Szanowni Państwo!

Jest to informacja, którą trudno zlekceważyć. W ostatnim czasie Marsz Niepodległości oraz Straż Narodowa otrzymały od państwa 3 miliony złotych. Pojawiają się doniesienia o nowych dotacjach dla organizacji skrajnej prawicy. Jak na skalę polskich organizacji pozarządowych, mówimy o bardzo dużych pieniądzach. Jeszcze kilka lat temu sukcesem dla wielu NGO było pozyskanie w publicznym konkursie kilkudziesięciu tysięcy złotych na realizowany projekt. Ale 3 miliony złotych? Takich pieniędzy nie mógł zobaczyć na własne oczy w środowisku organizacji pozarządowych prawie nikt.

Najwidoczniej nie jest to przypadek, lecz nowa polityka. W ostatnich latach PiS utworzyło Narodowy Instytut Wolności – celem jego utworzenia była centralizacja publicznego finansowania organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Z licznych doniesień medialnych wynika, że duże pieniądze w konkursach często otrzymują znajomi królika – organizacje bez żadnego doświadczenia, a czasem nawet bez stałej siedziby, ale powiązane personalnie z obozem rządzącym. Mimo że chodzi o zjawiska patologiczne, ujawnianie tego rodzaju informacji nie prowadzi do konsekwencji politycznych.

Nowy ład polityczny wiąże się ze zmianą ideową. Od początku III RP idea społeczeństwa obywatelskiego należała do najbardziej szanowanych. Spontaniczna działalność obywatelska była pokazywana jako wzór obywatelskości. Zgodnie z szeroko rozpowszechnioną opowieścią, po czasach komunizmu, który represjonował niezależne inicjatywy społeczne, organizacje pozarządowe uosabiały to, co najlepsze w demokracji liberalnej – chodziło o dobrowolny, oddolny proces budowania lepszego społeczeństwa. W pewnym sensie można powiedzieć, że idea społeczeństwa obywatelskiego była szanowana aż za bardzo. Niekiedy pojawiało się myślenie, że organizacje obywatelskie mogą w niektórych obszarach zastąpić niewystarczająco zorganizowane i sprawne państwo.

Jednak od 2015 roku w sprawie podejścia do społeczeństwa obywatelskiego zachodzi zmiana. Jarosław Kaczyński wielokrotnie wypowiadał się na temat organizacji pozarządowych z podejrzliwością. Podobnie jak w przypadku mediów informacyjnych, istnienie społecznej siły, która zachowuje niezależność wobec władzy politycznej, jest niezgodne z jego wizją rządzenia. Zatem w czasie rządów PiS-u państwo zaczęło zwracać coraz większą uwagę na to, żeby działalność organizacji pozarządowych, które otrzymują granty w konkursach organizowanych przez państwo, była zgodna z linią partii rządzącej.

To powoduje, że idea społeczeństwa obywatelskiego diametralnie zmienia swoje znaczenie. W ten sposób społeczeństwo przestaje być obywatelskie, lecz staje się podsystemem państwa, które jest coraz bardziej skolonizowane przez jedną partię. W miejsce sfery obywatelskiej samoorganizacji, której cele są niezależne od celów obozu rządzącego, powstaje sektor w coraz większej mierze podporządkowany woli politycznej.

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” opisujemy źródła i znaczenie nowego podejścia do społeczeństwa obywatelskiego, które ujawnia się w rządach PiS-u, a także filozofii rządzenia Jarosława Kaczyńskiego.

Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, opowiada o wizji społeczeństwa obywatelskiego w myśleniu Jarosława Kaczyńskiego. Jak wyjaśnia Kuisz, w centrum wyobraźni polskiej polityki od dawna jest kwestia niepodległości. Z kolei lider PiS-u jest od dawna przywiązany do twierdzenia, że część polskich elit – w przeszłości i współcześnie – poszukuje patronatu obcych mocarstw. To powoduje, że niezależna działalność organizacji pozarządowych może prowadzić do konsekwencji, które nie będą w polskim interesie – a zatem należy wykluczyć niezależność sektora pozarządowego od państwa. To powoduje, że w istocie nie może być społeczeństwa obywatelskiego: jego cele ma wyznaczać państwo. Jest to etatystyczne społeczeństwo obywatelskie. 

Andrzej Waśkiewicz, profesor socjologii z Uniwersytetu Warszawskiego oraz autor książki „Ludzie-rzeczy-ludzie. O porządkach społecznych, w których rzeczy łączą, a nie dzielą”, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem mówi o istniejących w historii ideałach modeli życia społecznego. Utopiści różnych epok wyobrażali sobie rzeczywistość, w której usunięty został konflikt między prywatnymi potrzebami a interesem społecznym. Jest to problem nie tylko teoretyczny, dotyczy bowiem również pytania o to, jak należy ułożyć relacje między społeczeństwem obywatelskim a państwem. 

Jeśli spojrzymy na ostatnie trzy dekady III RP, można powiedzieć, że społeczeństwo obywatelskie było w tym czasie nadmiernie uzależnione od finansowania państwowego. Owo uzależnienie było związane w istotnej mierze z niskim poziomem zamożności Polaków, a także niechęcią biznesu do finansowania inicjatyw społecznych oraz kulturalnych. W tych sprawach sytuacja zmienia się w ostatnich latach i coraz więcej inicjatyw może liczyć na wsparcie prywatnych darczyńców. To dobry trend. Jeśli szukać sposobu na to, żeby odeprzeć centralizacyjne zapędy partii rządzącej, musi to mieć związek z aktywnością obywateli, którym zależy na trwałości demokratycznego oraz liberalnego modelu życia społecznego, a która wyraża się również we wspieraniu wartościowych przedsięwzięć społecznych.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”

 

Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Mike Chai, źródło: Pexels.