Szanowni Państwo!

Wiadomości, które wysłała krótko przed śmiercią trzydziestoletnia Izabela z Pszczyny do matki, czytane dzisiaj, brzmią wstrząsająco i złowrogo. SMS-y ujawnił TVN w programie na temat sprawy, którą żyje w ostatnich dniach wielu Polaków. „Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć”. „Zaczekają, aż umrze, lub coś się zacznie, a jeśli nie, to extra mogę spodziewać się sepsy”. Kobieta była w piątym miesiącu ciąży, a płód nie miał szans na przeżycie z powodu choroby. Niewiele później Izabela zmarła w wyniku sepsy.

Mówiło się, że tak będzie. Kiedy Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej wydawał rok temu wyrok mający na celu zaostrzenie prawa aborcyjnego, wywołało to ogromne protesty społeczne. Organizacje zajmujące się prawami kobiet ostrzegały, że ktoś przez to umrze. Jak widać, miały rację. Drakońskie prawo w praktyce zagraża życiu, zamiast je chronić.

W ostatnią sobotę w Polsce odbyły się marsze i demonstracje pod hasłem „Ani jednej więcej”. W Warszawie protestujący przeszli drogę od Trybunału Konstytucyjnego do Ministerstwa Zdrowia. Według niedawnego sondażu „Rzeczpospolitej” utrzymania obecnego prawa chce jedynie 10 procent Polaków, a 5 procent chce jego zaostrzenia. Wygląda na to, że obserwujemy liberalizację postaw w sprawie aborcji. Według badania opublikowanego przez „Wprost” ponad 50 procent Polaków zgadza się lub raczej zgadza się ze stanowiskiem, że kobieta powinna mieć prawo do usunięcia ciąży do dwunastego tygodnia.

Teraz przedstawiciele obozu rządzącego próbują bagatelizować albo ignorować sprawę. Marek Suski z PiS-u powiedział o sprawie: „To, że ludzie umierają, to biologia”. Również organizacje zrzeszające fanatyków religijnych zrzekają się odpowiedzialności. Przekonują, że na podstawie obowiązującego prawa lekarze mogli podjąć odmienną decyzję, a po wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie uchwalono nowej ustawy.

Jednak niepewność prawa jest właśnie częścią problemu. PiS przyzwyczaiło nas, że podchodzi uznaniowo do kwestii tego, które przepisy obowiązują i jakie mają znaczenie. Nikt nie chce niepotrzebnie ściągać sobie na głowę prokuratora. Dlatego w sprawie aborcji potrzebne jest jasne prawo, które stwarza poczucie bezpieczeństwa i daje kobiecie możliwość dokonania wyboru, czyli po prostu traktuje kobiety jak dorosłe osoby zdolne do odpowiedzialnego podejmowania decyzji.

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o sprawie Izabeli z Pszczyny, a także zastanawiamy się nad społecznymi konsekwencjami wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.

Karolina Wigura oraz Tomasz Terlikowski – w dialogu, który zapowiada wspólną książkę składającą się z rozmów przekraczających podziały ideowe – zastanawiają się nad przemianami społecznymi dokonującymi się w okresie rządów PiS-u, które ujawniają się w kontekście wyroku TK o aborcji. Zastanawiają się również nad tym, w jaki sposób można wychodzić poza przyjmowany intuicyjnie język, aby prowadzić demokratyczną rozmowę pomimo nieprzekraczalnych różnic politycznych albo filozoficznych. 

Katarzyna Kasia z „Kultury Liberalnej” pokazuje w swoim tekście, że w sprawie prawa aborcyjnego nie chodzi o wojny kulturowe – jak lubi przedstawiać sprawę prawica – lecz o zdrowie i bezpieczeństwo kobiet. Jak pisze, „śmierć trzydziestoletniej ciężarnej kobiety z Pszczyny uświadomiła wielu osobom, że zakaz aborcji w Polsce to nie jest akademicki problem, który można spokojnie roztrząsać w zaciszu gabinetów, w salach posiedzeń czy podczas dyskusyjnych paneli”.

Jest to historia, którą może zrozumieć osobiście każdy i każda z nas. Sprawa Izabeli z Pszczyny jest zatem wstrząsająca z jeszcze jednego powodu. Tak naprawdę podobna historia mogła zdarzyć się każdej innej kobiecie – siostrze, przyjaciółce, żonie. A zatem hasło „Ani jednej więcej” warto wziąć sobie głęboko do serca.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”