Pogląd, którego reprezentantem był dziennikarz z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego – głoszący: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna” – już dawno przestał w globalnym świecie mieć jakąkolwiek wartość.
Najgorętsze morze na świecie
Obecnie jednym z najbardziej niebezpiecznych punktów na mapie współczesnego świata są wody Morza Południowochińskiego – akwenu, przez który przebiegają najważniejsze szlaki żeglugowe świata. Łączą one Japonię oraz Chiny z krajami Azji, Afryki oraz Europy. Wartość ładunków transportowanych z dalekiej Azji do Indii, na Bliski Wschód i do innych krajów pozaazjatyckich, przewożonych w ładowniach statków przepływających przez Morze Południowochińskie, sięga 3 bilionów dolarów rocznie. Pod jego dnem znajdować się mają duże zasoby gazu i ropy, a wody są bogatymi łowiskami wykorzystywanymi przez rybaków z kilku krajów Azji Południowowschodniej – Wietnamu, Filipin, Brunei, Malezji czy Singapuru. Ze względu na strategiczne położenie swoboda żeglugi po tym akwenie ma również fundamentalne znaczenie dla wspólnoty międzynarodowej.
Detonatorem konfliktu, który trwa wokół akwenu, stały się żądania Chin dotyczące uznania znacznej jego części – niemal 90 procent – za wody terytorialne ChRL. Roszczenia Pekinu dotyczą także dwóch archipelagów i raf koralowych znajdujących się na spornym obszarze. Chodzi tu o archipelag Spratly i Wyspy Paracelskie. Sprawą zajmował się od roku 2013 do roku 2016 Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Hadze. W swoim orzeczeniu uznał, iż roszczenia Chin są bezpodstawne, a wszelkie chińskie inwestycje na spornych archipelagach – nielegalne. Chiny odrzuciły orzeczenie Trybunału i zapowiedziały kontynuację swej polityki na terenie akwenu.
NATO na straży wolnego handlu
Warto tu wyjaśnić, że inwestycje te, to przede wszystkim sztuczne powiększanie przez Chiny zarówno wysp, jak i raf koralowych w celu stworzenia na nich infrastruktury wojskowej i wywiadowczej. Powstały tam już między innymi nabrzeża dla chińskiej marynarki wojennej oraz lądowiska dla chińskich sił powietrznych. Infrastruktura ta ma zapewnić Pekinowi wyłączną kontrolę nad Morzem Południowochińskim wbrew protestom sąsiadów oraz wspólnoty międzynarodowej.
Państwa żywotnie zainteresowane swobodą żeglugi na Morzu Południowochińskim oraz bezpieczeństwem transportu w tym regionie globu rozpoczęły Operację Wolności Żeglugi [Freedom of Navigation Operations – FONOPs]. Główna odpowiedzialność za prowadzenie operacji spoczywa na siłach morskich Stanów Zjednoczonych, ale biorą w niej udział okręty wojenne państw sojuszniczych – Wielkiej Brytanii, Australii, Japonii, a ostatnio także i Holandii. Każdorazowa akcja prowadzona w ramach FONOPs budzi irytację i protesty Pekinu, a także skłania chińskie siły morskie do większej aktywności na wodach spornego akwenu.
W najbliższych dniach będziemy po raz kolejny świadkami zaostrzenia sytuacji na wodach Morza Południowochińskiego. Powodem będzie kolejna operacja FONOPs, w której bierze tym razem udział najnowocześniejszy brytyjski lotniskowiec Royal Navy HMS Queen Elizabeth. Na jego pokładzie znajduje się dziesięć samolotów F-35 Lightning II oraz amerykańscy marines. Wraz z nim płynie na wody akwenu lotniskowcowa grupa uderzeniowa. Okrętom towarzyszy też holenderska fregata i amerykański niszczyciel. Wcześniej na Morzu Południowochińskim pojawiła się amerykańska grupa uderzeniowa z superlotniskowcem klasy Nimitz o napędzie atomowym – USS Ronald Reagan. Działania prowadzone w ramach FONOPs stają się w ostatnim czasie operacjami o charakterze natowskim. Sojusz nie ukrywa, iż wolność żeglugi po wodach Morza Południowochińskiego w zgodzie Międzynarodowym Prawem Morskim nie może zostać zakłócona jednostronnymi i nieuzasadnionymi roszczeniami Pekinu. Grozi to bowiem wybuchem ogólnoświatowego kryzysu handlowego.
Powstrzymać ekspansję Pekinu
Przejawem coraz bardziej wyraźnego ekspansjonizmu Chin jest chęć zawłaszczenia wód Morza Południowochińskiego, tworzenie siatki powiązań transportowych o nazwie Inicjatywa Pasa i Szlaku, zwanego nowym Jedwabnym Szlakiem, udzielanie kredytów inwestycyjnych słabym gospodarkom na przedsięwzięcia infrastrukturalne wygodne dla Chin, ale niemożliwe do spłacenia przez kredytobiorców. Efektem jest przejmowanie przez Chiny tych inwestycji w zamian za niespłacone długi. Innymi słowy jest to wciąganie w pułapkę kredytową małych państw, a następnie pozyskiwanie kontroli nad całymi sektorami ich gospodarek. Przykładów takich sytuacji nie trzeba szukać gdzieś daleko w Azji czy Afryce. Są one także znane w Europie, choćby w krajach bałkańskich.
Także w Federacji Rosyjskiej pojawiają się głosy przestrzegające przed chińskim ekspansjonizmem. Pamiętam, że podczas jednej z oficjalnych wizyt wysokiej rangi polityk rosyjski opowiadał mi w wywiadzie, że chińska ekspansja na Syberii jest dla Moskwy niepokojąca. Mówił między innymi i o tym, że w niektórych miastach syberyjskich łatwiej jest o produkty z Chin aniżeli z Rosji, a mieszane małżeństwa rosyjsko-chińskie zwykle wychowują dzieci w zgodzie z obyczajowością i tradycją chińską. Oczywiście refleksje te są w obecnej sytuacji geopolitycznej Rosji skrzętnie przez Moskwę usuwane w cień, a strategiczne partnerstwo rosyjsko-chińskie jest oficjalną polityką Kremla. Niemniej warto pamiętać o tych obawach.
Analitycy zajmujący się geopolityką coraz częściej uważają, że dążenie do powstrzymania politycznej, gospodarczej, finansowej, terytorialnej, a nawet militarnej ekspansji Chin będzie jednym z głównych wektorów polityki coraz większej liczby państw. To obecnie jedno z najpoważniejszych wyzwań stojących przed światowymi demokracjami. Przykładem były zeszłoroczne potyczki w Himalajach na pograniczu z Indiami. Jeżeli państwa deklarujące swe przywiązanie do wartości demokratycznych ulegną przed naporem kraju autorytarnego, łamiącego prawa człowieka, to realna staje się groźba rozpadu dotychczasowych relacji międzypaństwowych, opartych na prawie międzynarodowym. Przykłady takich działań można znaleźć choćby w Tybecie, w Sinciangu, także w Hongkongu. W krótkiej perspektywie może się okazać, że ów chiński autorytaryzm zacznie rozwijać się w wielu punktach globu.
* Zdjęcie użyte jako ikona wpisu: Official U.S. Navy Page / flickr.com