narzędziem do negocjacji człowieka z człowiekiem.
Książka:
Magdalena Ptaszyńska, Radosław Ptaszyński, „Skalpel ’68. Kampania antysemicka w środowisku szczecińskich lekarzy”, wyd. Universitas, Kraków 2021.